Deviantics
To druga płyta Speeda dla Songlinesa pod własnym nazwiskiem. Muzyk ten, znany z wieloletniej współpracy z Timem Bernem (m. in. Bloodcount) oraz z zespołu Human Feel, od kilku lat prowadzi też własny kwartet. Oprócz lidera, grającego na tenorze i klarnecie, zespół ten uzupełniają trębacz Cuong Vu, grający na gitarze basowej Skuli Sverrisson i znany już chyba miłośnikom jazzu perkusista Jim Black.
Ta płyta jest w moim przekonaniu dojrzalsza od poprzednie, aczkolwiek koncepcja nie uległa zmianie. Jest to mocny, współczesny jazz, grany bez żadnych ograniczeń. Kto i w jaki sposób mógłby zresztą ograniczać tak wspaniałych instrumentalistów. Speed grający na co dzień w Bloodcouncie uzyskał w tej sztandarowej grupie współczesnego free ogromną swobodę wypowiedzi i w ten sposób umie się przedstawić na każdej niemal płycie. Jego sola są pełne, pewne, grane bez żadnych najmniejszych nawet zahamowań. Wtóruje mu w tym doskonały trębacz - groźny konkurent Dave Douglasa - Cuong Vu. Współpraca obu muzyków, Speeda i Vu, w kreowaniu akcji muzycznej jest wspaniała, ale nie byłaby taka, gdyby nie swoboda, z jaką sekcja rytmiczna tworzy dla improwizatorów podstawę. A Black sięga tu nie tylko po tradycyjne instrumentarium perkusyjne, są dzwonki, efekty perkusyjne wywoływane przez szereg różnych instrumentów (?) perkusyjnych.
Ponownie w tym zespole zwraca uwagę wykorzystanie klarnetu we współczesnym jazzie (utwory 1, 4, 7) - ta muzyka grana na saksofonie tak by nie zabrzmiała. Klarnet, po latach odrzucania go przez muzyków jazzowych, staje się na powrót, za sprawą przede wszystkim awangardowych twórców pełnoprawnym instrumentem tej muzyki, prowadzącym akcję muzyczną, a nie wykorzystywanym jedynie w celach kolorystycznych. Speed natomiast w operowaniu tym instrumentem jest mistrzem, może jeszcze nie tej miary, jak np. Michael Moore, ale... przecież jest też od Moora młodszy, a klarnet dla niego jest drugim instrumentem. Nawiasem mówiąc ciekawe jak zabrzmiałaby muzyka kwartetu wzbogacona o brzmienie klarnetu basowego.
Same utwory na płycie są niesamowicie zróżnicowane. Nie można się nudzić. Spokojnym, jak np. Tulip, które posługują się przede wszystkim nastrojem, przeciwstawiane są utwory gwałtowne, o bardzo mocno zaakcentowanym rytmie (Wheatstone, East Europe Rundown), z bardzo ostro przedstawioną linią melodyczną. Jak to u Speeda bywa, dużo jest elementów o rodowodzie bałkańskim czy żydowskim (Wheathstone, East Europe Rundown) - linia melodyczna, sięga do interwałów typowych dla tego typu muzyki, z drugiej strony jednak nawiązując do dokonań bezfortepianowych kwartetów freejazzowych, to wszystko zderzone zostaje z jazz-rockowo brzmiącą sekcją (to tak jakby postawić Masadę w innym kontekście, nie chcę przez to powiedzieć, że jest to muzyka naśladowcza - nie jest, sięgam po to porównanie jedynie dlatego, że Masada jest bardzo znana, a Speed niestety nie). Dużo jest też posługiwania się dźwiękiem jako źródłem wywołania określonego nastroju (Tulip, Pith Remix).
Piękny, wspaniały, emocjonujący i bardzo zróżnicowany jazz na najwyższym poziomie - REWELACJA.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.