Suno Suno
Zapowiadaliśmy też album na naszych łamach jakiś czas temu, bo i jak można było nie odnotować pyty, na której grają jedni z najbardziej dziś dyskutowanych i nagradzanych muzyków nowoczesnego jazzu pianista Vijay Iyer i saksofonista altowy Rudresh Mahanthappa. Ale płyta nie jest sygnowana nazwiskiem żadnego z nich i przyznam się bez bicia czekałem na okazję, aby o jej autorze móc skreślić choćby kilka słów. Tak, tak wymienieni z nazwiska dżentelmeni nie są jedynymi przedstawicielami nurtu określanego przez niektórych jako indian-american jazz. W ich cieniu pozostaje całkiem spora społeczność muzyczna, z której na szczególną uwagę zasługuje bez wątpienia pochodzący z Karachi w Pakistanie, a na co dzień tworzący w USA gitarzysta Rez Abbasi.
Muzyk ten ma już na koncie kilka płyt sygnowanych własnym nazwiskiem wydawanych dla różnych oficyn wydawniczych, liczne działania jako muzyk sesyjny, m.in. w prowadzonej przez Mahanthappe formacji Indo-Pak Coalition oraz całkiem spory staż na amerykańskiej jazzowej scenie jako producent płytowy. W 2008 r. powołał do życia kolejną autorską formację Invocation i wraz z nią nagrał płytę „Things To Come” wydaną przez, niestety nie dystrybuowaną w Polsce, a bardzo ważną na rynku światowym firmę Sunnyside Records. Album ten nagrany m.in. z gościnnym udziałem śpiewaczki Kiran Ahluwialia okazał się pozycją wysoko cenioną przez światową krytykę, a także stał się okazją, aby o grupie Invocation pomyśleć jako formacji niejedno razowej, i takiej która może stanowić stałą platformę dla działań twórczych Abassiego.
Kolejny rok minął i zespół wydał kolejny album. Tym razem w nieco innym składzie, już bez udziału głosu Ahluwalii, ale za to z pełną i czystą ekspozycją instrumentalną. Zmienił się także wydawca. Teraz Rez Abassi stał się częścią bardzo słynnej w Europie i nie tylko zresztą firmie Enja Records, która tak na marginesie w listopadzie tego roku obchodziła swoje 40 urodziny i której płyty u nas są dostępne.
A my słuchacze otrzymaliśmy w takim urodzinowym prezencie album „Suno Suno”, w nagraniu którego udział wzięli i wspomniany Vijay Iyer i Rudresh Mahanthappa oraz nie mająca indyjskich korzeni sekcja rytmiczna z Johanessem Weidenmuellerem na kontrabasie i perkusistą Danem Weissem.
Już samym tytułem Abbasi zachęca do słuchania. Z jednej strony czyni to bardzo wprost, z drugiej w sposób nieco zawoalowany. Suno Suno bowiem to w języku Urdu najzwyczajniejsze „posłuchaj, posłuchaj”.
Czego mamy słuchać, na co wyczulić uszy? Otóż nastawić je powinniśmy na osobliwy rodzaj fuzji bardzo odległych od siebie rodzajów muzyki. Abbassi mówi wprost o Bluesie, Gospel i Quawwali – rytualnej muzyce charakterystycznej dla Południowej Azji. Żeby nie brnąć w skomplikowane nazewnictwo muzykologiczne, to muzyka, którą możemy znać choćby z wykonań wielkiego jej mistrza i także niestrudzonego popularyzatora Nusrtata Fateha Ali-Khana.
Ale jeśli przyjdzie wam do głowy, że Abassi próbuje w swoich kompozycjach dokonać prostych sklejek tych stylów i działa na modnej, a też i wygodnej zasadzie zszywania grubym ściegiem efekciarskiego patchworku ten pomyli się boleśnie. Muzyka Abbasiego nie jest taka.
Znając doskonale swoją własną, rodzinną tradycję muzyczną (quawwali) oraz będąc ekspertem w tradycjach, które jako 18 latek poznawał po przeprowadzce do USA (blues, gospel) Rez dokonał, jakiegoś przemyślnego zespolenia ich we własny język stylistyczny i to jeszcze na gruncie estetyki wyznaczanej tropami bogatej historii amerykańskiej gitary jazzowej od czasu mainstreamu do jazzu elektrycznego.
Skomplikowane to co napisałem, a tymczasem muzyka, której doświadczymy wcale w sposób skomplikowany nie brzmi. Jest w swych brzmieniu bardzo czysta, głosy gitary perkusji, basu fortepianu i saksofonu wyraziście splatają się w całość bez utraty własnej tożsamości. Czasem brzmią jak wyrafinowana polifonia, kiedy indziej nabierają siły, którą daje precyzyjnie poprowadzone unisono i za każdym razem funkcjonują w bogatym rytmicznym kontekście.
Co więc łączy bluesa, gospel, quawwali i jazz? Abbasi twierdzi, że jest to feeling – język, którym komunikować się możemy nie bacząc na granice, pochodzenie i odmienność doświadczeń . To na pewno! Z całą pewnością także emocje, które przeobrażone w melodie i groove potrafią sprawić, że szybujemy w muzycznej przestrzeni niczym jakby niczym nie skrępowani.
I tak właśnie w moim odczuciu szybuje zespół Invocation. Zresztą drogi czytelniku posłuchaj, posłuchaj!
Thanks for Giving; Onus on Us; Monuments (intro); Monuments; Nusrat; Overseas; Part of One
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.