Emit
To trzecia płyta kwartetu Chris'a Speed'a z udziałem Coung'a Vu, Skuli Sverrissona i Jim'a Black'a. Skoro apetyt rośnie w miarę jedzenia, to po bardzo przychylnie przeze mnie ocenianej, rewelacyjnej Deviantics miałem nadzieję na prawdziwą ucztę. Niestety kwartet na swej nowej płycie zaprezentował materiał nieco inny od dwu poprzednich.
O ile Yeah No i Deviantics kipiały dynamiką, wręcz nie pozwalały usiedzieć w miejscu (szczególnie ta druga), to Emit jest płytą o wiele spokojniejszą. I niestety nie wyszło jej to na dobrze. Materiał zaprezentowany obecnie jest jakby wyrazem niezdecydowania Speeda. Pierwszy z utworów nawiązuje do tego, co można było usłyszeć na solowej płycie Jim'a Black'a Alasnoaxis. Do charakteru tamtej płyty nawiązują również utwory czwarty i szósty. Utwór drugi, piąty i ósmy są jak wyjęte z płyt Pachory.
Wprawdzie zawsze w muzyce Kwartetu, a szczególnie w improwizacjach Speeda widoczne były inspiracje muzyką bałkańską czy żydowską - inspiracje te znajdowały jednak swój osobisty wyraz, a o muzyce prezentowanej przez Kwartet trudno byłoby twierdzić, że jest to improwizowany folk. Wprowadzając utwory jak z płyt Black'a czy z płyt Pachory, muzyka zespołu zatraca swą niezależność, rozpoznawalność. Cała zaś płyta robi wrażenie jakby remanentu po projektach, w których uczestniczy Speed (współtworzy on zarówno Pachorę jak i był - podobnie zresztą jak Skuli Sverrisson - jednym z muzyków, którzy nagrali Alasnoaxis). Szkoda, przede wszystkim ze względu na to, że poprzednie płyty kwartetu Speeda wyznaczały pewną nową jakość w muzyce improwizowanej związanej z downtownem - Emit jest chyba wyrazem zagubienia drogi tam obranej.
Nie szczędząc słów krytyki tej płycie pozostaje jednak do odnotowania fakt, że wszyscy instrumentaliści są w wybornej formie - to jednak o wiele za mało, po tak wspaniałej płycie jak Deviantics.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.