Recenzje

  • Bull Fiddle

    Przyznam, że o ile uwielbiam niewielkie jazzowe składy, tak nagrania solowe, szczególnie te, które nagrane są przez instrumenty nie kojarzone z solowym głosem w muzyce nieczęsto mnie bawią. Solowy album Kenta Kesslera kupiłem przy okazji koncertów The Vandermark 5 w Krakowie. I nie żałuję! O tym, że Kessler jest wspaniałym basistą miałem okazję wielokrotnie się przekonać. 

  • Quartet (Dortmund) 1976

    Anthony Braxton to potęga. I koniec. Na tym można skończyć wszystko, co można napisać o tej płycie. Ta płyta - to potęga! Pewnie zadowolonych z takiej recenzji byłoby tylu ilu te słowa nie podobałyby się, bo jeśli recenzja ma w jakiś sposób przybliżyć muzykę zawartą na płycie, to w zasadzie nic o niej nie mówi. Za wyjątkiem tego, że... to potęga.

  • 40 Years - Blue Lou

    To już 50 lat jak Jan Kudyk (tp) prowadzi JBBO. Wiele się w tym czasie zmieniło począwszy od składu (Jan Boba - przez długi czas lider formacji) skończywszy na zmianach stylistycznych. 

  • Love, Peace And Soul

    Katalog inspiracji i muzycznych źródeł Dona Byrona, amerykańskiego klarnecisty i muzycznego kameleona, jest niezwykle szeroki. Niemal tak szeroki jak spektrum zainteresowań Johna Zorna. Byron dał się poznać jako muzyk eksperymentujący. W przeszłością chętnie zabierał się za odważne projekty, łączące jazz z muzyką elektroniczną, klezmerską, rapem czy funkiem. Na swojej najnowszej płycie „Love, Peace And Soul”, klarnecista podejmuje tematykę gospel. Na album składa się dwanaście utworów autorstwa Thomasa A. Dorseya - „ojca czarnego gospel”.

  • 301

    Kiedy w 2008 roku na sklepowe półki trafiła płyta „Leucocyte” stało się jasne jak ważną postać straciła europejska scena jazzowa. Esbjorn Svenson zginął w wypadku nurkowym, zanim materiał z jego ostatniej sesji ujrzał światło dzienne. „Leucocyte” było płytą znakomitą, poruszającą i jak twierdziło wielu zapowiadającą jakieś tragiczne zdarzenie. Inni wręcz zwracali uwagę, że tym albumem Svenson najzwyczajniej żegna się ze swoimi fanami.

  • Goodbye Swingtime

    Czapki z głów! Kapelusze też! Cokolwiek. W różnego rodzaju almanachach Matthew Herbert przynależy raczej do muzyki elektronicznej niż jazzowej. W końcu oprócz własnych projektów brał udział w nagraniach Bjork, Moloko, czy np. post-rockowego Mars On Mars. Założył jednak big band i nagrał z nim płytę „Goodbye Swingtime”. Ba, nawet koncertuje z tak dużym składem.

  • On Brodway vol. I

    “On Brodway vol. I” to płyta dokumentująca pierwszy etap artystycznej podróży słynnego perkusisty i kompozytora po piosenkach brodwayowych.

  • Spanish Rice

    Siłą sprawczą tej mieszaniny latynosko-jazzowo-rock’n’rollowej jest Chico O'Farrill, zresztą współautor wraz z Clarkiem Terrym tytułowej kompozycji Spanish Rice.

  • Kind Of New

    Gdy Miles Davis w 1959 roku rejestrował „Kind of Blue”, nie zdawał sobie chyba sprawy, że powstaje nagranie, które będzie uważane za jedno z najważniejszych w historii jazzu. Gdy Donald Harrison wchodził do studia, wiedział, że mierzy się z legendą. Uważam, że udało mu się nagrać ciekawy materiał.

  • Four MF's Playin' Tunes

    Są sprawy w świecie jazzu niemal pewne. Pewne jest, że Sonny Rollins jest wielki, że płytą wszechczasów jest „Kind Of Blue”, Charlie Parker był geniuszem, Louis Armstrong najodważniejszym jazzowym reformatorem, a Ellington spiżowym pomnikiem amerykańskiej muzyki. Pewne jest również, że John Coltrane był Ojcem, Pharoah Sanders Synem, a Albert Ayler – Duchem Świętym.

  • What Goes Around

    To rzadkość w ostatnich latach. Działających big bandów, czy to w sposób stały, czy nawet sporadycznie powoływanych ad hoc do nagrania jakiejś płyty jest niewiele. I dzieje się tak mniej więcej od czasu upadku wielkich orkiestr jazzowych lat Swingu. Od tamtego czasu, aczkolwiek większe zespoły były i są prowadzone, to jednak w porównaniu z latami ‘30 należą one do zdecydowanej mniejszości.

  • Floratone II

    W jazzie, w rocku i na granicy tych gatunków spotykamy czasem supergrupy. Są zakładane przez muzyków o nieprzeciętnym talencie i sprawności instrumentalnej. Złożone z superstars, by dać widzom upragnione show, jak na przykład w przypadku G3. Podczas tras tego bandu sale widowiskowe są wypełnione po brzegi spragnionymi karkołomnego, mocnego gitarowego grania, i są to są fani zarówno jazzu, jak i rocka.

  • Dark Lady Of The Sonets

    Mbira to nazwa afrykańskiego instrumentu, pochodzącego z Zimbabwe. „Mbira” to również nazwa nowego projektu amerykańskiego trębacza i kompozytora Wadady Leo Smitha, współpracującego w przeszłości z Anthonym Braxtonem, Donem Cherrym czy Henrym Threadgillem. Leo Smith jest wielkim trębaczem i wielkim umysłem awangardy. Co prawda sam instrument, od którego formacja bierze swoją nazwę, nie pojawia się na nagraniu, mamy inne ekscentryczne przybory – choćby chińska lutnia, pipa na której gra Min Xiao-Fen.

  • Woody's Delight

    Kilka słów o Woodym. Tytułowy „Woody” to amerykański trębacz, lider, kompozytor i geniusz, Woody Shaw. Nazywany przez niektórych „ostatnim trąbkowym innowatorem”, Shaw rozszerzył i uwspółcześnił obowiązujący słownik. Uznawany był przez krytyków i publiczność za jednego z „ostatnich wielkich geniuszy” muzyki konceptualnej. To oczywiście wszystko kwestia opinii, jednak zdanie amerykańskiego puzonisty, Steve'a Turre jest znane. Turre lubi Woody'ego Shawa.

  • Ramifications

    Tak, wiem - Ellery Eskelin Trio, to z Andreą Parkins i Jimem Blackiem - wielkim zespołem jest! Niestety, jakoś nigdy nie byłem admiratorem ich muzyki, i co się dzieje obecnie w tym zespole, nie wiem. Przestałem go słuchać jakiś czas temu. Błąd! Trzeba zacząć od nowa. Przekonuje mnie do tego m.in. muzyka zawarta na „Ramifications” nagrana przez ten skład rozszerzony o tubistę Joe Daleya oraz wiolonczelistę Erika Friedlandera.

Strony