Recenzje

  • Eight Domestic Challenges

    Wydaje się, że muzycy norwescy znaleźli patent na swoje oblicze nowoczesnej muzyki, która czerpie m.in. z jazzu. Niektórzy mawiają nawet, że wykształcił się nowy styl - nu jazz. Faktem jest, że znakomita większość - jeśli nie całość - muzyki improwizowanej, jaka dociera do nas z Kraju Fiordów ma swoje własne oblicze. Niewątpliwie wspólną cechą tych produkcji jest zerwanie z dziedzictwem mainstreamu. Tutaj nie ma ani jednego dźwięku, ani jednej nuty, czy rytmicznego patentu rodem z jazzowej tradycji.

  • Sleeper

    Pięć płyt nagranych wspólnie. Kilka lat spędzonych w trasie koncertowej. Aplauz miedzynarodowej publiczności oraz trwałe miejsce w historii muzyki jazzowej. Tak można byłoby w najbardziej lapidarny sposób opisać istnienie europejskiego kwartetu Keitha Jarretta, działającego niemal równolegle z jego kwartetem amerykańskim. W tym zaoceanicznym bandzie grali Paul Motian, Charlie Haden oraz Dewey Redman. W europejskim obok słynnego pianisty występowali Jan Garbarek – na saksofonie tenorowym, Palle Danielsson – kontrabas oraz Jon Christensen – perkusja.

  • NP3

    Nils Petter Molvaer konsekwentnie odchodzi od jazzowego pulsu na rzecz groove'u. Już nawet nie takiego, którego korzenie zaczynają się w muzyce soul jazzowej lat 1960, od Silvera, Smitha by przywołać tych najbardziej znanych. Na Khmerze groove Molvaera miał swoje korzenie jeszcze w muzyce Davisa z lat 1970, tuż przed kilkuletnią przerwą w jego aktywności.

  • Unexpected

    Zważywszy na bardzo wysoki poziom obecnie u nas granej muzyki klezmerskiej sięgnięcie po skale żydowskie jest dla debiutujących zespołów skokiem na głęboką wodę. Łatwo utonąć, chyba że jest się naprawdę bardzo mocnym. Takiego skoku dokonała ostatnio trójmiejska grupa Meadow Quartet. Niecały miesiąc temu nakładem Multikulti ukazała się jej debiutancka płyta „Unexpected”.

  • Złota Platyna

    Sytuacja, w której nazwisko Mikołaja Trzaski na płycie wydanej przez Kilogram Records znajduje się dopiero wśród gości specjalnych jest wyjątkowa. Ale tym razem wyjątkowy jest też projekt, który został na tej płycie zarejestrowany. Odpowiedzialny za niego jest zespół o wdzięcznej nazwie Remont Pomp.

  • Zikaron Lefanay

    Mikołaj Trzaska nie wychodzi na scenę w chałacie ani w kapeluszu. Nie woła “shalom!” czy “Hava nagila”. Może nawet nie gra muzyki żydowskiej. I dlatego m.in. “Zikaron Lefanay” to dzieło sztuki.

    A gdyby tak wyjąć tę płytę z kontekstu żydowskiego? Nie pisać za każdym razem o tożsamości, pamięci i kulturze, której nie ma. Bo właśnie dzięki tej nieobecności, przerwaniu przynosi ona tak piękne owoce.

  • Six Philosophical Games

    Tomek Gadecki i Marcin Bożek wcale nie muszą nagrywać płyt. Sytuacją naturalną i najbardziej prawdziwą w ich przypadku zawsze będą koncerty. Niemniej jednak, już po raz drugi w karierze zdecydowali się zarejestrować i przedstawić wycinek swojej muzyki w formie albumu. Album, który jest dostępny na rynku już od kwietnia miał w czerwcu uroczystą premierę z udziałem orkiestry gdyńskiego Teatru Muzycznego. Nazywa się on „Six Philosophical Games”.

