Splay
W momencie, kiedy dwa lata wcześniej ukazywał się debiutancki krążek islandzko-amerykańskiego kwartetu o intrygującej nazwie AlasNoAxis, wydawało się, iż jest to raczej jednorazowy projekt jednego z najciekawszych perkusistów młodego pokolenia. A tu po dwóch latach ci sami muzycy powracają, przynosząc chyba jeszcze śmielszy i mroczniejszym od swojego poprzednika album – zatytułowany po prostu „Splay”.
Nadal jest to muzyka bardzo zmiennych, niekiedy gwałtownych nastrojów, pozbawiona wyraźnych barier stylistycznych i gatunkowych. Skład kwartetu to typowy przejaw szeroko rozumianego muzycznego postmodernizmu, kolejny naturalny krok poszerzający granice współczesnego muzykowania. Lider całego przedsięwzięcia, Jim Black, rzeczywiście jest dziś rozchwytywany na lewo i prawo. Regularnie grywa z Ellerym Eskelinem, Chrisem Speedem i Timem Bernem, nieco rzadziej z Davem Douglasem czy Uri Cainem, od święta z Laurie Anderson. Wystarczy? Drugiego Amerykanina, urodzonego w Seattle tenorzysty i klarnecisty – Chrisa Speeda, nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. A islandzcy gitarzyści? Basista Skuli Sverrisson, również sprawnie obsługujący laptopy, na co dzień związany jest z niezależną wytwórnią Staalplaat, dla której zarejestrował serię duetów z kompozytorem muzyki elektronicznej – Anthonym Burrem. Z kolei gitarzysta Hilmar Jensson komponuje „new electronic ambient” i wydaje swoje albumy m.in. w wytwórni Bad Taste.
Mamy tu więc niezły melanż stylistyczny: elementy postrockowe, bopowe, freejazzowe, dużo dźwięków spod znaku noise, ale z drugiej strony również liryczne tematy, elektroniczne podkłady zmierzające lekko w stronę estetyki emo (nurt alternatywnego popu), wreszcie minimal music i improwizację. Alternatywa ze Seattle spotyka się z nieco infantylnym, lekko pretensjonalnym, avantpopowym brzmieniem rodem z Islandii. Dochodzi do bardzo ciekawego zderzenia ze sobą: kompozycji Blacka, partii improwizowanych, osobistych wyobrażeń grających dotyczących dźwięku, wreszcie brzmienia całości...
Najważniejsze jest chyba to, że cała ta zabawa stapia się w umysłach muzyków w spójną i przekonującą całość. Zespół brzmi na wskroś nowocześnie. Proszę zwrócić uwagę na umiejętność kolorystycznego cieniowania gitar i elektroniki, połączoną z eksplodującą dynamiką gry lidera. Doskonałymi przykładami muzycznych poszukiwań zespołu AlasNoAxis mogą być utwory: „Cheepa vs Cheep” albo „Cratic”, bardzo energetyczne, składające się jakby z dwóch części: w pierwszej główną rolę odgrywa dojrzały, melodyjny temat, część druga utrzymana jest w estetyce free.
Omawiana płyta posiada wiele atutów, wyróżniających ją spośród zalewu podobnych produkcji: kompozycje są co najmniej dobre, pisane z uwzględnieniem specyfiki zespołu, robota aranżerska wykonana brawurowo, soczyste brzmienie wytwórni Winter & Winter nie do podrobienia. Jim Black i spółka grają z werwą i animuszem, wynoszącymi tę formację wysoko ponad przeciętność.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.