Michael Sarin

Thomas Chapin

Żadna pora na śmierć nie jest dobra, zwłaszcza w przypadku wielkich artystów. Z tymi, których płomień zgasł w kwiecie wieku, zazwyczaj obchodzimy się z jeszcze większym szacunkiem. I choć zapamiętujemy ich głównie przez okoliczności przedwczesnej śmierci, to z uwagą skupiamy się na ich twórczych dokonaniach, oceniając je bardziej kompleksowo. 13 lutego 1998, w wieku 40 lat zmarł Thomas Chapin. Dziś ten saksofonista, flecista i aranżer obchodziłby swoje 65. urodziny. Pamiętajmy o nim!

Sky Piece

„Sky Piece” jest niemal jak testament Thomasa Chapina. Ostatnia materiał muzyczny (w kolejności nagrywania), jaki pozostawił po sobie. Muzyk ten, pozostający na scenie od początku lat 80 niestety nie nagrał tylu płyt pod własnym nazwiskiem, ilu można byłoby sobie życzyć. Jeszcze mniej jest tych, które nagrane zostały przez jego trio (wraz z ewentualnymi gośćmi). Szkoda jeszcze większa, albowiem, wydaje mi się, że to mimo wszystko jeden z ważniejszych zespołów jazzowych lat 90.

The Day That Is

Thomas Heberer - trąbka, Ingrid Laubrock - saksofony i klarnet, John Hebert - kontrabas i Michael Sarin - perkusja. I wszystko wiadomo!Przynajmniej dla tych, którzy załapali się na lata 80. i 90 w nowojorskiej scenie downtownowej, bo właśnie od tamtych czasów na scenie obecni są Michael Sarin i pod względem chronologii John Hebert.

The Day That Is

Thomas Heberer - trąbka, Ingrid Laubrock - saksofony i klarnet, John Hebert - kontrabas i Michael Sarin - perkusja. I wszystko wiadomo!Przynajmniej dla tych, którzy załapali się na lata 80. i 90 w nowojorskiej scenie downtownowej, bo właśnie od tamtych czasów na scenie obecni są Michael Sarin i pod względem chronologii John Hebert.

Free Reservoir

Pewnego styczniowego dnia w 2016 roku, w nowojorskim studio nagraniowym Reservoir, spotkali się reprezentanci rosyjskiej i amerykańskiej sceny szeroko pojętego free jazzu. Potrzebowali zaledwie jednej sesji, żeby zarejestrować materiał na płytę, która ukazała się we wrześniu zeszłego roku nakładem świetnej, ale niedocenianej wytwórni Leo Records. Teraz mamy okazję wsłuchać się w to, co wyimprowizowali pianista Simon Nabatov, basista rodem z Nowego Jorku Max Johnson oraz perkusista Michael Sarin.

Erik Friedlander składa hołd Oscarowi Pettifordowi

„Kiedy jesteś improwizującym wiolonczelistą nie masz za bardzo okazji do kontemplowania historii wiolonczeli, ani też od kogo się uczyć. Saksofoniści, gitarzyści mają inaczej. Lista muzyków o których grze możesz rozmyślać jest długa, podczas gdy wiolonczelistów było w historii niewielu. Fred Katz, Abdul Wadud i bardziej współcześni instrumentaliści jak Hank Roberts czy Ernst Reijseger. Oczywiście są też inni, ale naprawdę niewielu.”

Nighthawks

Kwartet Bonebridge, skomponowany przez amerykańskiego wiolonczelistę Erika Friedlandera powstał początkowo jako forma hołdu dla słynnego kontrabasisty Oscara Pettiforda, który pod koniec lat 40 rozpoczął swoje eksperymenty z wiolonczelą. Na szczęście grupa Friedlandera okazała się projektem nie jednokrotnego użytku.

Erik Friedlander w Studiu Lutosłwskiego: muzyka nie musi krzyczeć

Erik Friedlander – wiadomo, wiolonczelista, improwizator, kompozytor, człowiek, któremu muzyka przychodzi z zadziwiającą lekkością i który ma czarną wiolonczelę. Widzieliśmy i słyszeliśmy go w Polsce wiele razy. Z zespołem Bonebrigde (Doug Wamble – gitara, Trevor Dunn – kontrabas i Michael Sarin – perkusja) także, ale do Warszawy przyjechał z nim pierwszy raz, aby zagrać materiał z dwóch jak do tej pory wydanych płyt - "Bonebridge" i "Nighthawks".

The Same River, Twice

Led Zeppelin onegdaj śpiewał, żeby zdjąć czapkę przed Royem Harperem. Panie i Panowie - czapki z głów przed Myrą Melford. Miałem kiedyś niewątpliwą przyjemność zrecenzować dla <EMD> album "Above Blue" wydany przez Arabesque. Niestety w odwrotnej kolejności trafił do mnie pierwszy album zespołu 'The Same River, Twice'. A w zasadzie dlaczego niestety...? Chciałbym, aby takich niestety było więcej.

Above Blue

Zastanawiam się niekiedy, skąd się biorą takie płyty. Z geniuszu, talentu, umiejętności technicznych? Myra Melford nagrała płytę doskonałą. Choć nie - to kwintet "Above Blue" nagrał genialną płytę - jedną z najlepszych płyt ’99 roku. I tu właśnie kończą się i geniusz i talent i umiejętności - zaczyna się jakieś tajemne porozumienie pomiędzy muzykami, które jest konieczne dla zrealizowania takiego nagrania.