Nie ukrywam, że po tym albumie i po współpracy norwesko-amerykańskiego kwartetu obiecywałem sobie naprawdę wiele. W końcu spotkanie saksofonisty Kjetila Mostera z ekipą chicagowskich instrumentalistów od lat balansujących na granicy różnych gatunków muzycznych, nie zdarza się często. Gitarzysta Jeff Parker, perkusista John Herndon oraz kontrabasista Joshua Abrams (tym razem bez guimbri) podobno ugościli Norwega u siebie tylko raz. Miało to miejsce w 2008 roku, kiedy to kwartet w takim właśnie składzie zagrał razem w chicagowskim klubie Rodan.
O swojej długoletniej przyjaźni z Robem Mazurkiem, wartościach i przywarach chicagowskiej sceny oraz fascynacji hip-hopem opowiada nam John Herndon – perkusista Puslar Quartet, Tortoise czy Isotope 217⁰. Co jednak najważniejsze, informuje nas o wyczekiwanym następcy „Beacons of Ancestorship”.
W wypełnionej po brzegi salce kultowego warszawskiego klubu w minioną niedzielę odbył się kolejny koncert ze spektakularnej serii „11 Nights At Pardon, To Tu”. Tym razem zagrał dowodzony przez kornecistę Roba Mazurka Pulsar Quartet w składzie Angelica Sanchez na fortepianie, Matthew Lux na basie elektrycznym i John Herndon na perkusji. Zespół wystąpił dzień wcześniej w Gdańsku w ramach festiwalu Jazz Jantar, ale – wedle tego, co powiedział Mazurek w jednej z przerw między utworami – granie w Warszawie wiąże się dla niego z wyjątkowymi uczuciami, a nawet jest „super cool”.
Z dziedzictwem wielkiego Milesa przychodzi się w taki bądź inny sposób zmierzyć niemal każdemu jazzowemu trębaczowi. Jedni pozostają przy graniu najbardziej znanych tematów mistrza, inni do nieprzebranej skarbnicy jego twórczości sięgają jedynie (albo aż) po inspirację w tworzeniu własnego muzycznego języka. Zdecydowanie do tej drugiej grupy należy Rob Mazurek, czego dowód daje muzyką nagraną ze swoim oktetem na płycie „Skull Sessions”.
„Wszyscy w coś ciągle uderzamy – to naturalne… ale trzymać w ustach kawałek metalu, to już jest chore.” O tym, co ważne dla pałkarza, o muzyce z mgły, o uniwersalizmie tria jazzowego, o Yusefie Lateefie i Roscoe Mitchellu, a także o planach Exploding Star Orchestra i Sao Paulo Underground, opowiedzieli po koncercie w warszawskim Powiększeniu członkowie tria Starlicker: Rob Mazurek, John Herndon i Jason Adasiewicz.
Starlicker czyli trio Rob Mazurek - kornet, Jason Adasiewicz – wibrafon, John Herndon – perkusja, to 2/3 kwintetu znanego z płyty Sound Is (z Mattem Luxem i Joshem Abramsem), z którym w zeszłym roku odwiedzili Polskę. Jeśli zasadę less is more zastosują konsekwentnie, być może za rok Mazurek przyjedzie do nas tylko z Adasiewiczem w duecie – i to mógłby być przepiękny koncert!
POznań ma swoje Made In Chicago, będące flagowym europoejskiem festiwalem AACM. Warszawa od czasu do czasu szansę gościć zaledwie pojedyńczych przedstawicieli Chicagowskiej sceny jazzowej. Ken Vaddermark jest tu stałym gościem, często też przjeżdża trębacz i korcecista Rob Mazurek. W sumie mieliśmy okazję już podpatrzeć i podsłuchać kilku formacji prowadzonych przez Roba Mazurka z Exploding Star Orchestra na czele. Tym razem artysta przyjedzie do klubu Powiększenie, aby zaprezentować swoją najnowszą grupę Starlicker.