Active Vapor Recovery
Szczerze powiedziawszy muzykę zwaną kiedyś jazz-rockiem, a od pewnego czasu fusion pogrzebałem już jakiś czas temu, nie bardzo widząc w niej coś, co by mogło mnie zaciekawić. Od pewnego czasu, z dużą dozą przyjemności słucham kwintetu nieznanego mi puzonisty Scota Raya, który wraz z kolegami udzielającymi się na płytach Cryptogramophone, nagrał płytę pod tytułem "Active Vapor Recovery".
Płyta wpisuje się w dokonania fusion rodem jeszcze z lat 70, choć jak dla mnie brzmi o wiele przyjemniej, a to głównie za sprawą dobrych kompozycji, oraz - pomimo "mocno" brzmiącej sekcji rytmicznej - nie silenia się na granie instrumentalnego rocka z długimi, improwizowanymi solami, a na prawdziwe łączenie idiomów i języków muzycznych, właściwych obu gatunkom w homogeniczną całość. Wydaje mi się zresztą, że to ów brak przymusu w graniu długich i co tu dużo mówić, najczęściej nudnych, solówek jest jedną z zalet tej płyty.
Drugą - jest niewątpliwie dobrze brzmiący zespół. Nic mi nie wiadomo, by skład zaprezentowany na płycie jako Scot Ray Quintet był stałym i regularnym, jednak przynajmniej czworo spośród muzyków zespołu to stali bywalcy na płytach wydawanych przez Cryptogramophone - być może dzięki temu zespół brzmi bardzo kompetentne i rzetelne.
Niby najbardziej znani muzycy tej sesji (przynajmniej dla mnie), to bracia Nels i Alex Cline, którzy odpowiadają wraz z basistą za mocne, rockowe brzmienie sekcji, jednak dla mnie cichym czarnym koniem tej muzyki jest skrzypek (przy okazji szef wytwórni) Jeff Gauthier. To dzięki niemu, oraz dzięki zestawieniu brzmienia puzonu i elektrycznych skrzypiec oraz przeciwstawieniu tych instrumentów - zarówno pod względem brzmienia, jak i bardziej jazzowego charakteru grania - rockowej sekcji, muzyka uzyskała swoje specyficzne brzmienie. Moim zdaniem na szczególną uwagę zasługują dwie dłuższe kompozycje: "Man as Knife" oraz "Trobule with Sugar", przywodzące na myśl raczej formę suity, niż charakterystycznych dla jazzu dłuższych utworów składających się przede wszystkim z długich improwizacji.
Nie jestem wielkim sympatykiem fusion, ale ta pozycja spodobała mi się i dość często gości w moim CD. Może tak będzie i u Was?
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.