Skull Sessions
Z dziedzictwem wielkiego Milesa przychodzi się w taki bądź inny sposób zmierzyć niemal każdemu jazzowemu trębaczowi. Jedni pozostają przy graniu najbardziej znanych tematów mistrza, inni do nieprzebranej skarbnicy jego twórczości sięgają jedynie (albo aż) po inspirację w tworzeniu własnego muzycznego języka. Zdecydowanie do tej drugiej grupy należy Rob Mazurek, czego dowód daje muzyką nagraną ze swoim oktetem na płycie „Skull Sessions”.
Rezydujący ostatnio w brazylijskim Sao Paulo Mazurek - jedna z kluczowych postaci chicagowskiej sceny improwizowanej - swoim najnowszym albumem nawiązuje do elektrycznego okresu twórczości Milesa. Podobnie jak Davis Mazurek, przedkładający ostatnimi czasy nad trąbkę kornet, otacza się szerokim kręgiem utalentowanych improwizatorów. Jego oktet tworzą perkusista Mauricio Takara i klawiszowiec Guilherme Granado (współpracujący z Mazurkiem w formacji Sao Paolo Underground) oraz bębniarz John Herndon i wibrafonista Jason Adasiewicz, współtworzący z nim trio Starlicker. Skład zespołu uzupełniają Nicole Mitchell (podobnie jak Adasiewicz i Herndon uczestnicząca w innym projekcie Mazurka - Exploding Star Orchestra), gitarzysta Carlos Issa (obsługujący wraz z Granado instrumentarium elektroniczne) oraz grający na saksofonie C-melody i brazylijskich skrzypcach rabeca Thomas Rohrer.
Rob Mazurek w swej działalności artystycznej nie ogranicza się jedynie do tworzenia muzyki, ale eksploruje także różne wymiary relacji między dźwiękiem i obrazem. Odwiedzając stronę internetową artysty, można zapoznać się z jego twórczością z zakresu sztuk wizualnych. Część jego prac charakteryzuje wielofakturowość i intensywne nasycenie barwą. Są to również cechy charakterystyczne muzyki , jaką usłyszeć możemy na „Skull Sessions”. Jej oś wyznacza dynamiczny puls zestawów perkusyjnych Takary i Herndona. Na nią, niby kolejne warstwy palimpsestu, kładą się rozedrgane dźwięki rabeki oraz zindywidualizowana narracja Adasiewicza. Owa misternie tkana faktura jest bądź to rozcinana zdecydowanym tonem kornetu Mazurka, bądź to wieńczona ekstatycznym groovem Mitchell. Nienasycone jeszcze dźwiękiem przestrzenie dopełniają generowane przez Issę i Granado elektroniczne brzmienia, przywołujące niczym w rytuale vodoo milesowskiego ducha. Choć intensyfikującego się stopniowo improwizacyjnego transu jest bez wątpienia najwięcej, przesłuchując „Skull Sessions” natkniemy się również m.in. na intrygujące sonorystyczne poszukiwania Rohrera w dialogu z Mitchell („Keeping the Light Up”) czy też wirtuozerskie partie solowe Adasiewicza („Skull Caves of Calderon”).
Rob Mazurek gościł ostatnio w naszym kraju w 2010 r., koncertując ze swoim kwintetem. Miło byłoby go ponownie usłyszeć w Polsce. Jednocześnie być może nadarzyłaby się okazja do spotkania Mazurka z przedstawicielami polskiej sceny improwizowanej, którego owocem byłby wspólny projekt z, dajmy na to, Piotrem Damasiewiczem czy Wacławem Zimplem? To dopiero byłaby muzyczna ekstaza!
1. Galactic Ice Skeleton, 2. Voodoo & the Petrified Forest, 3. Passing Light Screams, 4. Skull Caves of Alderon, 5. Keeping the Light Up
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.