At the Gates of Paradise
Znamienne jest, że od dawna Zorn woli być kompozytorem niż instrumentalistą. Wiadomo też, że daje na płytach upust swojemu mistycyzmowi. Tak jest i w tym przypadku. Suita zainspirowana mistycznym dziełem Williama Blake’a oraz starożytnym zbiorem pism, między innymi gnostyckich, przypadkiem odkrytych w 1945 roku w egipskiej miejscowości Nadż Hammandi, to zamysł Zorna. Natomiast realizacja muzyczna należy już do zebranego przez niego kwartetu. I jest ona niecodzienna.
Zorn przywołuje, jak to często robi, intelektualne inspiracje dla swojej muzyki. Tym razem pochodzą z literatury. Oczywiście, utwory muzyczne inspirowane literaturą – nawet poza operą – nie są rzadkością. Znakomitym przykładem jest muzyczna adaptacja „Mistrza i Małgorzaty“ kwintetu Simona Nabatova („Master and Margerita“, Leo 2001). Tamten album znakomicie zobrazował niepokój i tajemnicę przenikającą karty książki, skupił się silnie na tym motywie i dzięki temu całość rzeczywiście mogła odnieść słuchacza do książki.
W przypadku „At the Gates…“ sprawa nie jest już tak prosta. Tutaj przedmiotem odniesień jest prąd filozoficzny i pewien sposób odczuwania wiary oraz dyskusje z nimi, które rozciągają się na przestrzeni tysięcy już lat. Dźwięki na płycie to niewątpliwie jazz (mimo zakwalifikowania przez niektóre źródła do awangrady). Muzyka jest raz promienista, radosna, miejscami mroczna, momentami tajemnicza. Kompozycja całości jest regularna i tradycyjna, a często stosowanym zabiegiem jest repetycja. To wszystko razem układa się w taką całość, w której inspiracja literacka schodzi na plan dalszy, mimo tego, że autor wspomina o jej zasadniczej roli. I dobrze! Dobrze, że źródło tej rzeki dźwięków niknie poza horyzontem, bo dla powstałej muzyki nie ma już żadnego znaczenia.
Elementy mistyczne wydają się naddane. Nie mam zamiaru podważać ich roli w procesie twórczym – jednak ta muzyka znakomicie broni się sama. Wspaniały kwartet muzyków, pracujących z Zornem od lat, z naprawdę nieziemskim i pozalogicznie oddziałującym na umysł zestawem fortepian–wibrafon to rzecz warta poznania. Dusza słuchacza nasyci się – niekoniecznie w kwestii wiary, ale na pewno pozarozumowo. Piękne melodie, mikromelodie, mikroprzestrzenie, zróżnicowane klimaty, instrumentalne dialogi w niepowtarzalnym otoczeniu, obfitość rytmiczna, pęd, a czasem niedosłowna cisza duchowej jaskini. Chociaż daleko Zornowi do Urizena, czas z tym jego wytworem w zupełności nie będzie stracony.
01 - The Eternals02 - Song Of Innocence03 - A Dream Of Nine Nights04 - Light Forms05 - The Aeons06 - Liber XV07 - Dance Of Albion08 - Song Of Experience
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.