Circle
Piotr Wojtasik – według wielu najważniejszy polski trębacz jazzowy. Tym bardziej można się z takim określeniem zgodzić jeśli wziąć pod uwagę estetyczną linię wytyczną przez takich gigantów jak Freddie Hubbard i Woody Shaw. Od lat Piotr w swoich płytowych, ale także koncertowych projektach zwraca się w stronę amerykańskiej sceny. Rzecz dotyczy zarówno stylistyki, jak również konkretnych muzyków. Były czasy, że często spotykać można było w jego towarzystwie legendarnego saksofonistę Billy'ego Harpera czy piekielnie utalentowaną, ale niestety niezbyt znaną śpiewaczkę Judy Bady, od jakiegoś czasu natomiast niemal na stałe w koncertowych przedsięwzięciach sekunduję mu sekcja rytmiczna innej jazzowej ikony Archiego Sheppa. Do nagrania „Circle” Wojtasik także sięgnął po rytmicznych ekspertów spoza granicy, bo jak inaczej można określić ludzi, którzy ćwierć wieku towarzyszyli na scenie i w studio samemu Steve'owi Lacy'emu. Nazwisk znanych, i tych zagranicznych i polskich jest zresztą na tej płycie więcej. Henryk Miśkiewicz, Zbigniew Namysłowski – nazwiska mówią same za siebie. Orkiestracją natomiast zajął się Andrzej Jagodziński i tutaj także dodatkowe komentarze nie są potrzebne. W sumie mamy razem z liderem szesnastoosobowy team wykonujący osiem kompozycji napisanych wyłącznie przez polskich muzyków. Trzy, w tym otwierającą „Circle” i zamykającą całość „Final” napisał Wojtasik, pozostałe wyszły spod piór Adama Pierończyka (7), Macieja Sikały(3,6), Andrzeja Jagodzińskiego (4) oraz Joachima Mencla (5).
Niezależnie jednak od składu i repertuaru, znacznie ważniejsze jest tu samo wykonanie i wrażenia estetyczne jakie płyta po sobie pozostawia. Niepotrzeba zbyt wiele na ten temat pisać, poprzestańmy na tym, że „Circle” z całą swoją kolorystykę i pulsem zaskarbiła sobie na tyle dużą sympatię , że album nagrodzony został laurem „Fryderyka” za najlepszy jazzowy album roku 2007.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.