Marcin Olak Poczytalny: Nie jesteś problemem
Jakiś czas temu czytałem o takim spotkaniu. Na jednej sali usiedli młodzi Palestyńczycy i Izraelczycy, jednym z zaproszonych gości był historyk, Juwal Noach Harari. Rozmawiali o pokoju. O tym, że wojna naprawdę nie ma sensu. Że byłoby fajniej, gdyby nie przejmowano się tak bardzo racjami, granicami, „sprawą”. Że idzie lato, że chcieliby na wakacje. Upraszczam, wiem. Albo w ogóle sobie to wyobrażam, nie znalazłem tego artykułu, to już było jakiś czas temu. Albo tak mi się wydaje.
Przyszło lato. Gorąco jak cholera, ale próbuję odpoczywać. I tylko czasem mi zgrzyta, kiedy czytam wiadomości z Ukrainy. Czy z Palestyny. Bo jak tu cieszyć się cieniem, kiedy tam bomby, ataki na szpitale, masowo mordowani cywile? W imię czyjegoś chorego ego, jakiejś zupełnie niepotrzebnej „sprawy”, „racji”? Dysonans nie do rozbrojenia, nie ma jak.
Zakładam słuchawki, z jakiegoś powodu sięgam po album Kiwanuka z 2019 r. Kołyszę się, słucham. You Ain’t The Problem. Jasne, tyle wiem sam. Że tym razem to nie ja. Ale drapie, dysonuje. A przecież nie zamknę oczu, problem nie zniknie, jeśli przestanę czytać te wiadomości. Zresztą to powinno drapać. Myślę o nich, o mojej bezsilności. Another Human Being...
I tu przypomina mi się ten tekst o spotkaniu. Cholera, mam nadzieję, że to mi się nie zmyśliło… Bo, jeśli to prawda, to oni tego nie zatrzymają. Napuszeni politycy, generałowie, fanatycy będą bezradni wobec normalnych, młodych ludzi, którzy chcą na wakacje. Którzy potrafią rozmawiać, bawić się razem, słuchać muzyki, tańczyć… Przynajmniej taką mam nadzieję. Że te wszystkie „wielkie” idee odejdą do lamusa, i już tam zostaną. Trochę jak w Imagine – wiem, utopia. Ale może nie tak odległa.
Słucham Kiwanuki.
Cholera, chciałbym mieć nadzieję...
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.