Blue Room
Kiedy Ray Charles wydawał w 1962 roku płyty dwa woluminy „Modern Sound in Country and Western Music” to była to rewolucja. Bożyszcze czarnej społeczności z utworami białej Ameryki i sekcjami smyczkowymi napisanymi jakby na zlecenie z Hollywood. To się w ówczesnych głowach, ani czarnych, ani białych zbytnio nie mieściło. Ale to było ponad pół wieku temu.
Dzisiaj w głowach słuchaczy mieści się prawie wszystko, a jeśli nawet nie wszystko, to już na pewno niewiele dziwi. Nie zdziwi więc także specjalnie, że słynna wokalistka po dwóch albumach z własnymi kompozycjami sięgnęła po covery, ani także zbytnio nie zaskoczy, że jej łupem padł historyczny rewolucyjny album Raya Charlesa. Co najwyżej wzruszeniem ramion też potraktowany zostanie także fakt, że obok hitów Raya Charlesa, są hity innych twórców ot takich jak Leonarda Cohena czy Buddy’ego Holly’ego oraz to, że aranżacje orkiestrowe napisał Vince Mendoza, a całość produkował Larry Klein.
I trochę niesłusznie, bo zabierać się za Raya Charlesa to gest odwagi. Pracować z Mendozą to zaszczyt, a mieć pod ręką Kleina to wygoda i bezpieczeństwo, że nie zostanie się wpuszczonym w maliny. Ale co robić, co robić? Świat już wszystko widział i słyszał.
Madeleine tymczasem nie ustawiła się wobec wielkich dzieł muzyki popularnej w pozycji klęczącej. Zresztą po co miałaby to zrobić? I ona i wszyscy inni wiedzą, że od Cohena i Charlesa dzieli ją całe może różnic i jedyne co można zrobić z ich piosenkami to potraktować je jako melodie, którym nada się trochę własnego brzmienia. Nie zaśpiewa się ich lepiej, ale może choć trochę inaczej. Zatem nieuczestniczenie w próbie sprostania historii potraktować należy za bezwzględną mądrość.
A tak poważnie to bardzo miła i znakomicie wyprodukowana płyta. Fakt, niezbyt zaskakująca i nie będąca jakimś bardzo ważnym głosem w dyskusji na temat country & western, ale za to bardzo przyjemna w odsłuchu. To jednak jest mniej ważne. Ważniejsze, że ustawiona zostanie w dziale „jazz” – to pewne. Madeleine taką etykietkę dostała i nic już tego zmieni, tymczasem jazzu tu nie raczej mało. Dezinformacji za to będzie sporo. Oby więc nie stało się tak, że ze względu na umiejscowienie w sklepie ludzie po „Blue Room” nie sięgną. Oby też sięgnęły po nią rozgłośnie radiowe, bo choć Madeleine wcale nowym wcieleniem Billie Holiday nie jest, to posłuchać jej na falach eteru zawsze przyjemnie. I z pożytkiem.
Take These Chains; Bye Bye Love; Changing All Those Changes; Born to Lose; Guilty; Bird On The Wire; I Can’t Stop Loving You; Gentle On My Mind; You Don’t Know Me; Desperadoes Under the Eaves
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.