Jazzowy (?) Top Wszechczasów?

Autor: 
Kajetan Prochyra
Zdjęcie: 

Amerykański serwis Jazz24 zaprosił swoich użytkowników do głosowania na najlepszy utwór jazzowy wszechczasów. Zebrane głosy ułożono w listę 100 utworów będących, jakoby, kwintesencją jazzu.

Pierwsza dziesiątka wygląda następująco:
1. Take Five Dave Brubeck
2. So What Miles Davis
3. Take The A Train Duke Ellington
4. Round Midnight Thelonious Monk
5. My Favorite Things John Coltrane
6. A Love Supreme (Acknowledgment) John Coltrane
7. All Blues Miles Davis
8. Birdland Weather Report
9. The Girl From Ipanema Stan Getz & Astrud Gilberto
10. Sing, Sing, Sing Benny Goodman

Nie budzi ona byćmoże większych kontrowersji. Ciekawiej robi się, gdy przychodzi analizować pozostałą 90tkę, która... wygląda z grubsza tak samo... Z wyróżnionych leaderów przy życiu pozostali jedynie Chick Corea, Herbie Hancock i Wayne Shorter... Czy rzeczywiście ostatnim wydarzeniem w jazzowym świecie, ostatnią świetną jazzową “piosenką” było “Birdland” Weather Report? Zestawienia można posłuchać tutaj

Do tego warto dodać głos Nicholasa Paytona, który na swym blogu na przestrzeni ostatnich kilka tygodni temu opublikował dwa ważkie teksty związane z tym tematem. Najnowszy wpis, zatytułowany “O tym dlaczego jazz już nie jest cool” otwiera stwierdzeniem: jazz umarł w 1959 roku. Ogłaszanie śmierci jazzu, tymbardziej 60 lat temu nie jest oczywiście niczym nowym, ale zastanawia, szczególnie czasach, kiedy można twierdzić, że muzyka ta na nowo się odradza.

Payton ripostuje:
Być może są pojedynczy cool goście, którzy mówią, że grają Jazz, ale nie ma nic cool w Jazzie jako całości.
Jazz umarł kiedy cool przestało być hip.
Jazz był ograniczoną koncepcją już na starcie.
Jazz to etykietka, która została siłą przypięta muzykom.
Muzycy nigdy nie powinni byli tego zaakceptować.
Jazz jest zbyt zażyły.
Jazz odseparował się od muzyki popularnej
Duży błąd.
Muzyka nigdy się nie pozbierała. 
Ornette chciał ocalić Jazz od siebie samego, kierując go w stronę nowoorleańskich korzeni, ale jego wysiłki były zbyt mgliste.
Jazz umarł w 1959 roku, i dlatego Ornette starał się “Free Jazz” (tytuł albumu, w tym kontekście “wyzowlić Jazz”) w 1960.
Jazz jest cool tylko wtedy, gdy nie zarabiasz graniem na życie.
Muzycy jazzowi przyjęli, że bycie biednym jest OK.
John Coltrane to niezły kot, ale Jazz przestał być cool w 1959.
Fakt, że tak wiele osób kurczowo trzyma się pomysłów na to czym powinien być Jazz, jest dokładnie tym co czynie go nie-cool.
Ludzie trzymają się pomysłu, który umarł dawno temu.
Jazz, tak jak Buddha, jest martwy.
Dajcie mu spokój, ludzie, dajcie mu spokój!
[...]
Jazz nie jest cool, jest zimny, jak nekrofilia.
[...]
Wiele Jazzowych albumów takich jak Miesa Davisa “Kind of Blue”
czy Dave’a Brubecka “Time out” ukazało się w 1959 roku.
Rok 1959 był dla Jazzu najbardziej cool.
[...]
Ja gram Ponowoczesną muzykę Nowego Orleanu.
Louis Armstrong i Danny Baker grali Tradycyjną Muzykę Nowego Orleanu.
Ellis Marsalis i James Black grają Nowoczesną muzykę Nowego Orleanu.
Kidd Jordan i Clyde Kerr grają Avant-gardową muzykę Nowego Orleanu.
Donald Harrison gra Neoklasyczną muzykę Nowego Orleanu.
[...[
Moi poprzednicy nie grali Jazzu, tylko Tradycyjną, Nowoczesą i Awangardową muzykę Nowego Orleanu. Nie gram jazzu.
Nie pozwalam innym definiować kim jestem.
[...]
Ten kto pozwala definiować innym kim jest, jest martwy.
[...]
Jazz jest marketingowym wabikiem, służącym wąskim elitom.
Elity zarabiają pieniądze, podczas gdy dla prawdziwych artystów bycie spłókanym jest cool.
Occupy Jazz! (okupuj jazz, jak occupy wall street)
Nie mówię o tak zwanym improwizowanym aspekcie Jazzu.
Improwizowanie, z samej swej natury, nigdy nie będzie passé, ale sam sposób myślenia jest zabójczy. .
[...]
Grać jazz to jak prowadzić samochód po autostradzie, posługując się jedynie wstecznym lusterkiem.
[...]
Tu spoczywa Jazz (1916 – 1959).
[...]
Wierzę, że muzyka jest medium, bardziej niż produktem.
Cisza też jest muzyką.
Nie można ćwiczyć sztuki.
[...]
Dźwięk i cisza równa się muzyka.
[...]
Cisza jest tym, co sprawia, że muzyka jest sexy.
Cisza jest cool