  • Imaginary Room

     "Bez wątpienia Adam jest najbardziej rozwiniętym technicznie skrzypkiem żyjącym w naszych czasach. Możemy spodziewać się po nim wszystkiego." – napisał Ulrich Olshausen z Frankfurter Allgemeine Zeitung o skandalicznie młodym skrzypku jazzowym rodem z Gorzowa Wielkopolskiego, adresem z Nowego Jorku, Adamie Bałdychu. Te słowa skreślił po wysłuchaniu koncertu polskiego muzyka w Berlinie. Dzień po koncercie, Bałdych miał już w kieszeni umowę z wytwórnią ACT.

  • Hissy Fit

    Przedstawiana płyta jest pierwszą solową Ralpha Alessi. Wcześniej dał się poznać jako muzyk związany z kręgiem M-Base'owym, grywał bowiem z Stevem Colemanem, Ravim Coltranem, Uri Cainem - ostatecznie w koncertowym wykonaniu "Primal Light", czyli mahlerowskiego materiału Caine'a zastąpił Davea Douglasa. Z nim często też, z uwagi na sposób zadęcia, ogólną technikę gry na trąbce jest porównywany.

  • Splay

    W momencie, kiedy dwa lata wcześniej ukazywał się debiutancki krążek islandzko-amerykańskiego kwartetu o intrygującej nazwie AlasNoAxis, wydawało się, iż jest to raczej jednorazowy projekt jednego z najciekawszych perkusistów młodego pokolenia. A tu po dwóch latach ci sami muzycy powracają, przynosząc chyba jeszcze śmielszy i mroczniejszym od swojego poprzednika album – zatytułowany po prostu „Splay”.

  • Ben Perowsky Trio

    Ben Perwosky nagrał płytę solową - jest to zapis koncertu, jaki odbył się w Knitting Factory. Sam Perowsky znany jest z różnych zespołów i muzyków kojarzonych ze środowiskiem nowojorskiego downtownu, a zatem z awangardą sprzed kilku lat. Wówczas wyróżnikami tej muzyki była jej wielopostaciowość, przenikanie się wielu inspiracji. Obecnie downtown przemieścił się z przedmieść do centrum i uzyskał międzynarodową akceptację.

  • BUM!

    John Cage napisał słynne “4’33” po wizycie w dźwiękoszczelnej komorze bezodbiciowej na Uniwersytecie Harvarda. Kompozytor chciał usłyszeć idealną ciszę, ale zamiast niej jego uszu dobiegły dwa dźwięki - wysoki i niski. Tym pierwszym okazał się być szmer jego układu nerwowego, drugim - krwionośnego. To chyba jedna z najbardziej znanych “ciekawostek” związanych z muzyką współczesną. Choć płyta “BUM!” nie jest bynajmniej rewizją the scilent piece, kiedy minęło 38 minut jej trwania, w ciszy poczułem nagle jakbym usłyszał na nowo swoje własne ciało.

  • The Absence

    Chyba to jedno, co nie zmienia się w jazzie od dziesiątków lat, to ciągłość monarchii śpiewających dam. Czasami na tronie zasiada kilka kobiet na raz, i lepiej dla siebie zachować opinię która z nich jest tą jedyną. Dziś na przykład trudno byłoby rozstrzygnąć, czy koronę dzierżyć powinna jeszcze Cassandra Wilson, czy może Diana Krall? Norze Jones chyba tak bardzo na panowaniu w jazzowym królestwie nie zależy. Bez wątpienia jednak Pierwsze dwie divy czują, że nadszedł już czas ich młodszych koleżanek, wśród których prym wiedzie 27 letnia Melody Gardot.

  • Decade

    Szczerze mówiąc, znudzony już jestem fortepianowymi triami grającymi muzykę improwizowaną. Niemal wszystkie tego typu zespoły, których słuchałem powielają jakieś wzorce, nie wnosząc do muzyki praktycznie niczego od siebie. A w każdym bądź razie za mało.

  • Cosmic Suite

    W mojej prywatnej opinii, „Cosmic Suite” to bodaj jedna z najważniejszych płyt wydanych przez Not Two. Ba, jedna z najważniejszych pierwszej dekady XXI wieku. Dlaczego?

Strony