Where Do You Start?
W ostatnim czasie Brad Mehldau bardzo zintensyfikował swój wydawniczy kalendarz. Jeszcze nie dawno pisaliśmy o płycie „Ode” – pierwszej w całości wypełnionej własnymi kompozycjami i nagranej przez jego aktualne trio, tak teraz, zaledwie pół roku później, na sklepowe półki trafia kolejny album „Where Do You Start”. Ten z kolei poza jednym utworem zatytułowanym „Jam” w całości zawiera materiał złożony z coverów. Co ciekawe jednak, i muzyka na „Ode” i na „Where Do You Start” powstała podczas tej samej sesji nagraniowej.
Sięganie po materiał innych kompozytorów to w przypadku Mehldaua codzienność. Można nawet w jakiejś mierze uznać, że jest to także jedna z jego twórczych metod działania. Podpierając się materiałem cudzym, Mehldau nie tyle nawet wzbogaca swój repertuar, co raczej stwarza sobie pretekst do ciekawych interpretacyjnych i improwizatorskich rozmyślań. Najczęściej dzieje się tak, że w jakiś zadziwiający sposób, niezależnie od tego z jakim coverem się mierzy, to utwór ten staje się integralną częścią mehldauowskiej estetyki i stylu gry. To nie często spotykany dar.
Równie unikatowa jest umiejętność opowiedzenia czyichś historii w swój autorski sposób. Zaskakujący jest także zasięg jego zainteresowań muzycznych czy może lepiej nazwać to inspiracji. Oczywiście wiemy nie od dziś, że Mehldau z równą atencją pławi się w muzyce Dymitrego Szostakowicza, co Radiohead, ale tutaj mamy sytuację, w której obok siebie znajdują się nie tylko słynne jazzowe standardy jak Rollinsowskie „Airegin” czy „Brownie Speaks” Clifforda Browna, ale również takie piosenki jak „Got Me Wrong” Alice In Chains, „Holland” Sufjana Stevensa czy w końcu również, co może być szczególnie zaskakujące, Hendrixowski wielki przebój „Hey Joe”.
Wspomniane wyżej utwory, a raczej ich interpretacje nalezą bez wątpienia do najmocniejszych punktów płyty „Where Do You Start”. Może mniej trochę obiecująca jest wersja „Samby E Amor” pióra Chicko Buarque’a czy zamykającego całość utworu tytułowego, tak na marginesie pióra spółki autorskiej Mandel/Bergman/Bergman, ale tak naprawdę to nawet nie jest kropla dziegciu w tej miłej i pożywnej dla wyobraźni beczułce miodu.
Zresztą trio Brada Mehldaua i on sam niczego nie musi już udowadniać, ani do prawie żadnych swoich artystycznych decyzji zbyt żarliwie przekonywać. Muzyka płynie mu z głowy nieomal wprost do uszu słuchaczy, a fortepian jest tylko, akurat w jego przypadku, najbardziej adekwatnym medium. A tak na marginesie do pełeni szczęścia brakuje jeszcze tylko aby na liście utworów tego albumu znalazł się "Hey You" Pink Floyd. NIestety tego utowru na płycie nie znajdziemy, ale możemy posłuchać tu.
Got Me Wrong; Holland; Brownie Speaks; Baby Plays Around; Airegin; Hey Joe; Samba e Amor; Jam; Time Has Told Me; Aquelas Coisas Todas; Where Do You Start?
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.