Live 2010 - 7 Annual Concert Tour - The Works Of Horace Silver
W największym skrócie można pokusić się o podzielenie amerykańskiej sceny jazzowej na dwa wielkie ośrodki. Jakie? Zapewne wszyscy się domyślają. Nowojorski, gdzie działa nieprzebrana ilość jazzowych znakomitości reprezentujących każdą odmianę jazzu, jaką tylko możemy sobie wyobrazić, w której prężnie działa ot choćby Lincoln Center, z jednej strony, z drugiej aktywnie tworzą ją m.in. Dave Douglas, Anthony Braxton czy John Zorn. Zdaniem wielu jednak prawdziwie interesujące rzeczy dzieją się wcale nie tam, ale w Wietrznym mieście, gdzie przez dekady zaistniały dwie wielkie fale chicagowskiej awangardy i gdzie dzisiaj zarówno starzy mistrzowie, jak i młodzi reformatorzy razem, pod auspicjami AACM, działają jako bodaj największa organizacja jazzowa w USA. Podział ten jednak przez lata stracił trochę ze swojej ostrości i stało się tak w sporej mierze w skutek pojawienia się prężnego środowiska zogniskowanego na przeciwnym krańcu USA w San Francisco. W 2003r, kiedy Randall Kennal zakładał San Francisco Jazz i mianował jego pierwszym artystycznym dyrektorem Joshuę Redmana nie było wiadomo w jaką stronę byt ten się rozwinie i z czasem przerodzi się w coś o znaczeniu nie tylko regionalnym. Dziś już wiadomo.
SF Jazz Collective formacja, która co roku przygotowuje nowy program artystyczny i poświęca go innemu znaczącemu jazzowemu kompozytorowi jest grupą zjeżdżającą cały świat. Prezentującą swoje osiągnięcia od Tokyo przez Wiedeń po Nowy Jork. Kiedyś raz byli w Polsce, ale jeszcze wówczas nie byli tak bardzo słynnym zespołem i nie mieli na swoim koncie ośmiu entuzjastycznie przyjętych albumów i tak doskonałych recenzji z koncertowych tras. Ciekawe, swoją drogą czy jeszcze kiedyś ktoś ich do Polski zaprosi. Pisaliśmy całkiem niedawno, że SF Jazz Collective właśnie wydał swoją kolejną płytę i poświęcona została Steviemu Wonderowi, zanim jednak też album trafi na nasze łamy, może nie będzie całkiem od rzeczy pochylić się na trochę nad ich płytą z końca 2010r., na której nagrali obok swoich własnych kompozycji także zbiór utworów Horace’a Silvera.
Oto więc mamy trzypłytowe wydawnictwo, mieszczące 14 kompozycji, wśród których Silverowskich perełek znalazło się osiem. Każda z nich zaaranżowana przez innego członka kolektywu. Na liście są m.in. tak słynne kompozycje jak „Song For My Father” czy „Lonely Woman” w obszernych często dość gruntownie zmodyfikowanych opracowaniach. W rękach członków SF Jazz Collective doskonale znane kompozycje Silvera zmieniają swoje oblicze począwszy od temp, instrumentacji, a niekiedy także i ze względu na wkraczanie w strukturę samego dzieła oraz jego rytmikę. Dla jednych wydawać się może to jedynie dziwacznym poprawianiem czegoś co wcale się nie popsuło, ja jednak sądzę, że to akurat w tym przypadku bardzo dobra droga, bo po pierwsze stwarza się w ten sposób okazję, aby dowiedzieć się jak wielka klasyka jazzu funkcjonuje w umysłach młodego pokolenia, ile z niej jest wciąż obiektem wzniosłej rekapitulacji, a ile terytorium do nowego zagospodarowania. Co więcej buduje się dzięki tym aranżacyjnym zabiegom nowa perspektywa dla solistów i kilka improwizacji, ot choćby między innymi ta Marka Turnera w „Song Of My Father”, Robina Eubanksa w „The Lady From Johannesburg”albo zbiorowa w drugiej części „Senor Blues” może budzić naprawdę ogromne uznanie.
Muzyka starych mistrzów jest jednak dla kolektywu z San Francisco także pretekstem, do pokazania swoich własnych talentów zarówno kompozytorskich jak i aranżerskich. Tak na marginesie, zresztą doświadczenie i osiągnięcia w tej materii są warunkiem koniecznym, aby zostać członkiem SF Jazz Collective. Dzięki temu możemy rozkoszować się doskonałymi utworami takim jak „Harlandia” (E.Harlanda) czy brawurowo napisanemu i zagranemu „Suite For Ward Martin Tavares” pióra Avishai Cohena.
Słucham tej płyty od kilku tygodni i nie potrafię znaleźć w niej żadnych słabych punktów. Co więcej chwilami odnoszę wrażenie, że właśnie w SF Jazz Collective talenty takich muzyków, jak Stefon Harris, Mark Turner, Edward Simon czy Robin Eubanks objawiają się najpełniej. Poza wszystkim mamy tu do czynienia z doskonale działającym średniej wielkości working bandem, który ma w sobie siłę jazzowego big bandu, kolor orkiestry i ruchliwość małego combo. Jak nałożyć na to znakomite kompozycje i aranżacje to już jesteśmy o krok od jazzowej doskonałości. A może wcale nie o krok, tylko już jej doświadczamy!
DISC 1
- Cape Verdean Blues—Horace Silver—arranged by Stefon Harris
- Lonely Woman—Horace Silver—arranged by Miguel Zenón
- More Than Meets the Ear—Robin Eubanks
- Collective Presence—Edward Simon
- Harlandia—Eric Harland
DISC 2
- Suite for Ward Martin Tavares—Avishai Cohen
- The Devil in the Details—Stefon Harris
- Sister Sadie—Horace Silver—arranged by Matt Penman
- Peace—Horace Silver—arranged by Mark Turner
- Triple Threat—Matt Penman
- Song for My Father—Horace Silver—arranged by Edward Simon
DISC 3
- Señor Blues—Horace Silver—arranged by Eric Harland
- The Lady from Johannesburg—Horace Silver—arranged by Robin Eubanks
- The Mystery of Water—Miguel Zenón
- Brothersister II—Mark Turner
- Baghdad Blues—Horace Silver—arranged. by Avishai Cohen
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.