Przeczytaj

  • Ninety Miles

    Trzech utalentowanych muzyków ze Stanów pojechało do Hawany i z tamtejszymi młodymi gwiazdami fortepianu nagrało album. Tytułowe 90 mil dzieli Florydę od wybrzeży sławnej i egzotycznej wyspy Kuba. Czyli niewiele. A jednak ta odległość dzieli dwa zupełnie różne światy. Jak wynika z liner note autorzy płyty chcieli, by ten album stanowił uniwersalny, bo muzyczny, pomost między owymi światami. Czy im się udało?

  • Wynton Marsalis & Eric Clapton Play The BLues

    Blues to fantastyczna platforma. Może się w jej obrębie porozumieć każdy.  Nawet Wynton Marsalis, kiedy ma pod ręką bluesa odkrywa postawy koncyliacyjne. Apogeum ich było chyba, kiedy wkroczył na scenę z Willie Nelsonem, ale o tym nie teraz. Blues jest w stanie zaprowadzić Wyntona do prawdziwie imponujących spotkań na szczycie. Jedno z takich miało miejsce całkiem niedawno, w kwietniu tego roku w Lincoln Center, a jakże! Prawdziwe muzyczne G3: Wynton Marsalis i Eric Clapton i na końcu, w dwóch utworach Taj Mahal. Czego więcej bluesowo-jazzowa dusza może zapragnąć?

  • Lean Left w warszawskim Powiększeniu czyli krzyk konwencjonalny

    Lean Left – formacja , która doczekała się miana supergrupy. Na takie określenie dzisiaj jest dość łatwo zapracować.

  • Sacrum Profanum Dzień 6: Gatunki muzyczne nie istnieją!

    Gatunki muzyczne nie istnieją. Zespół Bang on a Can All Stars potrafi zagrać wszystko i to na najwyższym poziomie. Polacy nie potrafią się uśmiechać – to wnioski, jakie wyciągnąć można z szóstego dnia krakowskiego festiwalu Sacrum Profanum.

  • Święto Reicha - święto muzyki

    Dwóch mężczyzn ubranych na czarno klaszcze do dość nieoczywistego rytmu 12/8. Ale heca – bez grama entuzjazmu mógłby powiedzieć ktoś, kto obejrzy słabej jakości rejestrację „Clapping Music” na youtubie. Jednak wszyscy zgromadzeni, w nadkomplecie, w krakowskim Teatrze Łaźnia nowa, podczas piątego wieczoru festiwalu Sacrum Profanum, usłyszeli i zobaczyli, że nie chodzi tu tylko o to, by któryś z klaszczących nie zgubił rytmu.

  • My beautiful dream

    Warszawskie, niezależne wydawnictwo LADO ABC słynęło dotąd z nagrań muzyki improwizowanej, alternatywnej kojarzonej z zespołami takimi jak Mitch&Mitch, Cukunft, SzaZa, Paula i Karol. Niepostrzeżenie ich nakładem ukazała się płyta zawierająca kwartet smyczkowy, muzykę współczesną rozpisaną na kameralną orkiestrę i, choć miejscami dowcipny – nie jest to pastisz ani żart. LADO wchodzi do filharmonii – za sprawą Jana Duszyńskiego i jego albumu „My beautiful dream”.

  • Le Voyage

    Pierre Favre - urodzony w 1937 roku perkusista ze Szwajcarii. Na perkusji gra tak, jak jego dużo młodszy rodak skacze na nartach. Artysta jest znany w kręgach improwizatorskich od wielu dziesięcioleci. Pierwotnie samouk, obdarzony niespotykanym zmysłem do melodii, studiował kompozycję klasyczną oraz tajniki perkusji afrykańskiej, hinduskiej i brazylijskiej. Do wspólnej pracy z nim chętni byli między innymi: Paul Motian, Nana Vasconcelos, John Surman, Barre Phillips, Dino Saluzzi, Arvo Pärt oraz Irene Schweizer.

  • The River of Anyder

    Stefano Battalgia jest trochę wykształciuchem... W bardzo dobrym znaczeniu tego słowa. Kolejne jego albumy to nie tylko porcja intrygującej, nieprzewidywalnej muzyki, ale także zagwostka intelektualna, pełna kontekstów i odniesień. To on właśnie w swojej dyskografii ma album "Re"Pasolini", odnoszącą się do twórczości jednego z najważniejszych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych reżyserów kina Włoskiego, a właściwie europejskiego i światowego.

