Incantations
Bardzo jazzowa, nowojorska produkcja z Tony Malabym, jako zasadniczym tytułem wykonawczym. Temu już nie młodemu saksofoniście przypiąłem onegdaj łatkę bardzo kompetentnego rzemieślnika i niech tak już pozostanie. Do kwartetu Paloma Recio zaprosił sprawną sekcję (Opsvik, Waits) i ciekawego gitarzystę z prądem Ben Mondera. Z jego chwilami bardzo nieśpieszną narracją zetknąłem już jakieś dwadzieścia lat temu, gdy jako początkujący fan dźwięków nieoczywistych, z lubością zachwycałem się nowojorską sceną Downtown.
Inkantacje przynoszą cztery fragmenty improwizacji o jasno zarysowanych parametrach i bez zbędnych niedomówień, pozwalają z łatwością przez siebie przebrnąć. Po prawdzie dziwna i nierówna to płyta. Nieznośnie swingujące i banalnie serwowane tematy (o zgrozo, bliskie krainie łagodności nieomal!), potrafią przeradzać się w bardzo intrygujące improwizacje, zwłaszcza w duecie sax-gitara. Raz potrafią osiągnąć intensywność iście free jazzową, okraszoną naprawdę piorunującymi improwizacjami (Malaby!), innym razem – wykorzystując ową nieśpieszną narrację Mondera – potrafią pięknie odjechać w odmęty, pachnącej odrobiną szaleństwa, smakowitej psychodelii. Sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć… Mam taki program do cięcia plików muzycznych, może wykroję z trzech kwadransów Incantations jakiś genialny mini longplay! W pełnym wszakże rozmiarze – jedynie middle.
1. Glass, 2. Artifacts, 3. Hive, 4. Procedure
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.