Kind Of New
Gdy Miles Davis w 1959 roku rejestrował „Kind of Blue”, nie zdawał sobie chyba sprawy, że powstaje nagranie, które będzie uważane za jedno z najważniejszych w historii jazzu. Gdy Donald Harrison wchodził do studia, wiedział, że mierzy się z legendą. Uważam, że udało mu się nagrać ciekawy materiał.
Oczywiście, nie jest to album na miarę pierwowzoru. Ale po pierwsze - warto czasem sprawdzić, jak dzisiaj można zagrać ten sam materiał muzyczny ze świadomością, że minęło prawie 50 lat od legendarnego nagrania, a po drugie - warto postawić pytanie, co to znaczy dla współczesnego słuchacza. Nie zgadzam się z myśleniem, że jeśli coś nie jest "nowatorskie", to tego typu nagrania są zbędne. Nie jest to chęć pokazania, że dzisiaj muzycy potrafią zagrać tak, jak dawni mistrzowie. Dla mnie 18-letni wówczas Christian Scott, grający partię Milesa sprzed lat, nie ugina się pod presją historii. Ba, potrafi zagrać swoim własnym brzmieniem, to jak odbiera i interpretuje wielką spuściznę. Aranżer całości – Donald Harrison – zaimponował mi szczególnie tym, że nie wyeksponował nadmiernie swej roli i zachował proporcje muzycznych ról w tym nagraniu.
Oprócz współczesnego odczytania 5 utworów Milesa ciekawą klamrą okazały się kompozycje Harrisona: "Kind Of New" i "What Next?". Polecam.
1. Kind Of New; 2. Blue In Green; 3. So What; 4. All Blues; 5. Freddie Freeloader; 6. It Is; 7. Flamenco Sketches; 8. What Next?
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.