Marcin Olak Poczytalny - Piosenka prawdę ci powie

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 

Znów jestem w podróży. Jadę do Gdańska prowadzić warsztaty, jutro gram w Krakowie. Nie chciałem brać samochodu, wygodniej chyba będzie pojechać pociągiem, przynajmniej taką mam nadzieję. Podążając za to nadzieją wylądowałem na dworcu; jest zdecydowanie za wcześnie i zdecydowanie za zimno. Znajduję jakiś czynny bar i kupuję kawę, rzeczywistość staje się nieco bardziej znośna. Zaczynam obserwować dworcową rzeczywistość - rzadko jeżdżę pociągami, więc wiele rzeczy mnie ciekawi. Na przykład nie rozumiem dlaczego cały czas ktoś musi coś mówić przez dworcowe głośniki. Jeśli akurat pani nie ma żadnego pociągu do zapowiedzenia, to natychmiast zaczyna mi przypominać o zasadach bezpieczeństwa. Albo przepraszać za utrudnienia związane z jakimś remontem. Albo cokolwiek innego, byle tylko nie było ciszy. System jest w sumie nienajgorzej wystrojony jak na dworzec, więc głos nie brzmi bardzo nieprzyjemnie - ale ciągła paplanina denerwuje. Być może tylko mnie, może inni podróżni są do tego przyzwyczajeni?

Kilka kroków ode mnie stoi jakiś człowiek, dopił kawę z papierowego kubka i teraz wygłasza jakiś monolog. W powietrze - nikogo nie ma obok niego, nikt nie zwraca na niego uwagi. Może z obawy, bo w tekście dominują pretensje do świata. Wyrażone prosto i dosadnie. No cóż, facet jest sam, na dworcu i rozmawia z powietrzem, więc pewnie ma za co mieć żal. Coś pewnie poszło nie tak.

Tuż obok rozmawiają o życiu dwie nastolatki - staram się nie podsłuchiwać, ale dziewczyny są zbyt przejęte, żeby mówić cicho. Odchodzę kawałek dalej, ale zdążyłem jeszcze usłyszeć, że jako poważnego argumentu w rozmowie używają fragmentu tekstu jakiegoś hitu - to chyba Perfect, nie jestem pewien. Tak, jakby piosenka zastąpiła im autorytet, jakby popularność przeboju gwarantowała, że utwór jest mądry i rozstrzygający. A może po prostu obie lubią ten przebój, może jakoś się z tym tekstem utożsamiają?

Dopijam kawę i idę na wskazany peron. Pani w głośnikach nie milknie nawet dla zaczerpnięcia oddechu, to najprawdopodobniej nagranie. Wsiadam do pociągu. Znajduję swoje miejsce, zakładam słuchawki i jestem gotowy do podróży. Wreszcie mam chwilę spokoju, mogę posłuchać muzyki. Wybór w zasadzie był dziś oczywisty: Brad Mehldau, After Bach. Niesamowita, głęboka muzyka. Piękna i mądra. Słucham tej płyty już któryś raz, i jeszcze będę do niej wracał. Krajobrazy przesuwają się za oknem, tworząc monotonny, lecz w sumie adekwatny obraz. Słucham i zachwycam się, ale też próbuję porządkować wrażenia. Myślę o rozmowie tych dziewczyn z dworca. To w zasadzie logiczne, filozofia czy religia dla wielu osób nie jest już miejscem, w którym znajdują odpowiedzi - na to miejsce wchodzi popkultura, natura nie znosi próżni. To by oznaczało, że sztuka - a przynajmniej jakaś jej cześć, ta bardziej popularna - zaczyna pełnić funkcję autorytetu, nośnika mądrości życiowej? Chyba tak, zresztą to nic nowego, podobną funkcję pełniły kiedyś baśnie czy opowieści bardów. Pozostaje zatem zadać pytanie, jaką mądrość mogę znaleźć słuchając najnowszego albumu Brada Mehldaua...

Może to trochę naciągane, przecież tu nie ma żadnego tekstu, który mógłbym zacytować w rozmowie. Muzyka instrumentalna jest wieloznaczna, mogę ją interpretować na wiele różnych sposobów. Ale może właśnie o to chodzi? O ciekawość, otwartość, o uwagę? Może wartością tej muzyki jest to, że nie próbuje dawać gotowych odpowiedzi, a raczej skłania do podjęcia własnych prób zrozumienia? Może właśnie tak.

Słucham i rozmawiam sam ze sobą, trochę jak ten samotny facet z dworca. Muzyka Bacha jest głęboka, trochę smutna, lecz z jakiegoś powodu ten smutek jest pogodny, pełen akceptacji. Mehldauowi udało się zachować taki nastrój, jego utwory wchodzą w równorzędny dialog z Bachowskimi arcydziełami. Muzyka skłania mnie do zastanowienia, ale też pomaga pogodniej spojrzeć na rzeczywistość, nawet tą trudną. Na przykład dochodzę do wniosku, że może nie ma sensu dziwić się, że ktoś szuka w piosence Perfectu mądrości życiowej. Te teksty w sumie nie są takie złe. I zawsze można mieć nadzieję, że te dziewczyny słuchają dzięki temu trochę mniej powierzchownie, że może kiedyś sięgną po Bacha. Albo po Mehldaua... No dobrze, może tu mnie ciut poniosło z tym optymizmem.

Ale za to ja dziś kilku ludziom puszczę tę płytę. Jadę przecież prowadzić warsztaty, więc posłuchamy dziś Mehldaua. I bardzo jestem ciekaw co usłyszą w tej muzyce moi dzisiejsi uczniowie.