Przeczytaj

  • Carta

    Urodzony i wychowany na Kubie, a od ponad dekady mieszkający w Nowym Jorku pianista David Virelles jest artystą, który w ciągu nieco ponad dwudziestu lat trwania scenicznej aktywności jednoznacznie udowodnił, że ma sporo do zaoferowania. Jako bardzo kompetentnego instrumentalistę docenili go m.in. Chris Potter, Heanry Threadgill, Andrew Cyrille i Tomasz Stańko. Naturalną koleją rzeczy było więc rozwinięcie przez Kubańczyka działalności w roli lidera i tą drogą artysta podąża od ponad dekady.

  • December Avenue

    Był legendą, autorem i współautorem trudnej do zliczenia liczby wydawnictw płytowych, odkrywcą, erudytą, muzykiem-instytucją w świecie współczesnego jazzu. To zaszczytna i niezagrożona pozycja na firmamencie klasyków muzyki improwizowanej, utrwalona i bezpieczna, ale też nie zmuszająca do eksplorowania nowych terytoriów, wybijania się, poszukiwania.

  • The Parable of The Poet

    Najnowszy album Joela Rossa to trzeci krążek, jaki lider wydał pod auspicjami Blue Note. To niechybnie informacja, że muzyk chyba na dobre zadomowił się w legendarnej wytwórni. To jednak czy zadomowił się nie ma specjalnego znaczenia. Znaczenie ma w jaki sposób to zadomowienie następuje.

  • The 7th Hand

    Saksofonista Immanuel Wilkins przebojem wkroczył na rynek jazzowy, wydając w 2020 roku swój debiutancki album, zatytuowany Omega. Artystyczny start w legendarnej wytwórni Blue Note, kwartet złożony ze świetnie grających muzyków, z których każdy był w chwili wydania płyty dwudziestokilkulatkiem. Sam lider? Nie dość że gra niezwykle sprawnie na saksofonie altowym, to do tego w wieku 22 lat wydaje płytę z własnymi kompozycjami dla jednej z najważniejszych wytwórni w historii. Brzmi świetnie, prawda?

  • The Parable of The Poet

    Najnowszy album Joela Rossa to trzeci krążek, jaki lider wydał pod auspicjami Blue Note. To niechybnie informacja, że muzyk chyba na dobre zadomowił się w legendarnej wytwórni. To jednak czy zadomowił się nie ma specjalnego znaczenia. Znaczenie ma w jaki sposób to zadomowienie następuje.

  • Evolution

    Dr. Lonnie Smith jest doskonałym przykładem na to, że życia twórczego nie można traktować liniowo. Tu nic nie następuje systematycznie, niektóre rzeczy trudno przewidzieć, a reguły są niespisane. Po ponad 45 latach Dr. Lonnie Smith powrócił do słynnej wytwórni Blue Note z doskonałym profunkowym albumem pt. „Evolution”.  74 letni lider stworzył kompilację numerów z bogatym instrumentarium i znakomitymi gośćmi (Joe Lovano i Robert Glasper).

  • Continuing

    Tyshawn Sorey, perkusista, pianista, kompozytor, twórca poszukujący jeden z najważniejszych w dzisiejszym jazzie artystów i konceptualstów. Przymiotników entuzjastycznie opisujacych jego artystyczne działana było by znaleźć jeszcze wiele i pewnie nie wyczerpałyby one rzeczywistego potencjału muzycznych możliwości słynnego drummera.

  • Sphere

    Bobo Strenson - fortepian, Anders Jormin - kontrabas i Jon Felt - perkusja. Grają ze sobą od 2008 roku, a przynajmniej od tego roku mamy na to płytowe dowody. Od tego czasu czyli od płyty Cantando stworzyli zespół w jakiejś mierze idealny. Nie była to rzecz oczywista, ponieważ w tamtym czasie od dawna istniejace trio dokonało zmiany na stanowisku perkusisty. Wielkiego Jona Christensena zastąpił 29 letni wówczas Jon Falt. Takich drummerów nie jest łatwo zastępować.

