Recenzje

  • High Heart

    Ben Wendel to jeden z muzyków, za którymi niezbyt przepadam. Z jednej strony nie można odmówić mu wspaniałej techniki i precyzji w grze, co tak chętnie podkreślają zagraniczni dziennikarze – z drugiej jednak jego muzyka nigdy nie sprawiała na mnie wrażenia poszukującej, łamiącej schematy. Wendel na swoich dotychczasowych płytach opierał się w mojej opinii głównie na swojej zabójczej technice – tematy jego autorskich kompozycji często przypominały muzyczną gimnastykę, po której następowały solówki muzyków będące... muzyczną gimnastyką.

  • It should've happened a long time ago

    Motian, Lovano, Frisell - ten skład niemal zawsze powoduje, że nadstawiam ucha. Napisano o nim całe już tony recenzji, po co więc moja? Może by nie zapomnieć? O tej formacji po prostu zapomnieć nie można. Nie wolno. Trzech instrumentalistów. Trzech jedynie i aż trzech. Każdy z wypracowanym już własnym stylem. Nestor Motian, to niemal historia jazzowej perkusji, obecny na jazzowej scenie niemal przez połowę istnienia tej muzyki. 

  • Two Souls

    Trębacz Wojciech Jachna ma za sobą kolejny pracowity i niezwykle udany rok. Tym razem może się pochwalić aż trzema wydawnictwami, spośród których każde trzyma wysoki poziom i na swój sposób jest godne uwagi. Najwięcej miejsca w wirtualnej przestrzeni poświęcono projektowi Wojciech Jachna Squad i albumowi “Elements”. I chyba słusznie, bo to jedna z najbardziej ambitnych płyt w dorobku artysty - będąca jednocześnie rozwinięciem pomysłów z “The Right Moment” nagranego w podobnym składzie.

  • Unmoved Mover

    Mistrz no drumming percussion, Vasco Trilla, zaprasza nas na swoją piątą już płytę solową. Tym razem muzyk z Barcelony zdecydował się na pewien samoograniczający koncept. Do wykonania swobodnych, acz z pewnością odrobinę predefiniowanych improwizacji użył bowiem jedynie kotła (timpani) i gongu. Oczywiście jego walizka cudacznych przedmiotów także była dostępna podczas nagrania (choćby szeleszczące robaczki, drżące wibratory, czy smyczek).

  • Guitar in the Space Age

    Bill Frisell przedstawia nam swój kolejny koncept album zdradzając sekrety muzycznych fascynacji i dokonań. Od tak wielu lat podążam za Billem do różnorodnych amerykańskich muzycznych okolic, że nawet nie pamiętam, która to z kolei wyprawa, ale jak zawsze, bezwarunkowo gotowy jestem do drogi.

  • The Athens Concert

    Charles Lloyd jest jednym z jazzowych gigantów. Od lat też cieszy się niesłabnącym powodzeniem prawdziwego tzw. Starmakera. Trzeba nam bowiem pamiętać, że to spod jego skrzydeł wyszły takie osobowości jak kontrabasista Cecil McBee, Perkusista Jack DeJohnette no i nade wszystko Keith Jarrett. To dawniejsze dzieje, ale ciągle Lloyd lubi otaczać się znacznie młodszymi od siebie muzykami i ciągle akces do jego zespołu oznacza wzrost pozycji na jazzowym rynku.

  • Tone Poem

    Rada moja jest prosta i łatwa do spamiętania. Kochajmy Charlesa Lloyda i cieszmy się jego muzyką ile wlezie. Cieszmy się nią pomimo wszystko. Nawet jeśli nie jestesmy w stanie udowodnić, że otwiera nią drzwi do nowych terytoriów muzycznych. Naotwierał się już ich sporo i nie musi. Cieszmy się nią szczególnie w tych czasach, kiedy jego niemal równolatkowie SOnny Rollins (90 lat) czy Wayne Shorter (87 lat) nie grają już.

