Co ma sushi do Chopina? - mógłby spytać ktoś spoglądając na okładkę płyty „Chopin Shuffle” tria Levity. Nic, bo to wcale nie jest sushi, tylko żarówki, śrubki, wkręty, zatyczki, pineski i cała masa różnego ustrojstwa, poukładana w miseczki. A w środku jest podobnie...
Przy okazji Roku Chopinowskiego przewinęło się przez półki sklepów płytowych i sale koncertowe wielkich i małych miejscowości tornado Chopina, w tym jego jazzowych interpretacji. Na szczęście dla autorów i naszego Kompozytora, o większości z nich już zdążyliśmy zapomnieć. Na trwałe jednak zapamiętać warto tę jedną płytę - „Chopin Shuffle”.
Levity (Jacek Kita – fortepian, Piotr Domagalski – kontrabas i Jerzy Rogiewicz – perkusja) to dzieci warszawskiej sceny w podziemiach klubokawiarni Chłodna 25. Tak jak nie jest to stricte klub jazzowy, tak i muzyka tam grana jest raczej alternatywna. Levity to chyba najbardziej dżezowy zespół w katalogu tamtejszego wydawnictwa LADO ABC. Już na pierwszej swojej płycie, z 2009 roku, pokazali jednak, że nie są klasycznym trio, a jeśli już, to z kręgu podobnego to The Bad Plus. Pełni rockowej, czy nawet punk-rockowej energii, polotu i dystansu do konwencji. Jeśli ktoś chciałby słuchać ich muzyki „do kotleta” to tylko krwistego, ostrego i jedzonego bez użycia sztućców.
Cieszy więc ogromnie, że gigant na międzynarodwym rynku muzycznym – Universal – zechciał zejść do piwnicy przy Chłodnej i zaprosić Levity do współpracy. Dorzucił im do studia, na zachęte Toshinori Kondo – legendę trąbki, współpracownika chociażby Johna Zorna, Billa Laswella (Praxis), Petera Brötzmanna czy Herbiego Hancocka („Soundsystem”) a także pozwolił na zaproszenie znajomych – Gaby Kulki, Raphaela Rogińskiego, Grzegorza Uzdańskiego i Tomasza Dudy. W tak przyjemnych okolicznościach przyrody muzycy podjęli pracę nad muzyką inspirowaną 24 preludiami Fryderyka Chopina op 28.
Preludiów tych doszukać się jest dość ciężko, za wyjątkiem, jakże uroczych przykładów „Fashion Victims” (Preludium G-dur), czy „Take me to the woods” (Des-dur, Deszczowe). Najczęstszym uczuciem towarzyszącym słuchaniu dwupłytowego albumu „Chopin Shuffle” jest radość z obcowania z nowoczesną, świeżą, pomysłową, świetnie zagraną muzyką z pogranicza gatunków. Jest i śpiewająca Gaba Kulka, w dość popowym anturażu i wbijający w ziemię technopodobny bas w „16 tons”.
Chopin i muzyka alternatywna. Gdyby Fryderyk rzeczywiście chodził w bluzie z lampasem (tak jak na jednym z plakatów promujących obchody roku jego imienia) na pewno spodobałaby mu się ta mieszanka. Radykalni Chopinowcy może się obrażą, a może pójdą zobaczyć czego słuchają ich dzieci. Najważniejsze jednak, że powstał album w doborowym składzie świetnie dokumentujący część praktyk i sympatii polskiej sceny niezależnej, dzięki któremu o talencie tria Levity usłyszy jeszcze więcej osób.