Dakota Mab
Mieliśmy kilka razy okazję zespołów Henriego Texiera na żywo i to był z pewnością czas dobrze spędzony. Nie inaczej będzie w albumem Dakota Mab.
Zawiera on również nagranie koncertowe, ale z zupełnie innego miejsca, Theater Gütersloh. To jednak nie robi różnicy. Niemiecki koncert kwartetu Francuza to rzecz warta zatrzymania na półce. Nie wyważa ta muzyka otwartych drzwi, nie jest też nowym rozdziałem w karierze Texiera, a jednak słucha się jej z prawdziwą przyjemnością.
Pobrzmiewają w niej dawniejsze nieco czasy kiedy działały poprzednie working bandy lidera. Jest w niej ta sama łatwość pisania bardzo osobnych i zapadających w pamięć tematów, są fascynacje kulturą indiańską, która raczej nie objawia się charakterystyczną dla niej melodyką, ale przypomina audytorium o ginącym już świecie i odchodzącej kulturze. Jest w końcu też ta, od zawsze właściwa Texierowi bezpretensjonalność i radość z grania.
Tak mają ci, którzy znaleźli w wielkim oceanie dźwięków swój system jego słyszenia i własny pomysł na ekspozycję. I choćby właśnie dlatego, ale też i ze względu, że na płytową edycję warszawskiego koncertu szans wydawniczych raczej nie ma, warto po album Dakota Mab sięgnąć. Nie znajdziecie go pewnie w tzw. dobrych sklepach płytowych, ale w tych najlepszych raczej na pewno się uda.
O Elvin; Hopi; Mic Mac; Dakota Mab; Navajo Dream; Comanche; Sueno Canto; Interview with Goetz Buehler.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.