Kryzys gospodarczy zmusił amerykanów do wyłączenia sieci radioteleskopów ATA. Jeśli ktoś z odległej galaktyki zadzwoniłby na Ziemię, właśnie ATA miała to połączenie odebrać. Na razie jednak odwieszono słuchawkę – w poszukiwaniu oszczędności przełączono aparaturę w stan hibernacji. Na szczęście po drugiej stronie kontynentu, w Chicago, w wydawnictwie Delmark, nie bano się zainwestować w pomysł europejski, polski. Tak powstała płyta duetu Mikrokolektyw pt. „Revisit”.
Kuba Suchar i Artur Majewski gra ze sobą od dawna (m.in. tworząc słynną grupę Robotobibok). Jednocześnie obaj biorą udział w odrębnych, cieszących się dużym uznaniem, projektach. Suchar wraz z Gerardem Lebikiem na instrumentach stroikowych gra w Slug Duo. Z tym samym saksofonistą oraz z Jakubem Cywińskim na basie i Wojciechem Romanowskim na perkusji tworzy Majewski kwartet Foton, z którym nagrali ostatnio znakomicie przyjęty w międzynarodowym awangardowym towarzystwie album Zomo Hall.
Mikrokolektyw zyskał sobie w środowisku muzycznym sławę przede wszystkim dzięki logu zdobiącym okładkę albumu – Delmark. To legendarne chicagowskie wydawnictwo, od lat dokumentuje dokonania tamtejszej sceny, ma w swoim katalogu gwiazdy tej miary co Art Ensemble of Chicago, Anthony Braxton, Fred Anderson czy David Murray. Tym razem po raz pierwszy wzięło pod swoje skrzydła muzyków z Europy, dokładniej dwóch chłopaków z Wrocławia. Dzięki tej współpracy Mikrokolektyw zdążyli wydać już dwie płyty. Obok Revisited także DVD z filmem „”, który we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych na żywo zilustrowali swoją muzyką. Nawiązali także koncertową współpracę z Robem Mazurkiem - znanym korencistą i performerem.
Suchar i Majewski tworzą duet na pierwszy rzut oka nietypowy – trąbka i perkusja. Jednak już od pierwszego utworu słychać, że niczego w tej muzyce nie brakuje, a zwłaszcza bogactwa brzmienia.
Otwierające album - tytułowy „Revisit” i „Rocket street” są właśnie trochę jak nasłuchiwanie kosmosu – wywołująca sygnał trąbka Majewskiego i odzew ze strony elektroniki Suchara. Po chwili dźwięki zapętlają się – trąbka zaczyna sama odpowiadać na własne, zloopowane wywołania. Po chwili Suchar intonuje melodyjny, rozpędzony motyw na cow bellach i innych zabawkach. Świetnie brzmią razem. Spokojniejszą,
balladową kompozycję „Runnig without effort” można śmiało uznać za hit-singiel tego albumu. Odtwarzać mogłyby go wszystkie radia świata. Prosty, reflekscyjny, choć nie banalny motyw trąbki, wspierany jest przez akordeon, perkusję, wibrafon?, szumy, szelesty i wiele wspaniałości. Nie jest to jednak wcale muzyka ciszy. Energia, pomysłowość i sporo szaleństwa obecne jest na krążku przez cały czas - czy to w rozpędzonym jak pociąg „Tiring Holiday”, zwiewnym „Lipuko”, czy to w utworze „Tar Man” połączeniu muzycznych skojarzeń gier komputerowych z lat 80tych i filmów Polańskiego. Zabawnym akcentem jest wieńczący płytę półtora minutowy utwór „Gift”, w który wkomponowane są różne elektroniczne dźwięki, wywołujące raczej pozamuczyczne skojarzenia – słuchając płyty na odtwarzaczu mp3 – przy „Gift” zawsze myślałem, że pada mi bateria...
Im dłużej słucha się „Revisit”, gdy uruchamiają się w głowie kolejne muzyczne skojarzenia, trudno uwierzyć, że te wszystkie dźwięki tworzy tylko dwóch muzyków. Ich brzmienie może przywodzić na myśl nu-jazz,
jednak w najlepszym możliwym znaczeniu – świeżości brzmienia, połączenia tradycyjnie jazzowych instrumentów z dobrodziejstwem elektroniki.
Świetna, pełna oryginalności, pomysłowości, przebojowa płyta, wpisująca się w pewien popularny kierunek, ale nie poddająca się modom. Oby nic nie stanęło na przeszkodzie Mikrokolektywowi do podbicia swoją muzyką świata nie tylko muzyki improwizowanej.