Recenzje

  • My Foolish Heart

    Kto wziął do ręki najnowszy krążek Ralpha Townera i spojrzał na okładkę tego wydawnictwa zanim usłyszał pierwsze dźwięki muzyki na nim zapisanej, być może zastanawiał się czego oczekiwać, w jaką podróż zabierze słuchacza ten album i gdzie pozostawi. Ascetyczna, bezpretensjonalna, jakby pokryta pociągnięciami kredek płaszczyzna, utrzymana w różnych odcieniach błękitu, która stanowi front okładki, budzi skojarzenia z tonią morza, lekko niespokojną, ale zarazem hipnotyzującą i wciągającą.

  • The Great Tone has no Sound

    Krakowski muzyk Rafał Mazur (specjalność – akustyczna gitara basowa!) jest istotnym podmiotem wykonawczym krajowej, a także europejskiej sceny improwizowanej nie od dziś, ale zdaje się, że to pandemiczny rok 2020 uznać trzeba będzie za najobfitszy w dokonania fonograficzne okres życia tego artysty.

  • All The Dreams

    Siła tkwi w prostocie. Tę zasadę wyznają Sara Serpa i Andre Matos – portugalski duet tworzący muzykę chwili: ulotną, spokojną i bardzo ilustracyjną, choć nieskomplikowaną. We wrześniu światło dzienne ujrzał ich drugi album: All The Dreams. To kontynuacja ich pięknego pomysłu na muzykę: delikatny kobiecy głos i wędrująca po skalach gitara, w aranżacjach opartych na jazzowej melodyce.

  • There Is A Tide

    Gdy tylko dowiedziałem się o tym, że Chris Potter – podobno najlepszy saksofonista na świecie – nagrał płytę całkowicie solo, zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. Obawiałem się, że płyta może być słaba i nieciekawa. Ostatnio miałem okazję przesłuchać w końcu ten album i muszę przyznać zupełnie szczerze, że... Moje obawy ziściły się. A dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami.

  • In Simplicity

    Fortepian, kontrabas i perkusja - formuła klasycznego jazzowego tria fortepianowego, która prawdopodobnie nigdy się nie znudzi. Tym razem swoich sił w takim składzie postanowił spróbować uznany kontrabasista Piotr Lemańczyk. Do współpracy zaprosił iście gwiazdorską obsadę - pianistę Dominika Wanię oraz perkusistę Michała Miśkiewicza. Śmiało stwierdzić można, że te trzy nazwiska godnie reprezentują polską scenę jazzową w świecie.

  • Dirt... And More Dirt

    Henry Threadgill amerykański kompozytor, saksofonista i flecista, jedna z wiodących postaci "Stowarzyszenia na rzecz wspierania twórczych muzyków", w skrócie AACM. Wybitny artysta amerykańskiej muzyki wyróżniony nagrodą Pulitzera w 2016 roku. Threadgill, obok Anthony Braxtona i Roscoe Mitchella, stanowi charyzmatyczną trójcę współczesnej muzyki improwizowanej, od wielu lat gromadzącą wokół siebie kolejne fale kreatywnych młodych instrumentalistów.

  • Temporary Kings

    Temporary Kings – przejściowi, chwilowi królowie… To nieco nieoczywisty wybór, pozycja w katalogu wydawniczym oficyny ECM z pogranicza muzyki kameralnej i jazzu, zdecydowanie jednak ciążąca stylistycznie w kierunku klasycznych form i harmonii.

  • Old Locks And Irregular Verbs

    Premierowe albumy weteranów klasy mistrzowskiej zwracają uwagę za każdym razem. Pełnia szczęścia następuje, gdy w dodatku ich autorzy znajdują się akurat na fali wznoszącej. Przypadek Henry’ego Threadgilla i płyty „Old Locks And Irregular Verbs” jest właśnie tego kalibru wydarzeniem.

  • Intermediate Obscurities III - Live At Spontaneous Music Festival 2019

    To był z pewnością jeden z najcichszych i najspokojniejszych sobotnich wieczorów w kilkunastoletniej historii klubu Dragon. Pomieszczenie bezpośrednio sąsiadujące z salką koncertową (tu zwaną Małym Domem Kultury), zazwyczaj pełne restauracyjnych klientów, zostało opróżnione ze wszelkiej materii ożywionej, zdolnej wydawać jakiekolwiek dźwięki. Na tzw. bramce stanęli uzbrojeni po zęby, postawni mężczyźni, których zadaniem było niedopuszczenie do sytuacji, by po godzinie zero ktokolwiek prześlizgnął się przez klubową śluzę wejściową.

  • Axiom

    Gdy piszę tę recenzję, mamy mniej więcej czas rozdania nagród Grammy. 63. gala odbędzie się 31 stycznia w Los Angeles i jak zwykle będzie także ważnym wydarzeniem dla światka jazzowego. Ku mojemu zaskoczeniu, które zaliczam jednak do tych miłych, wśród nominowanych znalazł się trębacz Christian Scott. Rzecz jasna, jest to muzyk stosunkowo znany, ale wydawałoby się jednak, że może zbyt bezkompromisowy. Stało się jednak i to za sprawą albumu “Axiom” - chyba najlepszego jak do tej pory w dorobku muzyka.

  • City Folk

    Lekka, znakomicie zarejestrowana, pełna kolorów i nieprzeintelektualizowanych harmonii. Płyta "City Folk" kwartetu James Farm to obraz dzisiejszej tradycji w wykonaniu  doświadczonych muzyków. Miejskim folklorem należałoby uznać tu muzykę stworzoną na styku współczesnego jazzu, ambientu, może odrobinę popu z bardzo delikatnymi akcentami etnicznymi.

  • Artlessly Falling

    Wieść o drugiej płycie Mary Halvorson i jej projektu Code Girl była jedną z tych, które przyprawiły mnie w zeszłym roku o szybsze bicie serca. Albumu artystki z 2018 roku słuchałem na tyle często i wciąż nienasycony muzyką na nim zawartą, chętnie do niego wracałem, że trudno byłoby mi zliczyć, ile czasu mu poświęciłem. Od tamtego wydawnictwa kolejne płyty z udziałem Mary Halvorson nie robiły już jednak na mnie dużego wrażenia, ani album z Billem Frisellem, ani "A Tangle Of Stars" z Johnem Dieterichem.

  • Dakota Mab

    Mieliśmy kilka razy okazję zespołów Henriego Texiera na żywo i to był z pewnością czas dobrze spędzony. Nie inaczej będzie w albumem Dakota Mab.

    Zawiera on również nagranie koncertowe, ale z zupełnie innego miejsca, Theater Gütersloh. To jednak nie robi różnicy. Niemiecki koncert kwartetu Francuza to rzecz warta zatrzymania na półce. Nie wyważa ta muzyka otwartych drzwi, nie jest też nowym rozdziałem w karierze Texiera, a jednak słucha się jej z prawdziwą przyjemnością.

  • Axiom

    Gdy piszę tę recenzję, mamy mniej więcej tydzień do rozdania nagród Grammy. 63. gala odbędzie się 31 stycznia w Los Angeles i jak zwykle będzie także ważnym wydarzeniem dla światka jazzowego. Ku mojemu zaskoczeniu, które zaliczam jednak do tych miłych, wśród nominowanych znalazł się trębacz Christian Scott. Rzecz jasna, jest to muzyk stosunkowo znany, ale wydawałoby się jednak, że może zbyt bezkompromisowy. Stało się jednak i to za sprawą albumu “Axiom” - chyba najlepszego jak do tej pory w dorobku muzyka.

Strony