Marcin Olak Poczytalny: Opowieści
Chodzę po parku i słucham Adele. Jest zupełnie pusto, pogoda nie skłania do spacerów. W nocy spadł śnieg, teraz się rozpuszcza, wszędzie błoto i rozmoczone resztki liści. Jesień, cholera. Ale ja i tak chodzę, potrzebowałem wyjść choć na chwilę z hotelu; zamknięcie mi nie służy, duszę się. Łażę bez celu po pustym parku i słucham.
To bardzo osobista płyta. Oczywiście to także ogromne komercyjne przedsięwzięcie, więc najprawdopodobniej wszystko jest tu przemyślane, zoptymalizowane i nastawione na sukces – ale w tym momencie mnie to nie obchodzi. Jest w tych piosenkach coś autentycznego, prawdziwego, coś, co przekonuje. Jakaś historia, która musiała być opowiedziana. Żeby nie przemilczeć, żeby nie uleciała, żeby zabrzmiała, dopóki jeszcze jest czas…
Pandemia wszystko zmieniła, dalej zmienia. Zmienił się rynek muzyczny, zmienili się odbiorcy; ale przede wszystkim zmieniają się sami muzycy. Bo wobec takiej straty i niepewności nie sposób udawać, że wszystko jest OK. Nie jest. Chyba najgorsza jest ta cholerna ulotność, to przekonanie o zwiewności rzeczywistości. Wszystko się zmienia, nie ma zbyt wielu pewników. Każdy koncert może zostać odwołany, każdego może dopaść choroba, kwarantanna z dnia na dzień może wyłączyć z życia… Czyli chyba trzeba żyć, trzeba opowiadać te najważniejsze historie. Dopóki można, dopóki się da. Wyobrażam sobie, że w takich emocjach Adele pracowała nad tym albumem. I myślę, że nie tylko ona decyduje się teraz na bardziej osobiste wypowiedzi, na powiedzenie tego, co naprawdę ważne. Bo czasu może zabraknąć, z jakiegokolwiek powodu, więc trzeba mocniej, bardziej ze środka. Może to będzie mniej dopracowane, trochę surowe – ale niech zabrzmi, niech ktoś to usłyszy! Opowieść Adele jest słyszana na całym świecie, wiele innych historii nie zostanie zauważonych – ale i tak powstaną, może kiedyś, może ktoś?… Żeby nie uleciały, żeby zabrzmiały, dopóki jeszcze jest czas. Tu nawet nie chodzi o koncerty, o pracę – raczej o to, czy jeszcze jutro ktoś będzie chciał grać, czy już wszyscy będziemy mieć dość?
Zmieniło się też moje słuchanie. Nie potrafię słuchać obojętnych dźwięków, nie chcę, szkoda mi czasu. Bo za chwilę wyładuje się telefon, bo skończę spacer, bo uznam, że jednak wolę ciszę...
Pomału wychodzę z parku, płyta zaraz się skończy. Błoto i rozmoczone liście, cholera. Zrezygnowany omijam kolejną kałużę, śnieg rozpuścił się już się prawie cały. Cholera, może ja przesadzam, może to tylko teraz, taki punkt widzenia, ale to się zmieni? Może tak. Oby tak.
Fajna ta płyta.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.