  • Jeff Bridges

    Jest całkiem spora grupa aktorów zdradzających poważne zainteresowanie światem muzyki. Woody Allen grywa na klarnecie, Clint Eastwood zasiada za klawiaturą fortepianu, Hugh Laurie i Steven Seagal lubią pograć i pośpiewać  bluesa, a Jeff Bridges co prawda i bluesem nie pogardzi, ale jak widać i słychać wyraźnie jego najnowszy album to muzyczny ukłon w stronę „białego” południa USA.

  • Pursuit Of Radical Rhapsody

    Z Alem Di Meolą to ja przyznam szczerze mam poważny problem. Jest to problem z jednej strony dotyczący świadomości natury jego muzyki, z drugiej wiedzy jak ważna jest ona nie tylko dla fanów, ale także i dla całego okołojazzowego świata skupionego wokół fusion, no i w końcu z trzeciej strony moich własnych odczuć pojawiających się podczas słuchania jego muzyki.

  • Rogiński/Chabiera/Szpura/Rzepka - DO STUDIA!!!!

    Raphael Rogiński powinien mieć policyjny dozór. Minister Kultury powininen nałożyć go na tego gitarzystę, by ten jak najszybciej wszedł do studia i rejestrował, w jak najlepszych warunkach, swoje kolejne muzyczne projekty. Wydawało mi się, że przywykłem do tego, że Rogiński jest dobry. Myślałem, że tego wieczoru, na Chłodnej25, wiele mnie nie zaskoczy. Jednak, jak za każdym razem, Raphael po kilku dźwiękach, brutalnie przypomniał wszystkim zgromadzonym (jak zawsze, w nadkomplecie), że jest bardzo, bardzo, bardzo dobry!

  • A Love Letter To New Orleans

    Mark Samuels, producent i założyciel wytwórni Basin Street Records, powiedział o materiale na tę płytę: „Zebraliśmy utwory które w najlepszy sposób oddają ewolucję artystyczną Irvina Mayfielda”. I mając w pamięci te słowa, trzeba zacząć od tego, że Irvin Mayfield urodził się w Nowym Orleanie. To bardzo ważne, ponieważ cała płyta jest nie tylko zabawą z konwencją lecz również (lub przede wszystkim) hołdem jaki składa trębacz rodzinnemu miastu i jego jazzowym tradycjom.

  • Dual Identity

    Do Polski od czterech, pięciu lat nareszcie zaczynają docierać – czy osobiście, czy za pośrednictwem nagrań –  młodzi muzycy, którzy za granicą znani są od lat jako dojrzali, ukształtowani twórcy z nurtu free. Jednym z nich jest Rudresh Mahanthappa,  którego szczęśliwcy mogli oglądąć 30 września na festiwalu Jazz Jantar. Drugi autor płyty również zdobył sobie za oceanem opinię wyśmienitego saksofonisty altowego. Wraz niebanalnymi muzykami – gitarzystą Libertym Ellmanem, kontrabasitą Mattem Brewerem i perkusistą Damionem Reidem – w 2009 roku wystąpili na portugalskim festiwalu Braga Jazz.

  • Personal Selection

    Choć podwójny album Grażyny Auguścik nie nazywa się "The Best of", po części jest tego typu składanką - i nie ma się czego wstydzić, bo właśnie ta artystka na takie podsumowanie swojej bogatej kariery, bez wątpienia zasługuje. Tym milej, że tego podsumowania artystka dokonała osobiście, układając album w piękną opowieść o muzyce i o sobie. 

  • Jestem muzykiem mainstreamowym - z Mikołajem Trzaską o edukacji rozmawia Maciej Nowotny

    Dziesiątki, może setki młodych muzyków rocznie opuszcza mury szkół muzycznych, wielu z nich chce grać jazz, ale olbrzymia większość gra mainstream i to w niemal dokładnie taki sam sposób jak w epoce Milesa czy Coltrane’a. Jak skomentujesz taką sytuację?

Strony