Marcin Olak Poczytalny: Słoneczne wakacje

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

 

Upał, cholera. Słonce bez litości wypala mi resztki pozytywnego nastawienia do czegokolwiek, chowam się w pracowni, tu trochę bardziej da się oddychać.. Jasne, rozumiem różnicę między pogodą a klimatem, ale wiesz, taka pogoda jednak jest czymś nowym. I moim zdaniem wskazuje na zmiany klimatu, a przynajmniej powinna skłonić do zastanowienia. Bo naprawdę możliwe, że będzie coraz cieplej. Czyli coraz gorzej, bo w konsekwencji zacznie brakować wody, wyrośnie mniej roślin, w ogóle będzie mniej wszystkiego, co potrzebne do życia. Ja wiem, pustynia wyglada fajnie. Ale na zdjęciach, bo ja na przykład nie chciałbym tam mieszkać. Wiesz, tak naprawdę tam jest pusto. Zupełnie pusto.

 

Kolejna kawa. Cholera, zawsze ceniłem w sobie otwartość i tolerancję, umiejętność rozmowy z ludźmi, z którymi za nic się nie zgadzam, nawet w podstawowych kwestiach. Bo przecież mogę nie mieć racji, a zresztą rzeczywistość jest tak złożona, że można na nią patrzeć na kilka różnych sposobów… Ale jakoś coraz dalej mi do wszystkich postaw, które są nieekologiczne. Te całe protesty przeciw Zielonemu Ładowi… OK, jeśli uważasz, że to nie najlepsze rozwiązanie, to zaproponuj lepsze. Ale udawanie, że z klimatem nic się nie dzieje nie jest rozwiązaniem. Cholera, coś trzeba robić!

 

Tak, czuję się czasem jak idiota, kiedy podczas zakupów biorę o jedną plastikową torebkę mniej. Albo kiedy wybieram produkty lokalne, żeby nie kupić czegoś, co jechało przez pół świata. I jeszcze żeby nie było zapakowane w plastik. To tyle, co nic, wiem. Ale takie działania są w moim zasięgu, a ja wierzę w efekt motyla. Zresztą nie wiem, może tylko poprawiam sobie samopoczucie, że jestem eko, a tak naprawdę już mamy przerąbane i nic nie ma znaczenia, bo po prostu nie będzie lepiej i nic już nie odwróci zmian klimatu. I może trzeba przyzwyczaić się do niestabilnej pogody i do braków wszystkiego…

 

Jeszcze jedna kawa. Powinienem przecież pisać o muzyce, prawda? Dobra, idę po płytę. Sex Pistols, Never Mind The Bollocks. Klasyk. Włączam. I mimowolnie się uśmiecham, kiedy Johnny Rotten śpiewa: I don't wanna holiday in the sun…