Essence of Mystery
W cieniu Billy’ego Cobhama, dysponującego najpotężniejszym brzmieniem i grającego najbardziej widowiskowo perkusity, żyło sporo wysokiej klasy perkusistów. Cobham zbratał się jednak z McLaughlinem i wspólna gra w Mahavishnu zapewniła mu dożywotnią populnarość. Mouzon z Coryellem aż tak dużego szczęścia nie mieli. Ale tak naprawdę nie wiem co stanęło na przeszkodzie, żeby Mouzon był wymienieny chórem obok Billa, bo grał iście po wirtuozowski – raz szybko i głośno, raz z etniczną delikatnością.
Początek lat ’70 był okresem nagrań zdecydowanie magicznych – zwłaszcza, jeśli brało się za nie młode pokolenie muzyków. Debiutancki album Mouzona wprost wpisywał się w krystalizujący się wówczas nurt fusion, łącząc wyraźnie spiritual jazz z kręgu Coltrane’a z nowym instrumentarium oraz nowoczesnym podejściem do komponowania. Tytułowy utwór dźwiękami melotronu, niczym u King Crimson, wprowadza nas w podniosłą atmosferę, którą rozwijają przede wszystkim sopranowy saksofon i ostrzej brzmiące piano Fendera. Szereg kolejnych utworów, już pozbawionych dominującego, grobowego brzmienia imitacji orkiestry, stawia na bardziej jazzową pulsację i delikatne ukłony w kierunku muzyki Wschodu. Przypomina też ówczesną twórczość Joe Hendersona, Sonny’ego Rollinsa czy Gary’ego Bartza i jego NTU Troop.
Przyczyną tego są nie tylko same zbliżone klimatem kompozycje, ale też wybijająca się na pierwszy plan saksofonowa gra Sonny’ego Fortune’a oraz Buddy’ego Terry’ego. Co również warte uwagi, w przeciwieństwie do solowych albumów innego wielkiego perkusisty - Billy’ego Cobhama - próżno tu szukać długich, pozbawionych akompaniamentu popisów lidera. Swoje „pięć minut” Mouzon ma jednak w utworze „Antonina”, fantastycznie zapełniając przestrzeń w tej dynamicznej bossa novie, ale jego unikalny styl gry na perkusji jest tak naprawdę wyrazisty w każdym utworze tej płyty. Zróżnicowane inspiracje Alphonse’a pochodzą z pewnością także od Herbiego Hancocka (rytmiczne ostinato „Funky Fingers” bardzo zbliżone do utworu „Hornets” z repertuaru grupy Mwandishi) i samego funku właśnie.
Ten ostatni element niestety wypadał u Mouzona z reguły przeciętnie. Nie dysponował on ani potężnym głosem (a zawsze sam próbował swoich sił jako wokalista), ani nie potrafił ciekawie zapełnić kompozycji i uciekał do mocno powtarzalnych form. Trzeba jednak przyznać, że grany na klawinecie rytm w „Why Can’t We Make it” brzmi wyjątkowo nowocześnie, jak na swój czas. Nowatorska, bardzo bogata, dynamiczna i lekko funkująca gra młodego perkusisty przykuwała uwagę zarówno rówieśników, jak i doświadczonych już muzyków. Zagrał na debiutanckiej płycie flecistki Bobbi Humphrey i formacji Ubiquity wibrafonisty Roya Ayersa, jak również u Gila Evansa, McCoya Tynera, Wayne’a Shortera i w pierwszym wcieleniu Weather Report.
„Essence of Mystery” jako całość nie pozostawia jednak tak głębokich wrażeń jak debiut wymienionej przed chwilą grupy czy „Return To Forever” Chica Corei. Mouzon zdecydowanie lepiej wypadał, gdy działał w ramach zespołu z innymi wielkimi muzykami, jak chociażby z Eleventh House Larry’ego Coryella.
1. The Essence Of Mystery; 2. Funky Finger; 3. Crying Angels ;4. Why Can't We Make It; 5. Macrobian; 6. Spring Water; 7. Sunflower; 8. Thank You Lord; 9. Antonia
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.