Above Blue

Autor: 
Paweł Baranowski
Myra Melford
Wydawca: 
Arabesque
Data wydania: 
06.04.1999
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Myra Melford – piano; Dave Douglas – trumpet; Chris Speed - tenor sax, clarinet; Erik Friedlander – cello; Michael Sarin – drums

Zastanawiam się niekiedy, skąd się biorą takie płyty. Z geniuszu, talentu, umiejętności technicznych? Myra Melford nagrała płytę doskonałą. Choć nie - to kwintet "Above Blue" nagrał genialną płytę - jedną z najlepszych płyt ’99 roku. I tu właśnie kończą się i geniusz i talent i umiejętności - zaczyna się jakieś tajemne porozumienie pomiędzy muzykami, które jest konieczne dla zrealizowania takiego nagrania. 

I w zasadzie nic nowego. Ot, taki trochę bardziej trudny mainstream. Miękka trąbka Douglasa, żar saksofonów i klarnetu Speeda, zmyślna perkusja Sarina, no i zamiast basu - wiolonczela, a na niej nie byle kto, bo Friedlander. No i zupełnie niczego sobie piano liderki, sięgające raz do tradycji monkowskiej innym razem znajdujące się jakby pod wpływem Pullena; zawsze jednak ukazujące Myrę Melford. Jest ona chyba jedną z najciekawszych pianistek, łącznie z Merilyn Crispell ukazuje nowe oblicza jazzu. Choć być może to za dużo powiedziane. Przynajmniej w odniesieniu do tej płyty. Nie jest to bowiem muzyka odkrywcza, nie wyznaczy nowych kierunków, trendów. Jest jedynie doskonałym rozwinięciem tego, co już doskonale znamy, a przynajmniej znają Ci, którzy od lat przypatrują się poczynaniom nowojorczyków.

Jest tu i tradycja (Monk, Pullen - słyszalni w utworach 1 i 3 - ten ostatni jest zresztą poświęcony Pullenowi); jest ekspresja - ale taka jak zawsze w wykonaniu Douglasa w studio - zdławiona, jest zaduma snuta przez wiolonczelę z pianem (utwór 8). W zasadzie nic nowego, ale naprawdę nie trzeba stworzyć nowości by zapaść w pamięć fanów jazzu. Ta płyta, dla tych spośród nas, którzy mają uszy otwarte i nie boją się posłuchać free jazzowych odjazdów - bo jak to mówi mój przyjaciel - jeśli free wynika z poprzedniej akcji, to takie free akceptuję. Na tej płycie, gdy dochodzi do swobody, jest właśnie tak - wynika ona, jest konsekwencją poprzednio dziejącej się muzyki.

Być może w tym względzie najbardziej odjechanym utworem jest pierwszy, to tu mamy jakby połączenie Monka z free. Jednak, by nie było niedopowiedzeń - free jest na tej płycie jak na lekarstwo, już prędzej można powiedzieć, że muzyka ta jest współczesnym obliczem Trzeciego Nurtu. Oto następne utwory, od drugiego, aż po piąty mogłyby się z powodzeniem znaleźć na którejś autorskiej płycie Douglasa - ta sama stylistyka, a w zasadzie lepiej powiedzieć ten sam nastrój, do którego przywykliśmy słuchając Dave Douglas Sextet - tam jednak bez fortepianu i zająć na tych płytach rolę wolnych utworów. Jest to tym bardziej narzucająca się myśl, że w sekstecie Douglasa wtóruje mu zwykle wieloletni współtwórca sukcesów Douglasa - Chris Speed.

Całość materiału zgromadzonego tutaj jest, co słychać, połączeniem muzyki improwizowanej z zapisaną - ta koncepcja przede wszystkim przybliża ową muzykę do Trzeciego Nurtu, zwłaszcza, że próżno tu szukać kadencji granych na zasadzie: temat - improwizacja - temat. Tematy, o ile w ogóle można jeszcze stosować do muzyki tego typu przechodzą w improwizację (czy też "zapisaną improwizację") dość płynnie, w zasadzie można powiedzieć, że stanowią one jedną całość, zwłaszcza, że częściej improwizuje cały zespół, niż wyraźnie któryś z solistów. Nadto jeszcze wprowadzenie wiolonczeli i wyeliminowanie kontrabasu spowodowało, że muzyka ta jest pozbawiona w znacznej mierze jazzowego pulsu znanego od swingu po hard bop, czy zakorzeniony w tradycji współczesny mainstream.

Piękna, wymagająca płyta wybitnie zgranego zespołu - trudno wyróżniać któregoś z muzyków, jednakże ja chciałbym ponownie zwrócić uwagę na Chrisa Speeda - to naprawdę wielkiej klasy saksofonista.

1. Two But Live; 2. A White Flower Grows In The Quietness; 3. Yet Can Spring; 4. Here Is Only Moment; 5. Above Blue; 6. Be Melting Snow; 7. Through Storm's Embrace; 8. Still In After's Shadow