W ostatnich kilku latach hasło Prism mogło kojarzyć się jazzfanom przede wszystkim z Davem Hollandem i jego kwartetem. Jednak to nie wielki kontrabasista pierwszy założył grupę pod tą nazwą. Od ładnych trzech dekad pod szyldem Prism Quartet występuje czterech saksofonistów: Timothy McAllister, Taimur Sullivan, Matthew Levy, i Zachary Shemon. Tak. Kwartet saksofonowy - jeden z najbardziej cenionych amerykańskich zespołów wykonujących współczesną kameralistykę. Na swoje 30te urodziny Prism Quartet powraca z nową płytą i nowymi kompozycjami, zamówionymi u prawdziwych saksofonowych mistrzów: Dave’a Liebmana, Steve’a Lehmana, Rudresha Mahanthappy, Tima Riesa, Miguela Zenona i Grega Osby.
Na nowym albumie usłyszymy muzykę na saksofon pisaną 6 odrębnymi charakterami pisma. Tak o swoim utworze „Trajectory” mówi Dave Liebman.
A tak brzmi koncertowe wykonanie utworu Rudresha Mahanthappy.
Dwupłytowy album będzie nosił tytuł „Heritage/Evolution, Volume 1” i ukaże się nakładem oficyny Innova Records 27 stycznia. Dla tych, którzy nie znali dotąd Prism to najlepszy pretekst by nadrobić zaległości. A jest czego słuchać. Podobnie jak Kronos Quartet, Prism nie zamyka się w żadnej muzycznej szufladce. Na ich płytach znaleźć można jazz i duński avant-pop, kompozycje Johna Adamsa i Jasona Morana, współczesną klasykę i muzykę Pustyni Gobi.
Kaźdy z członków kwartetu jest uznanym wirtuozem saksofonu. Timothy’ego McAllistera mogliśmy ostatnio słyszeć m.in. na nominowanej do Grammy płycie „City Noir” Johna Adamsa. Matthew Levy nagrywał tak dla Deutsche Grammophon jak i Tzadik Records. Wszyscy są także wykładowcami akademickimi.
Patrząc na tytuł najnowszej płyty i koncertowe plany kwartetu można chyba liczyć na „Heritage/ Evolution, Volume 2”. Kwartet koncertuje bowiem ostatnio w towarzystwie Chrisa Pottera i Raviego Coltrane’a.