Ceratis Capitata
Minimalistyczna, a przecież połyskująca – solowa płyta Pawła Szamburskiego jest dokładnie taka, jak jej okładka. Jeden z założycieli Lado ABC, członek takich grup jak Sza/Za, Horny Trees czy Cukunft wreszcie zdobył się na opowiedzenie indywidualnej historii. Efektom najbliżej do dokonań tej ostatniej z wymienionych grup. Klarnecista nie rzuca się bowiem w ogień dekonstrukcji czy improwizacji, nie urozmaica swojego brzmienia przeszkadzajkami, elektroakustycznymi wtrętami czy puszczaniem oka do spragnionego zabawy konwencją słuchacza. Przeciwnie, „Ceratis Capitata” to płyta minimalistyczna. Celebrująca duchowe stany, ale skierowana do wewnątrz. Nic dziwnego, skoro Szamburski wziął na warsztat tradycyjną muzykę religijną Basenu Morza Śródziemnego, a całość zarejestrował w małym kościółku pod Tarnowem. Szczęśliwie, przygotowane przez niego kompozycje łączą swoją kontemplacyjną naturę z emocjonalnym bogactwem i misternym wykonaniem.
Szamburski jest wspaniałym melodystą. Wybierając pomiędzy klarnetem i klarnetem basowym jedynie, potrafi zbudować logiczną, ale też przyjemnie zniuansowaną narrację. Tak jak w „Sufi”, gdzie powłóczyste, rozciągnięte plamy dźwięku ciekawie kontruje maleńkimi, rytmizującymi frazami. Choć muzyk gra raczej z pełną koncentracją niż w twórczym uniesieniu, „Ceratis Capitata” nie jest płytą sterylną. Absolutnie jednak nie przeszkadza mi fakt, że w tej kościelnej głuszy czasem coś stuknie czy sapnie. Spowijająca wszystko pustka rzeczywiście zionie, ale pozwala też wybrzmieć kolejnym tematom. Jak w „Bahai”, gdzie tężejący tembr klarnetu zawodzi w rejestrze bliskim już przesterowanej gitarze. Co więcej, to echo dodaje płycie pewnej wiarygodności. Wszak podejmowane są tu wątki metafizyczne, z którymi doskonale rezonuje ta akustyczna samotność instrumentalisty.
Gdy tytułowa muszka owocówka lata w pobliżu, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Trudno więc nie zauważyć, że uduchowione i melodyjne utwory Szamburskiego powinny spodobać się miłośnikom twórczości Rogińskiego czy filmowych tematów Trzaski. Jestem jednak przekonany, że ten album poradzi sobie i bez takiego kontekstu. W końcu to pieśni skupione na sobie i na Osobie, w pięciu śródziemnomorskich Osobach.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.