Worlds

Autor: 
Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)
Joëlle Léandre / Lotte Anker / Kresten Osgood Trio
Wydawca: 
fsrecords.net
Data wydania: 
01.12.2024
Dystrybutor: 
fsrecords.net
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Joëlle Léandre - bass, voice Lotte Anker - saxophones Kresten Osgood - drums

Letni festiwal jazzowy w Kopenhadze, to wydarzenie monstrualnych rozmiarów, dające przestrzeń dla tysiąca spektakli dźwiękowych i tyluż okazji, by na scenie zetknąć ze sobą artystów rzadko lub nigdy wcześniej nie muzykujących w zadanej konfiguracji personalnej. Z taką sytuacją mamy zapewne do czynienia w przypadku koncertu, nad którego dokumentacją fonograficzną pochylamy właśnie nasze receptory wzroku i słuchu.

Trzy znamienite postaci europejskiej sceny free jazzowej i improwizowanej, artystki i artysta, którzy nie wymagają jakichkolwiek rekomendacji grają tu intrygujący koncert, który śmiało możemy usytuować w estetyce post-jazzowej, silnie nasączonej klimatem temperamentnej kameralistyki. Tę ostatnią charakterystykę zawdzięczamy nade wszystko francuskiej kontrabasistce, która nie rozstaje się ze smyczkiem, nie skąpi nam także swojego zawadiackiego głosu. Dunka i Duńczyk nie pozostają jej dłużni, czyniąc ów koncert wydarzeniem dalece spektakularnym. Składa się on z półgodzinnej części głównej i dwóch dogrywek - pierwszej dziesięciominutowej, drugiej pięciominutowej.

 

 

Od pierwszej sekundy nagrania w dłoni Léandre ląduje smyczek i plecie drobne, zalotne, niepozbawione ukrytej melodyki frazy. Anker cedzi suche, saksofonowe westchnienia, z kolei Osgood sprawdza naciągi zestawu perkusyjnego i kreuje pierwszą, drummingową zajawkę. Narracja jest kolektywna, skupiona, odrobinę filigranowa nie tylko z uwagi na obecność saksofonu sopranowego. Artyści zdają się być gotowi na wszystko, ale celem nadrzędnym tej części koncertu jest chyba kontrolowanie emocji. Po kilku minutach schodzą w ciszę i skupiają się na polerowaniu perkusjonalnych akcesoriów. Po wymianie kilku uprzejmości budują nowy wątek, który wydaje się odrobinę bardziej zadziorny i prowadzi na pierwszy tego wieczoru dramaturgiczny szczyt. Po nim narracja na dłuższy czas wchodzi stan rozkołysania, a jej intensywność faluje. Saksofon śpiewa post-aylerowskim tembrem, świetnie lepiąc się do estetyki równie melodyjnego smyczka i kontrapunktujących, wokalnych zdobień. W okolicach dwudziestej minuty opowieść znów zbliża się do ciszy. Tym razem w roli głównej występuje kontrabas prowadzący małe gierki. Po zaintonowaniu smyczkowej melodii, improwizacja rusza dziarsko do przodu. Łapie intrygującą intensywność, ale niesie też w sobie dużo swobody i dobrze wyregulowanego oddechu. Finałowa faza seta zasadniczego przybiera postać niemalże post-barokową, bogaconą mantryczną wokalizą Francuzki.

Pierwsza z dogrywek w fazie początkowej formuje się ze szmerów, delikatnych otarć i drobnych post-dźwięków wystudzonej tuby saksofonu. Pojawiają się smukłe melodie, które inwokują wzrost aktywności wyprowadzający artystów na krótki, ale wyjątkowo emocjonalny szczyt. Na etapie studzenia narracji znów piękne frazy gwarantuje kontrabasowy smyczek, który nieustannie dba o ponadgatunkowy kontekst. Po czasie swoje dokładają saksofon i perkusja, dzięki czemu ta część spektaklu prowadzona jest w formie radosnych podskoków. Końcowa odsłona koncertu toczy się od melodyjnej melancholii, po efektowny, dynamiczny taniec z fajerwerkami, niesiony na barkach dobrze rozgrzanego perkusisty. Na ostatniej prostej muzycy nie tracą koncentracji i precyzyjnie kończą wieczór w burzy oklasków.

1. World One, 2. World Two, 3. World Three