  • Despite Obstacles

    Saksofonista i klarnecista Chris Speed już wiele lat temu zadomowił się na nowojorskiej scenie avantjazzowej. W przeciągu kilku dekad działalności przyzwyczaił słuchaczy, że po płyty z jego udziałem można śmiało sięgnąć, chcąc by czas poświęcony na odsłuch nie stał się czasem straconym.

  • Solo Piano: Portraits

    Olśniewająca technika, nieskrępowany bieg myśli, zadziwiająca wyobraźnia, lekkość i finezja – tak zwykło się określać muzykę Chicka Corei. Zresztą zestaw przymiotników, określających charakter jego gry i twórczości  jest znacznie większy i prawdę powiedziawszy nie za każdym razem są to same superlatywy. Z pewnością jednak każdy z nich na swój sposób jest prawdziwy.  Chick Corea jak to dzieje się z wielkimi muzykami potrafi nie tylko rozkochać w sobie ludzi do szaleństwa, ale i poważnie ich do siebie zniechęcić.

  • Carnival Celestial

    Alexander Hawkins - jeden z najbardziej oryginalnych i płodnych spośród działających współcześnie pianistów niniejszym wydawnictwem powrócił do nagrań w formule tria fortepianowego. Oksfordczyk za partnerów obrał sobie kontrabasistę Neila Charlesa oraz perkusistę Stephena Davisa, a więc muzyków, z którymi współpracował już wcześniej, między innymi w ramach ansamblu Mirror Canon.

  • Ytinamuh

    „Ytinamuh” to druga, po „Bajce” sprzed czterech lat, płyta kwintetu wokalistki Natalii Kordiak. Nie jestem fanem jazzowej wokalistyki, ale liderka traktuje głos zdecydowanie niekonwencjonalnie, dzięki czemu jej ekspresja jest co najmniej intrygująca. Zresztą całej artystycznej koncepcji zaprezentowanej na omawianym krążku nie można odmówić oryginalności.

  • Peshish

    Polsko-norweskie kooperacje mają w jazzie długą tradycję (począwszy od udziału Arlida Andersena i Jona Christensena w projektach Tomasza Stańki, przez Loud Jazz Band Mirosława Kaczmarczyka, po ECMowski band Macieja Obary – by wspomnieć tylko te najbardziej znane przedsięwzięcia). Pięknie kontynuuje ją kwartet PESH, w składzie: Patrycja Wybrańczyk (perkusja), Emil Miszk (trąbka), Sondre Moshagen (fortepian) i Håkon Huldt-Nystrøm (kontrabas).

  • Wooden Music I

    Niewielu jest w historii polskiego jazzu artystów równie ikonicznych jak Tomasz Stańko. Trębacz jeszcze za życia stał się postacią niemal pomnikową, a dla wielu słuchaczy, których kontakt z muzyką improwizowaną ma charakter raczej przygodny - jednym z kilku rozpoznawalnych polskich jazzmanów. Uczciwie trzeba przyznać, że Tomasz Stańko na taki status sumiennie zapracował, przez dekady współtworząc kształt krajowej i europejskiej sceny.

  • Look In To My Eyes, I​’​m Watching You!

    Fundacja Słuchaj zaprasza na długą, swobodnie improwizowaną podróż po bezdrożach Serbii i Węgier. Skrzypce, kontrabas i zestaw perkusjonalnych świecidełek, to narzędzia dźwiękowe tejże przygody. Spędzimy ją w towarzystwie doskonałych instrumentalistów, których znamy i szanujemy z przeróżnych okazji, zatem radość i metafizyczny niemal spokój ducha będą z nami od pierwszej do ostatniej sekundy. Jeśli macie wolne prawie dwie i pół godziny, nie możecie ich lepiej spożytkować.

Strony