Jazz Jantar: Iyer/Mahanthappa - 15 lat wspólnoty

Od piętnastu lat grają razem i to słychać. Wczoraj zagrali na festiwalu Jazz Jantar zachwycając swym kunsztem trójmiejską publiczność. Wielki talent światowej pianistyki, pełen elegancji Vijay Iyer w duecie z zadziwiająco energetycznym i hipnotycznym Rudreshem Mahantappą, na saksofonie. Obaj są Amerykanami pochodzenia hinduskiego, pierwszym pokoleniem dzieci emigrantów lat 60tych. Obaj dali upust ciekawym, ekstrawaganckim dźwiękom, o zabarwieniu Dalekiego Wschodu.
Od pierwszego utworu fortepian pozostający w tle pięknej barwy saksofonu altowego budował egzotyczną, pogmatwaną nieco stylistykę, w której, mimo silnych nowojorskich wpływów, zasmakowałby z pewnością i sam Marco Polo. Mahantappa natomiast zdecydowaną, mistrzowską grą od początku trzymał w garści zaklętą publiczność. Wygrywane przez niego na saksofonie ćwierćtony uzupełniały się, tworząc jedną całość i ciekawy dialog z unisonami fortepianu. Ciężko byłoby doszukiwać się oczywistych, lirycznych fraz zagranych tematów, co po dłuższym czasie mogłoby zmęczyć nieprzywykłe do takich dźwięków ucho. Na takim koncercie czas jednak zastyga, a słuchacz przemierza różnorakie przestrzenie muzyczne wraz z rozpedzonym nurtem dźwięków, będących wynikiem niebywałego współbrzmienia i fenomenalnej interakcji między artystami, które przebiegało li wyłącznie na płaszczyźnie języka muzyki.

W drugiej części koncertu obok Mahantappy pojawiło się dwóch doświadczonych muzyków- kontrabasista Mark Dresser i amerykański perkusista Gerry Hemingway. Obaj pojawili się skromnie ubrani, uśmiechnięci, na lekko sprężynujących nogach, zwarci i gotowi. Trio zagrało jeden utwór, przeplatany mistrzowskimi improwizacjami, składającymi się w spójną, ciekawą opowieść. Znakomite solówki bębniarza, jego innowacyjność i charyzma zebrały wielokrotne, gromkie brawa, zaś niekonwencjonalność i błyskotliwość kontrabasisty, zdradzające jego powiązania z kinem surrealistycznym wywołały uśmiech na niejednej twarzy.
Mahantappa został nieco przyćmiony przez tych dwóch weteranów jazzu, wykazał się jednak jak i w pierwszej cześci niezwykłym kunsztem w swej materii. Na koniec pojawił się na scenie Vijay Iyer, aby na jazzującym freestylu pożegnać wspólnie publiczność.

- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.