Trzymany za ręce przez ojca i Davisa
Małe, brzydkie, wydrukowane na lichym papierze bilety leżały na górnej półce regału w miejscu, gdzie zazwyczaj lądowały ważne rzeczy ojca. Nie te najważniejsze, dotyczące spraw domowych, ale ważne na tyle, aby nie zniknąć gdzieś w stosie zapłaconych rachunków. To miejsce zawsze budziło ciekawość, więc jak co dzień było pieczołowicie przeglądane, tak jakby któregoś dnia miało odkryć przede mną jakąś niezwykłą tajemnicę. Obok niego niewielka broszura z dziwnym plakatem na okładce i jeszcze dziwniejszym słowem - jazz. Nie sądziłem wówczas , że za kilka tygodni w październikowy wieczór 1983r. jeden z biletów trafi w moje ręce, a ojciec zaprowadzi mnie wprost do Sali Kongresowej i każe słuchać, bo ważny koncert przed nami.
Nie zachwycił mnie ten koncert. O nie! Mało co zresztą pamiętam z tego co działo się na scenie i w kuluarach. Dziwiłem się tylko, że można tak głośno zgrać coś innego niż gitarowe riffy i że przechadzając się leniwie z trąbką w dłoniach albo stojąc prawie w bezruchu da się przykuć uwagę tak dużej ilości ludzi. To były czasy kiedy Sala Kongresowa miała nadkomplety. Ale jak mogła ich nie mieć? Na scenę miał wkroczyć sam wielki Miles Davis.
Wiele lat później, już po śmierci Davisa zapytałem ojca dlaczego zabrał mnie wtedy na ten davisowski show, którego ani w ząb nie rozumiałem i nie byłem nawet za bardzo ciekawy. „To był wielki amerykański muzyk, takiej okazji nie wolno było przegapić” odparł. Ciekawe czy widział, że w przyszłości będzie mi z jazzem tak bardzo po drodze?
Takiego też Davisa zapamiętałem i jeszcze jakiś czas funkcjonował w mojej świadomości jako ikona o niezachwianej reputacji. Ostatecznie grał nowoczesny jazz, elektryczny, głośny, soczysty w brzmieniu i wirujący rytmem. Taki w sam raz aby suchą stopą przejść do bardziej ukrytych zakamarów tej muzyki. Aż w końcu przeszedł czas Johna Coltrane’a, czas muzyki bez prądu, akustycznej, której sile oprzeć się zupełnie nie wiedziałem jak. Davis chwilowo musiał odejść.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.