  • Holy Science

    „Holy Science” to debiutancki album Amirthy Kidambi i zespołu Elder Ones. Materiał z jednej strony bazuje na hinduskiej muzyce ludowej, z drugiej jest obrazem współczesnych tendencji przejawianych przez artystów sceny improwizowanej. Jeśli dodamy do tego przeszywający wokal, doskonały zespół, abstrakcyjny język, szaloną improwizację i tradycyjne hinduskie harmonium otrzymamy mieszankę wybuchową. Czy jest to muzyka ładna? Z pewnością nie. Czy jest to muzyka poruszająca? Zdecydowanie tak.

  • Artemis

    Bogini łowów, dzikiej przyrody a także kobiecej witalności i płodności. Artemis. Taką nazwę przybrał septet, którego członkinie wywodzą się z całego świata po to by razem tworzyć pod szyldem słynnego Blue Note. Pomimo babskiego składu, bynajmniej nie jest to gang zacietrzewiałych feministek. Jedyne co panie manifestują to rześkie podejście do jazzowej tradycji i wzajemna dźwiękowa przenikliwość.

  • My Foolish Heart

    Kto wziął do ręki najnowszy krążek Ralpha Townera i spojrzał na okładkę tego wydawnictwa zanim usłyszał pierwsze dźwięki muzyki na nim zapisanej, być może zastanawiał się czego oczekiwać, w jaką podróż zabierze słuchacza ten album i gdzie pozostawi. Ascetyczna, bezpretensjonalna, jakby pokryta pociągnięciami kredek płaszczyzna, utrzymana w różnych odcieniach błękitu, która stanowi front okładki, budzi skojarzenia z tonią morza, lekko niespokojną, ale zarazem hipnotyzującą i wciągającą.

  • The Great Tone has no Sound

    Krakowski muzyk Rafał Mazur (specjalność – akustyczna gitara basowa!) jest istotnym podmiotem wykonawczym krajowej, a także europejskiej sceny improwizowanej nie od dziś, ale zdaje się, że to pandemiczny rok 2020 uznać trzeba będzie za najobfitszy w dokonania fonograficzne okres życia tego artysty.

  • All The Dreams

    Siła tkwi w prostocie. Tę zasadę wyznają Sara Serpa i Andre Matos – portugalski duet tworzący muzykę chwili: ulotną, spokojną i bardzo ilustracyjną, choć nieskomplikowaną. We wrześniu światło dzienne ujrzał ich drugi album: All The Dreams. To kontynuacja ich pięknego pomysłu na muzykę: delikatny kobiecy głos i wędrująca po skalach gitara, w aranżacjach opartych na jazzowej melodyce.

  • There Is A Tide

    Gdy tylko dowiedziałem się o tym, że Chris Potter – podobno najlepszy saksofonista na świecie – nagrał płytę całkowicie solo, zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. Obawiałem się, że płyta może być słaba i nieciekawa. Ostatnio miałem okazję przesłuchać w końcu ten album i muszę przyznać zupełnie szczerze, że... Moje obawy ziściły się. A dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami.

  • In Simplicity

    Fortepian, kontrabas i perkusja - formuła klasycznego jazzowego tria fortepianowego, która prawdopodobnie nigdy się nie znudzi. Tym razem swoich sił w takim składzie postanowił spróbować uznany kontrabasista Piotr Lemańczyk. Do współpracy zaprosił iście gwiazdorską obsadę - pianistę Dominika Wanię oraz perkusistę Michała Miśkiewicza. Śmiało stwierdzić można, że te trzy nazwiska godnie reprezentują polską scenę jazzową w świecie.

  • Dirt... And More Dirt

    Henry Threadgill amerykański kompozytor, saksofonista i flecista, jedna z wiodących postaci "Stowarzyszenia na rzecz wspierania twórczych muzyków", w skrócie AACM. Wybitny artysta amerykańskiej muzyki wyróżniony nagrodą Pulitzera w 2016 roku. Threadgill, obok Anthony Braxtona i Roscoe Mitchella, stanowi charyzmatyczną trójcę współczesnej muzyki improwizowanej, od wielu lat gromadzącą wokół siebie kolejne fale kreatywnych młodych instrumentalistów.

Strony