Nicholas Payton

Wcześniejszy post Paytona, który odbił się szerokim echem w internecie, jest była krytyką tekstu Bena Ratlifa, dziennikarza jazzowego w New York Timesie, który w swoim zestawieniu 4 wschodzących gwiazd jazzowego fortepianu w Nowym Jorku, nie umieścił żadnego muzyka pochodzenia afroamerykańskiego. Payton oskarżył Ratliffa o “instytucjonalny rasizm”. Podkreślił, że jazz jest muzyką Afroamerykanów, wywodzącą się, podobniej jak sam Payton, z Nowego Orleanu w Luisianie. Tymczasem jazzowi krytycy są w większości biali. Rasizm - pisze Payton - nie polega na nienawiści do Czarnych, ale na tym kto ma władze decydowania co kto dostanie. Instytucjonalny rasizm polega właśnie na tym, że Ben Ratlif wyobraża sobie, a siłą swojego autorytetu i łamów na których publikuje, tworzy świat jazzu bez Afroamerykanów. Payton zaznacza, że jazz nie jest własnością Czarnych - należy do wszystkich, ale stworzyli go Amerykanie pochodzenia Afrykańskiego. Wczoraj na twitterze rozgorzała dyskusja między Nicholasem Paytonem i Vijayem Iyerem, szczególnie dotycząca tego co to jest czarna tożsamość. Między wierszami przebijała kwestia podobienstwa doświadczenia Afroamerykanów, a diaspory Amerykanów pochodzenia hinduskiego (Iyer), czy kubańskiego (Fabian, David Virelles - obaj umieszczeni w zestawieniu przez Ratliffa).

Z polskiego punktu widzenia dyskusja wydaje się być równie ciekawa co abstrakcyjna, szczególnie, że ma miejsce dziś - AD 2011 - kiedy to spory rasowe wydawały się być dawno zamiecione pod dywan. Z drugiej strony wydawać by się mogło, że jazz odżył także dzięki europejskim wpływom - z jednej strony muzyce spod znaku ECM i jawnemu łączeniu muzyki współczesnej, improwizowanej i jazzu, z drugiej z rozkwitu sceny awangardowej i free, często w oparciu o muzyków amerykańskich, szczególnie chicagowskich, jednak otwierając dla nich europejskie klubu wpuszczono do samej muzyki sporo świeżości.
Podsumowując to, być może przydługie i z jednej strony specjalistyczne, z drugiej ogromnie powierzchowne podejście do tematu domniemanej śmierci jazzu, zapraszamy Państwa z jednej strony do dyskusji, nad powyższymi tezami, z drugiej, bardziej swobodnie, chcielibyśmy zaproponować stworzenie nowego zestawienia Jazzowego “Topu Wszechczasów”.
Prosimy o przesyłanie nam swoich propozycji albo za pośrednictwem komentarzy pod artykułem, lub na naszym profilu na facebooku lub mailem: jazzarium@jazzarium.pl w temacie wpisując Jazzowy Top Wszechczasów.
Nie wprowadzamy póki co żadnych ograniczeń - liczymy na zdrowy rozsądek. 1 podany tytuł i wykonawca to 1 głos. Zapraszamy!