Cobra
Wielbiciele Johna Zorna długo czekali na tę reedycj. "Cobra" była jedną z tych płyt, których pierwsze wydanie z drugiej połowy lat 80. zniknęło z półek bardzo szybko.
Polscy słuchacze o Zornie wówczas jeszcze wiele nie wiedzieli, a już na pewno nie o tej formacji, która choć dostarczyła interesujących nagrań sławą i popularnością ustępowała znacznie późniejszej Masadzie. Oto więc mamy szansę przyjrzeć intencjom twórczym zawartym na płycie.
Myśląc o "Cobrze" i o Zornie przez jej pryzmat nie starajmy się dostrzec improwizatora w tym czysto instrumentalnym sensie. Spójrzmy raczej jak na architekta zdarzeń, który zaprojektował grę dla kilkunastu improwizatorów, zakreślił z grubsza jej zasady i nacisnął start. Zdarzenia na płycie prowadzą myśli w różnych kierunkach. Przed oczyma pojawiają się skojarzenia z muzyką Cage'a , Xenakisa, Stockhausena, Feldman. Towarzyszą temu podejrzenia jeśli nie o konceptualny żart, to na pewno intelektualny pastisz. "Cobra", w tej edycji z dodanym drugim dyskiem koncertowym to fascynująca feeria zornowskiego eklektyzmu, który na równi można potraktować jako manifest i prowokację.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.