Barre Phillips @90
Czytaliśmy o nim przy okazji festiwalu Ad Libitum. Zagrał wówczas w orkiestrze London Jazz Composers. Był w tym zespole jedynym basistą obok Barry’ego Guya. Dziś są są jego 89 urodziny. Przed Wami Barre Phillips, mistrz kontrabasu, improwizator i oryginalny, wszechstronny kompozytor.
Barre Phillips należy do światowej czołówki muzyków grających na czterech strunach, jednocześnie uchodzi powszechnie za jednego z pionierów w wykorzystaniu kontrabasu jako podstawowego instrumentu w zespole, osoby niejednokrotnie konstruującej składy zrzeszające jedynie basistów. Phillips urodził się w połowie lat trzydziestych w San Francisco w Kalifornii i choć początki jego drogi artystycznej związane są ze Stanami Zjednoczonymi, muzyk obecnie przypisywany jest bardziej do przedstawicieli europejskiej improwizacji. W latach 60., na które przypada początek kariery Phillipsa, początkowo miejscem najbardziej stymulującym artystycznie okazał się Nowy Jork, gdzie muzyk szkolił się u wybitnego nauczyciela kontrabasu Fredericka Zimmermanna. O tym, że okazał się pojętnym uczniem najlepiej świadczy fakt wspólnego występu z Erikiem Dolphym w Carnegie Hall, a także orkiestrą nowojorskiej filharmonii. Rozbieżność gatunkowa, a może bardziej umiejętne godzenie w swej twórczości różnych stylistyk towarzyszyć będzie kontrabasiście przez całą karierę.
Od drugiej połowy lat 60. Barre Phillips rozpoczyna wraz ze swym kontrabasem „okres pionierski”, który zbiega się z przeprowadzką muzyka do Francji w 1967 roku. Rok później Phillips nagrywa w londyńskim kościele nowatorski pod względem formalnym album, Journal Violine, na którym zarejestrowany zostaje jedynie kontrabas. Jest to jedna z pierwszych płyt z kontrabasem solo. W międzyczasie muzyk zakłada zespół wraz z perkusistą Stu Martinem i saksofonistą Johnem Surmanem – The Trio, niezwykle istotny na brytyjskiej scenie improwizowanej. W 1971 roku, Phillips powraca do koncepcji nagrywania samego kontrabasu, łączy siły z Davidem Hollandem i powstaje urzekająca płyta Music From Two Basses. Album rozpisany na siedem różnorodnych kompozycji ukazuje doskonały warsztat muzyków, którzy w swej improwizacji stosują najrozmaitsze techniki nie uciekając przy tym od świetnych melodii. Płyta dziś brzmi niesłychanie współcześnie, w niektórych momentach wręcz elektronicznie. Kontrabasy Phillipsa i Hollanda uzupełniają się w sposób tak naturalny, że ciężko uwierzyć, że w znacznej mierze jest to materiał improwizowany. Warto zaznaczyć, że płyta ukazała się w sławnej, monachijskiej wytwórni ECM, a sam materiał wyprodukował Manfred Eicher. Współpraca z Hollandem okazała się jedynie wstępem do szeregu niezwykle ciekawych kooperacji, w których Barre Phillips potrafił pochwalić się zarówno znakomitą grą, kunsztem kompozytorskim, jak i umiejętnością oddania pola świetnym muzykom.
Około 1973 roku artysta rozpoczyna współpracę ze znakomitym skandynawskim gitarzystą Terje Rypdalem, której ukoronowaniem stała się wydana w 1979 roku płyta Three Day Moon. Album stanowi bardzo ciekawe połączenie skandynawskiego, melancholijnego klimatu z otwartą formą kompozycji Phillipsa. Muzyka zawarta na płycie jest niepokojąca, tajemnicza, a zarazem uwodzicielska i wciągająca, podejrzewam, że stanowiłaby doskonały soundtrack do nocnego żeglowania wzdłuż norweskich fiordów. Obok Rypdala i Phillipsa na Three Day Moon bardzo istotną rolę odgrywają perkusja i tabla obsługiwane przez indyjskiego muzyka Triloka Gurtu. Wszystko spowija charakterystyczny dla końcówki lat 70. syntezator, który jednakże w większości przypadków na płycie zniósł próbę czasu. W tym samym roku Phillips nagrywa drugą część Journal Violine, na której, w odróżnieniu od radykalizmu wcześniejszej części, pojawiają się inni muzycy, a nawet wokal.
Ciężko w postaci krótkiego artykułu opisać prawdopodobnie jednego z najwybitniejszych żyjących kontrabasistów, człowieka, który oprócz gry z Erikiem Dolphym ma na koncie współpracę z takimi tuzami muzyki jak Don Ellis, Archie Shepp, Ornette Coleman, Evan Parker, Peter Brötzmann, czy Derek Bailey. Dla polskiego słuchacza najważniejsza będzie jednak znajomość, którą Phillips nawiązał w latach 70. (choć kto wie czy nie wcześniej) z Barrym Guyem. Muzycy nagrywali wspólnie w różnych konfiguracjach personalnych i mimo, że Phillips nie załapał się na udział w nagraniu pierwszej płyty London Jazz Composers, to jednak prawie wszystkie późniejsze wydawnictwa orkiestry zostały podpisane również jego nazwiskiem.
Barre Phillips obok muzykowania ze śmietanką muzycznej awangardy – najpierw amerykańskiej, później brytyjskiej, wreszcie światowej – podejmował się również nagrywania muzyki do spektakli, takich jak balet Nexos, do filmu – kontrowersyjnego Nagiego Lunchu opartego na jeszcze bardziej kontrowersyjnej powieści Williama S. Burroughsa. Ostatnio w Internecie można obejrzeć filmik jak wspólnie improwizuje wraz z tancerką Emmanuelle Pepin – oczywiście nie w roli tancerz.
Dziś Barre Phillips mieszka w dalszym ciągu jeszcze w Europie i nieustannie tworzy nową muzykę, mimo wieku, mimo pomnikowego statusu. I choć na festiwalu niestety nie uda się zobaczyć kontrabasisty w mniejszym składzie, bądź solo, to i tak możliwość obcowania z jedną z żywych legend muzyki improwizowanej ostatniego półwiecza, osobą, która wyniosła jazzowy kontrabas do rangi samowystarczalnego instrumentu jest zaszczytem dla uszu słuchacza.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.