Ex Machina
Steve Lehman to jeden z moich jazzowych faworytów, a już na pewno najważniejszy improwizujący muzyk spośród tych, którzy zadebiutowali w XXI wieku. “Ex Machina” jest jego najambitniejszym projektem. Obok znanych z wcześniejszych albumów Lehmana muzyków: trębacza Jonathana Finlaysona i wibrafonisty Chrisa Dingmana, w nagraniu udział wzięła 15-osobowa francuska Orchestre National de Jazz.
Lehman jest pochodzącym z Nowego Jorku saksofonistą altowym. Legitymuje się doktoratem z kompozycji. Przez całą swą karierę obsypywany był nagrodami (w tym: stypendium Fulbrighta 2002-2003, Doris Duke Artist Award 2014, Guggenheim Fellowship 2015). Obecnie pracuje jako profesor muzyki w California Institute of the Arts. Taka biografia może wskazywać na muzyka sprawnego, ale bezpiecznie akademickiego. Nic bardziej mylnego! To innowator, z odważną, acz klarowną wizją i oryginalnym, wyrazistym, wyszukanym, w mig rozpoznawalnym językiem. Poza realizacją własnych projektów (ma na koncie kilkanaście autorskich płyt) współpracował między innymi z Anthonym Braxtonem, Libertym Ellmanem, Vijayem Iyerem czy Jasonem Moranem.
Lehman jest artystą wyznaczającym nowe szlaki na jazzowym polu, choć ich źródeł można szukać w dokonaniach Steve'a Colemana (z którym zresztą od lat współpracuje wspomniany wyżej Finlayson), Henry'ego Threadgilla czy dorobku XX-wiecznej poważnej awangardy. Jego muzyka charakteryzuje się zawsze dużą złożonością i szalenie skomplikowaną warstwą rytmiczną; w jedyny w swoim rodzaju sposób łączy rygor i swobodę.
Za kompozycje na “Ex Machinie” odpowiadają Lehman i kierownik Orchestre National de Jazz - Frédéric Maurin. W ich kreacji wykorzystany został software Dicy2 bazujący na uczeniu maszynowym. Na albumie znajdziemy typowe dla Lehmana pozbawione regularności, niesymetryczne struktury. Muzyka układa się w zagmatwane, hipnotyczne, melodyczno-rytmiczne wzory.
Jest w nich niesamowite napięcie i trans. W ekspresji orkiestry w doskonałych proporcjach łączy się bardzo nowoczesna, neurotyczna energia z rozwagą i namysłem; gwałtowność z chłodnym kolorytem i nader intelektualnym sznytem. Organicznie przenikają się tu echa rozlicznych tradycji - myślę, że jako orientacyjne punkty można wskazać Colemanowski M-Base, rozpędzony, połamany, barokowy future jazz spod znaku Amona Tobina, algorytmiczną twórczość Iannisa Xenakisa czy spektralizm. Charakter muzyki pozostaje jednak zdecydowanie jazzowy. Pomimo ogromnego wyrafinowania nie jest to granie hermetyczne i nieprzystępne. “Ex Machina” brzmi świeżo i współcześnie. Dzieło Lehmana i Maurina to bez wątpienia jedna z najlepszych improwizowanych płyt trzeciej dekady XXI wieku.
1. 39; 2. Los Angeles Imaginary; 3. Chimera; 4. Alchimie; 5. Ode to akLaff; 6. Jeux d'anches; 7. Les treize soleils; 8. Speed-Freeze (Part 1); 9. Speed-Freeze (Part 2); 10. Le seuil (Part 1); 11. Le seuil (Part 2)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.