Kaddish
Autor:
Kajetan Prochyra
Piotr Baron
Wydawca:
celEsTis
Skład:
Piotr Baron (tenor & soprano saxophone, bass clarinet), Adam Milwiw-Baron (trumpet, flugelhorn, didgeridoo), Michał Tokaj (grand piano), Michał Barański (doubles bass), Łukasz Żyta (drums, percussions)
Sięgając po najnowszą płytę Piotra Barona “Kaddish” warto najpierw wyrzucić za siebie opakowanie tego albumu. Powodów jest kilka. Po pierwsze jest brzydkie, po drugie pierwszy rzut oka na listę utworów może zniechęcić do zapoznania się z muzyczną zawartością ("Barka na jazzowo?! To musi być koszmar!!") po trzecie po to, by wrócić do niego po zasłuchaniu się w znakomitej muzyce z tej płyty, by po pokornej lekturze odczytać ją na nowo.
Piotra Barona przedstawiać nie trzeba, co nie znaczy, że wszystko już o nim zostało powiedziane. Wszyscy wiedzą, że to przedni saksofonista, który nie kryje swoich przekonań religijnych. Podobnie jak inny, znany co poniektórym dęciarz - John Coltrane. “Kaddish” jest jego ósmą autorską płytą, po m.in. “Bogurodzicy”, “Salve Regina” (nagraną z Wadadą Leo Smithem) i “Sanctus, Sanctus, Sanctus”. Trzykrotnie nominowany był do Fryderyków; po wielokroć notowany w czołówkach rankingów czytelników Jazz Forum. Na koncertach charyzmatyczny, choć skromny. Znakomity muzyk, choć wciąż jakby jeszcze nie w pełni doceniony. Warto jednak i o tym zapomnieć i po prostu posłuchać jego najnowszej płyty od początku do końca.
Pierwszą, prawie 20 minutową kompozycję otwiera solo Łukasza Żyty na bębnach - głębokich, dudniących, kotłach, dających jasny znak, że będzie się przez najbliższą godzinę działo niebanalnie. Kiedy dołączą się fortepian (Michał Tokaj), saksofon i trąbka (Baron i Baron jr - Adam Milwiw Baron) oraz kontrabas (Michał Barański) nastrój przywodzić będzie na myśl amerykański jazz późnych lat 60tch. Nastrój piękny, w muzyce jakby - niesłusznie - miniony. Baron uwiedzie swoją grą. nie sposób będzie się od tej muzyki oderwać. To “Kaddish” - kompozycja tytułowa albumu, dedykowana pamięci Jana Mazura - zmarłego przed trzema laty dziennikarza, który swoimi audycjami wychował kilka pokoleń jazzmanów i jazz fanów. Kaddish to wszak po aramejsku “święty” - żydowska modlitwa za zmarłych. Nie tytuł jest tu jednak najważniejszy. Kluczowa jest muzyka, jej energia, tak samo silna, pełna werwy i finezji w poszczególnych solówkach, nawet gdyby utwór nazwano “Rura”, jak klub, którym kierował Mazur czy po prostu “Pan Redaktor”. Chyba takiego właśnie utwór mógłby sobie Pan Jan Mazur życzyć.
Kompozycja ta płynnie przechodzi w “Philippians 4,4”- duet Piotra Barona, tym razem na klarnecie, z Michałem Barańskim. Kolejną ścieżkę otworzy Michał Tokaj, w towarzystwie Barańskiego i Żyty. Ostatnimi czasy kojarzymy ich przede wszystkim z Agą Zaryan i bardziej piosenkowym obliczem jazzu. Tutaj Tokaj przy fortepianie jest bardziej medytacyjny, jarrettowski - wielka to przyjemność kontemplować takie jego oblicze. W tej “Modlitwie” Baron przekazuje pałeczkę pierwszeństwa swemu synowi Adamowi i jego flugelhornowi. “John 3,16” to znów duet - tym razem Baron - Żyta. “Pescador de Hombres”, kompozycja Cesareo Garbarina, najbardziej chyba obrzydzony utwór nad Wisłą - czyli Barka - ulubiona piosenka Karola Wojtyły, katowana przy każdej okazji, gdy tylko w kalendarzu pojawi się jakakolwiek rocznia związana z pontyfikatem Papieża Polaka. Na płycie “Kaddish” w mig usłyszy to tylko wytrawne ucho. Autorzy tej wersji stworzyli z niej piękną, jazzową balladę, która brzmi Gershwinem, Kernem czy Porterem - pełna radości, spokoju i optymizmu. Kolejny, piękny prezent dla, obdarowanego dedykacją, Błogosławionego Jana Pawła II. Trudno wyczuć czy finał tego utworu to cytat z “Love Supreme” czy to już nadinterpretacja niżej podpisanego. Ostatnia miniatura - “Psalm 51” - to rozmowa muzyczna Barona z Tokajem. Album wieńczy, poświęcona Bennie Maupinowi kompozycja “Soulflood” - antyteza “Barki”, pełna brzmieniowych poszukiwań, czy to na klarnecie basowym, perkusjonaliach, preparowanym fortepianie czy didgeridoo.
Kiedy wrócimy więc na koniec do opakowania płyty “Kaddish”, odczytamy wszystkie tytuły i dedykacje, z pewnością jeszcze raz nastawimy - bo właśnie z analogiem, bardziej niż z kompaktem, ta muzyka się kojarzy - album Piotra Barona. Może nawet sięgniemy po Biblię, by odnaleźć wersety, które tytułami swoich miniatur muzycznych podsuwa nam autor. Zatopimy się w tej muzyce na nowo. A potem znów. Piękna, subtelna płyta.
Kaddish; Philippians 4,4; Modlitwa; John 3,16; Pescador de Hombres; Psalm 51; Soulfood
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.