Recenzje

  • Chapters

    Po czym najłatwiej poznać klasowych muzyków jazzowych? Po tym, że grając razem, nigdzie się nie spieszą oraz zachowując spokój, wytrwale poszukują różnych form swobodnej wypowiedzi. Ta sztuka, co trzeba przyznać, udaje się jednak nielicznym.

  • Invitation To Openess

    Kilka ostatnich roczników lat 60. i kilka pierwszych lat 70. ma coś w sobie z epoki odkryć geograficznych. Ruszano w nieznane, odkrywano rzeczy, o których wcześniej nikt nie śnił, poznawano smaki i przyprawy, które diametralnie zmieniały proste potrawy. To taki okres, w którym znany głównie z soulowo-bluesowych wokaliz i gry fortepianie muzyk mógł na chwilę zmienić swoje oblicze i zanurzyć się w mistycznym, elektrycznym fusion.

  • Flutistry

    Zarejestrowana w 1990 roku we włoskim studiu nagraniowym Barigozzi płyta Flutistry to krążek ze wszech miar wyjątkowy. Mamy bowiem do czynienia z unikatowym ansamblem złożonym z czterech flecistów.

  • Emphasis & Flight

    „Folkowy jazz osadzony w bluesie”. Tak sam Jimmy Giuffre lubił określać swoją muzykę. Pod tymi skromnymi, wydawałoby się, słowami kryją się jednak rewolucyjne przemiany, których to klasyczne trio, w klasycznych koncertach z 1961 roku, jest doskonałym wyrazem.

  • Popyt

    Pierwsze albumy w karierze często przypominają papierki lakmusowe. Oczekujemy, że posłużą do wykrycia stężenia substancji potocznie zwanej "talentem". W przypadku płyty kwartetu Mateusza Pałki i Szymona Miki nasza percepcja gwałtownie zmienia swoje zabarwienie. Jest talent, pomysł, lekkość, chciałoby się powiedzieć - szlachetność w brzmieniu. Imponuje nie tylko wysoki poziom instrumentalny, ale przede wszystkim jakość kompozycji.

  • Symmetries

    Barry Guy to bezwzględnie jeden z najwspanialszych wizjonerów, a jednocześnie wirtuozów kontrabasu w nowoczesnej muzyce jazzowej. Prawdę mówiąc, z tym jazzem to lekka przesada, bowiem jazzu jako takiego muzyk ten nigdy nie grał.

  • Bird Calls

    Rudresh Mahanthappa znany jest z tego, że o swoich korzeniach opowiada z dużą ochotą. Czynił to już wielokrotnie, włączając elementy tradycyjnej muzyki południowych Indii w wiele spośród płyt, które dotychczas pod jego nazwiskiem się ukazały. Nie inaczej sprawa się miała z jego poprzednimi nagraniami wydanymi pod szyldem wytwórni ACT – Samdhi oraz Gamak. Tytuł najnowszej płyty z tej serii nie brzmi już co prawda egzotycznie, ale też o innego rodzaju korzenie tym razem chodzi.

  • Something’s Coming

    Hej fani elektrycznego Milesa. Oto album z epoki, która na pewno zainteresuje fanów „Get Up With It”, „Jack Johnson” i pozostałych płyt z tego klimatu. Japoński trębacz wziął do składu paru muzyków od Davisa i zagrał secik inspirowany jego muzyką. Tak bardzo inspirowany, że początkowo brzmi jak zerżnięty.

  • KnowingLee

    To Brubeck? Mamy rok 2012 i ktoś zaczyna album Brubeckiem?! Romantycznie, nastrojowo, bez pośpiechu? Prawie pościelowo, ale jakże jazzowo zaczyna się ta płyta! Może trochę słodki jest fortepian, ale jakoś zupełnie nie wzdryga. Panowie muskają granicę zwierzenia i obnażenia – i robią to zniewalająco. A to dopiero początek.

  • Sevastopolis

    Na swoim drugim albumie Wovoka kontynuuje wątek restaurowania i opowiadania na nowo tradycji afroamerykańskiego południa. Robi to bardzo dobrze. Być może – zbyt dobrze.

  • ONE WORLD

    W poszukiwaniu szczęścia zawsze idziemy w parze z pragnieniem czegoś nowego. To nie znaczy, że nie ma szczęśliwych powrotów. Jednak nawet przeżycie wspomnień jest niepowtarzalne. Gdy tęsknimy za nowością, stać nas na wiele kilometrów do przebycia. A niepowtarzalność jest tym, co najbardziej cieszy i zachwyca, gdy już gdzieś dotrzemy. Taka niepowtarzalna jest najnowsza płyta Grzecha Piotrowskiego „One World”. Nie pokonałam tylu kilometrów, ile on przed dla jej tworzenia. Po mniejszej, ale zawsze podróży, wtuliłam się w poduszkę i czwarty utwór, „One World Intro”.

  • Chaos to Chaos

    Wbrew tytułowi najnowsza płyta duetu Iwański-Ziołek przedstawia się jako przemyślana, logiczna, choć wielowątkowa opowieść.

  • Love Revisited

    Można szybko upić się tym, co z zewnątrz wydaje się bardzo atrakcyjne, ale nie pozostawia po sobie zupełnie nic. Aby delektować się czymś wytrawnym, owszem, trzeba być koneserem, trzeba znaleźć czas, a w sobie spokój i cierpliwość.

  • Inem Gortn

    Powoli, ale konsekwentnie Mikołaj Trzaska prowadzi swą małą ekspansję w kierunku wydawców zagranicznych. Po tym, jak jego nagrania pojawiły się między innymi w katalogach oficyn litewskiej (No Business Records) i amerykańskiej (Relay Records) pora na Wielką Brytanię. Zważywszy, że trio Riverloam uzupełnia dwóch brytyjczyków -  kontrabasista Olie Brice i perkusista Mark Sanders, nowy album tego właśnie składu jest po temu okazją naodpowiedniejszą. Muzycznie wszakże rewolucji nie ma.

  • Red Hill

    Postaci takie jak Ishmael Wadada Leo Smith są na wagę złota. Należący do pokolenia proroków jazzowej awangardy, bezpośrednio związany z AACM-em niemal od samego początku istnienia organizacji trębacz widział i słyszał już niejedno. Energia go jednak z wiekiem nie opuszcza: w ostatnim czasie głód tworzenia u Wadady jest coraz większy. Gra sporo, a towarzystwo dobiera sobie, trzeba przyznać, znakomite.

Strony