Ten rok będzie należał do... część I

Autor: 
Kajetan Prochyra
Zdjęcie: 

Podsumowania roku nie budzą chyba wiele emocji u autorów rankingów. Przegląda się notatki, układa w kolejności i pozamiatane. Ciężko nadszarpnąć swój autorytet, nawet jeśli pominie się 90% tego co w muzyce wydarzyło się w opisywanym roku. Papier jest cierpliwy. Inaczej jednak ma się sprawa z przewidywaniem przyszłości... Obstawić trafnie top 5 2012 w pierwszym tygodniu stycznia tego roku to już coś. A nieco poważniej... tak naprawdę nie możemy się już doczekać na nowe płyty polskich i zagranicznych Autorów. Dlatego też pozwalamy sobie podzielić się naszymi nadziejami, a może zacząć sugerować oszczędności w domowych budżetach celem nabycia drogą kilku bardzo zacnych albumów z przyszłości.... Dziś część I. Zagraniczne nadzieje Kajtka Prochyry. 

Robert Glasper

Niebawem, nakładem Blue Note Records ukaże się jego płyta “Black Radio”. Wielu ortodoksyjnych fanów muzyki improwizowanej uzna zapewne album tego pianisty za nie mając z jazzem nic wspólnego. Dla innych zaś istotnie poszerzy on ramy tego gatunku. Ciężko będzie pozostać wobec “Black Radio” obojętnym.

Craig Taborn Trio

Choć nie jest jeszcze znana data premiery tej ich płyty pod szyldem wydawnictwa ECM, mieliśmy okazję posłuchać Craiga Taborna (p), Thomasa Morgana (db) i Geralda Cleavera (dr) na żywo podczas Jazzowej Jesieni w Bielsku Białej. Tak, moim zdaniem, brzmi muzyka improwizowana XXI wieku - świadoma nie tylko jazzowej, awangardowej czy klasycznej tradycji muzycznej, ale całego dźwiękowego życiorysu ludzi, którzy ją tworzą: ponad wszelkim gatunkiem czy konwencją.

Vijay Iyer Trio
Choć Vijay’a Iyera znamy już dość dobrze, conajmniej odkąd współpracuje z wydawnictwem ACT, z płyt “Historicity” i “Solo”, nowy album jego tria - “Accelerando”, który ukaże się już niebawem, zawierający kompozycje pianisty, ale także reinterpretacje muzyki Duke’a Ellingtona przez Michaela Jacksona po Flying Lotus, budzi ciekawość ogromną. Jak zmienili się od Iyer, Gilmore i Crumpp od “Historicity”? - oto jest pytanie.

Zaległości z 2011:

Miguel Zenon

Do polski we względnie masowej dystrybucji trafi płyta “Alma Adentro” wymieniana przez większość amerykańskich krytyków jako jeden z najważniejszych albumów jazzowych minionego roku. Zenon, od ładnych paru lat bada i przetwarza muzykę swojego rodzinnego Porto Rico na idiom współczesnej improwizacji. Do tego jest czołowym aranżerem San Francisco Jazz Collective i jednym z najbardziej utalentowanych muzyków swojego pokolenia.

Dan Tepfer
Podobnie jak w przypadku Zenona, z kilkumiesięcznym poślizgiem trafi do polskich sklepów jego interpretacja “Wariacji Goldbergowskich”. Tepfer, będący na uboczu zarówno main streamu jak i awangardy zdaje się mieć własną, ciekawą i szlachetną muzyczną propozycję.

Ambrose Akinmusire

Na tego młodego trębacza spadły w tym roku w USA chyba wszystkie możliwe zaszczyty. Niebawem dojdzie pewnie nagroda Jazz Journalists Association a może i Grammy. Już za półtora miesiąca będziemy mogli cieszyć się jego muzyką na żywo podczas Bielskiej Zadymki Jazzowej, co dla wielu będzie - i powinno - być pretekstem do sięgnięcia po jego świetny album "When The Heart Emeges Glistening"

Choć w moim zestawieniu dominują pianiści, jeszcze dwóch wirtuozów czarno-białej klawiatury chciałbym "wyróżnić", czy raczej radził nadstawić uszu na ich poczynania.

Pierwszy z nich to już teraz wielka gwiazda - Jason MoranPewnie nie będzie miał teraz czasu na nagrania studyjne. Być może zmniejszy się również jego aktywność koncertowa. Obejmując stanowisko doradcy do spraw jazzu w waszyngtońskim Kennedy Center wziął odpowiedzialność za kreowanie sporej części jazzowego życia w Stanach i przed wszystkim wizerunku amerykańskiego jazzu w świecie. Jak sobie poradzi? Umieram z ciekawości. 

Drugi pianista jest na zupełnie innym etapie kariery: David Virelles, którego mieliśmy okazję posłuchać w trio Steve'a Colemana na Jazzarium Fest, przyjedzie do polski ponownie, wraz z Ambrosem Akinmusire'm. Nawiązał również współpracę z Tomaszem Stańko, więc być może nie będzie to jego ostatnia tegoroczna wizyta w naszym kraju. Wygląda na to, że na "rynku nowojorskich sidemenów" jest w tej chwili numerem 1. Czy już teraz zabłyśnie jako leader? Zobaczymy za 12 miesięcy.