Omega
Od kilku lat na świecie obserwujemy poważny regres. Okazuje się, że niegdyś wywalczone prawa nie są nam dane raz na zawsze, a o kwestie mniejszości narodowych, ideologicznych, seksualnych, czy wyznaniowych, trzeba nieustannie walczyć. Tę tematykę na swoim debiutanckich albumie „Omega”podejmuje dwudziestotrzyletni saksofonista – Immanuel Wilkins. Czarnoskóry artysta prześledził sto lat amerykańskiej historii i z pomocą współczesnej postbopowej muzyki granej przez kwartet pokazuje nam, że problemy rasizmu i walki o ludzką godność są nadal niezwykle aktualne.
Biorąc na warsztat tę tematykę Immanuel Wilkins i jego kwartet w składzie: pianista - Micah Thomas, kontrabasista - Daryl Johns i perkusista - Kweku Sumbry, postawili przed sobą nielada wyzwanie. Nie grają przecież muzyki na bazie suchych kwitów i ustalonej metryki, ale w oparciu o głębokie emocje, które od lat targają nie tylko czarnoskórą społecznością całego świata. Album otwiera utwór „Wariors” bezpośrednio nawiązujący do odwagi i poświęcenia, którym wykazują się wszyscy zaangażowani w walkę o obywatelską równość. Gęsty swing sekcji rytmicznej nadaje dynamizmu rozsypanym w dużych odległościach interwałom granym przez alcistę. Utwór posiada dość jednostajną formę, ciągłej gonitwy, którą nakręca skomplikowana harmonika i pulsujący charakter. Pierwsza część serii „American Tradition” nawiązuje do nie tak odległej historii w Ferguson, w stanie Missouri, gdzie w sierpniu 2014 czarnoskóry nastolatek został zamordowany przez białego policjanta. Rok później dla upamiętnienia wydarzenia w Ferguson doszło do pokojowych zamieszek, które przerodziły się w rozpaczliwy protest przeciwko bezwzględności białej policji w Stanach. Utwór Immanuela Wilkinsa od pierwszych minut intensyfikuje się, a swoją kulminację osiąga podczas dialogu pomiędzy zdecydowaną linią fortepianu i niespokojną perkusją. Wyraźny saksofonowy temat spokojnie powraca na koniec, czytelnie zataczając koło tak jak opisywana przez Wilkinsa historia. Kantylenowe „The Dreamer” to piękna linia melodyczna, która rozgrywa się pomiędzy kontrabasem i saksofonem, przy akompaniamencie fortepianowym i delikatnych zarysowaniach perkusji. Kontrabas Daryla Johnsa zaczyna tu od lirycznego sola, by następnie razem z saksofonem wyśpiewać nim unisono główny motyw.
Druga część American Tradition nawiązuje do brutalnego linczu z początku XX wieku, kiedy to czarnoskóra Mary Turner w ósmym miesiącu ciąży została związana, podpalona i wielokrotnie postrzelona przez nigdy nieskazanych białych oprawców. Tę wstrząsającą opowieść niezwykle sugestywnie ilustruje niepokojąca, wysunięta na pierwszy plan krzykliwa melodia saksofonu, z pojedynczymi piskami na skraju rejestru, którym wtóruje rytmiczne ostinato fortepianu i jednostajnie intensywna linia wzbierającej perkusji. Kulminacyjną częścią albumu jest czteroczęściowa suita: „The Key”, „Saudade”, „Eulogy” i „Guarded Heart”. Spokojne wprowadzenie w pierwszym fragmencie, oparte na długich saksofonowych dźwiękach i charakterystycznym minimalistycznym motywie opartym na trzech dźwiękach, któremu wtóruje śmiało rozbudowywana harmonia fortepianu. „Saudade” to najdłuższy, a przez to najbardziej złożony utwór na albumie. Pozwala na niczym niezakłócone solo każdego z instrumentalistów, które ze względu na zmiany nastrojowe i brzmieniową dowolność stanowią tak naprawdę cztery odrębne historie. „Eulogy” to przede wszystkim wirtuozerski popis Micah Thomasa, którego intensywna gra i wykorzystywanie wszystkich fortepianowych rejestrów totalnie skupia uwagę słuchacza. „Guarded Heart” to kontynuacja narastającej w „Eulogy” wirtuozerii, skupiająca się na bardziej kolektywnym brzmieniu kwartetu i wspólnej instrumentalnej improwizacji w finale.
Warstwa ideologiczna na albumie „Omega” przemawia bardzo na plus, choć momentami treść utworów jest przez nią przykryta. Chciałoby się, żeby za tak poważną tematyką szła mocniejsza, bardziej sugestywna warstwa dźwiękowa. Tymczasem na „Omega” muzyka z biegiem albumu staje się nieco monotonna, lub po prostu pozbawiona mocnych akcentów kulminacyjnych. Mimo to Immanuel Wilkins stworzył porządny jazzowy debiut, świetny pod względem wykonawczym i koncepcyjnym. Jego muzyka rezonuje nie tylko dźwiękowo, ale też społecznie, natomiast zespół ma wszelkie zadatki na następne albumy, które już teraz zapowiadają się co najmniej nieźle.
Warriors; Ferguson-An American Tradition; The Dreamer; Mary Turner- An American Tradition; Grace and Mercy; Part 1: The Key; Part 2: Saudade; Part 3: Eulogy; Part 4: Guarded Heart; Omega
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.