Przeczytaj

  • Critical Level i Napiórkowski & Lesicki na Majówce Jazzowej w gdańskim klubie Żak

    Odbywająca się pod szyldem Festiwalu Jazz Jantar „Majówka Jazzowa” ma w tym roku program krótki - bo trzykoncertowy - ale nie pozbawiony konkretów. Dla kolejnego potwierdzenia nader jasnego faktu, że w gdańskim Żaku wiedzą, o co w jazzie chodzi, wystarczy wymienić nazwisko Gary’ego Peacocka, który zagra w trio z Marc’iem Coplandem i Joey’em Baronem w najbliższą niedzielę. Tymczasem wczoraj na scenie Sali Suwnicowej pojawił się duet gitarowy Marek Napiórkowski & Artur Lesicki oraz trójmiejska grupa Critical Level.

  • Ken Vandermark / Mark Tokar / Klaus Kugel w Café Cyganeria w Gdyni

    Taki obraz. Ruchliwa ulica w ścisłym centrum dużego miasta. Przy ulicy – niewielka kawiarnia z tradycjami, z gatunku tych, których rok założenia (uwydatniony na szyldzie) przekłada się na urządzenie jak i na atmosferę panującą wewnątrz. Wiosenna pora, wieczór, środek długiego weekendu. Na zewnątrz, zajęci samymi sobą raz po raz przemykają ludzie, prawie za każdym razem przy mijaniu dużych okien zwalniając jednak nieco kroku by na chwilę przysłuchać się temu, co dzieje się w środku.

  • Tie The Stone To The Wheel

    Angielska efemeryda wydawnicza Fataka Records dostarcza światu kompetentne free improv już piąty rok. Katalog dobił do szczęśliwej trzynastki, w nowym roku rzucając na żer niezaspokojonych fanów kolejne dwie pozycje.

  • Stanisław Słowiński Quintet & Szymon Mika Jazzowy koncert marzeń?

    Gdybym miała opisać swój jazzowy koncert marzeń, powiedziałabym, że ma on w sobie tyle samo spokoju i opanowania, ile porywczości i temperamentu. Nic nie dzieje się w nim przypadkowo, ale niczego też nie da się przewidzieć. Cieszą dobrze znane utwory, ale równocześnie okazują się one brzmieć zupełnie świeżo. Jazzowa awangarda nie przytłacza, a lekkość i swoboda nie są zbyt banalne czy oczywiste.

  • Contemplation

    W ostatniej płycie z grą ś.p. Janusza Muniaka moją uwagę przykuwa najpierw tak adekwatny do jej zawartości tytuł. „Contemplation”.

  • Aura

    Aura, najnowsza płyta RGG jest wielkim sukcesem zespołu. Wiadomo wydać album w OKEH Records, w wydawnictwie istniejącym od 1918 roku, która wydawała niegdyś Louisa Armsotornga, niedocenianego u nas ciągle Bixa Beiderbecka czy wielkiego Ahmada Jamala, a teraz błyszczy albumami Sonny’ego Rollinsa, Billa Frisella, Dee Dee Dridgewater czy Branforda Marsalisa to jest coś.

  • The Distance

    Michael Formanek, muzyk związany z nowojorską sceną jazzową, ma na swym koncie kilkanaście sygnowanych własnym nazwiskiem wydawnictw. Jednak jego najnowszy autorski album „The Distance” niesie ze sobą nową jakość. Bowiem po płytach nagrywanych w kameralnych składach, jak choćby w ostatnich latach w gwiazdorskim kwartecie z Timem Berne'm, Craigiem Tabornem i Geraldem Cleaverem, zmierzył się z wyzwaniem zestawienia ze sobą aż 18 głosów. Tak powstał Ensemble Kolossus, w którego składzie znalazła się czołówka współczesnej awangardy jazzowej – m.in.

  • BOOT!

    Wydawniczej ofensywy Matsa Gustafssona ciąg dalszy. Szwedzki saksofonista w tym roku nie daje słuchaczom wytchnienia i trzeba przyznać, że w większości pozycje pod którymi zdążył się podpisać trzymają wysoki poziom. Przede wszystkim należałoby wymienić projekt Fire! Orchestra, który z początkiem roku zaatakował uszy jazzowych fanów z siłą i intensywnością bomby wodorowej.

  • Spark

    Czasami zdarzają się albumy, których trzeba posłuchać, po to choćby, żeby przywrócić w sobie zdrowe odruchy i umiejętność zachowania proporcji w sądach. Wpadają nam w ręce nieprzebrane ilości płyt. Z czasem coraz trudniej sprostać naszym oczekiwaniom i często zdarza się, że patrzymy na nie o wiele bardziej surowo niż na to zasługują.

  • Opowiem Wam historię swoją, nie będzie o Fryderykach - Mikołaj Trzaska w Pardon To Tu

    Przed Teatrem Polskim w środę zebrał się tłum. W sporej części złożony z wyfiokowanych ludzi showbiznesu. Przyjechali uczestniczyć w święcie, które co prawda mało kiedy odzwierciedla to, co dzieje się na rynku muzycznym, rzadko jest odbiciem tego, co najważniejsze, a jeszcze rzadziej skutkuje dla laureata czymś więcej niż satysfakcją z posiadania figurki w salonie, ale jednak święcie.

  • The Future Starts Now

    Druga płyta jest najważniejsza. Po udanym debiucie oczekiwania słuchaczy rosną, materiał nie może być przecież równie dobry. Musi być zwyczajnie lepszy, a przy tym dający się łatwo odróżnić od pierwszego zbioru. Panowie z Confusion Project, nagrywając swój drugi album – „The Future Starts Now”, udowodnili, że doskonale znają „zasadę drugiej płyty”. Stworzyli album staranny i melodyjny, ale też ciekawy i bardzo rozwojowy.

  • Emily’s D+Evolution

    Piąty album Esperanzy Spalding grubą kreską odcina się od dotychczasowej twórczości, tej najpopularniejszej jazzowej artystki młodego pokolenia. Zmianie uległa nie tylko muzyczna strona Esperanzy. Również jej wizerunek uległ kompletnej transformacji: wzorzyste dziwaczne stroje, grube kolorowe oprawki zerówek, głowa cała w drobnych warkoczykach – prawdziwy, ponadhipsterski ekscentryzm.

  • Gefion

    Album „Gefion” Jakoba Bro to pierwsza płyta dla ECM, na której pełni on rolę lidera. Wcześniej towarzyszył w sesjach dla monachijskiej oficyny m.in. Paulowi Motianowi czy Tomaszowi Stańce, ale i wydał dziesięć autorskich płyt we współpracy z wytwórnią Loveland Records. Na „Gefion” z Duńczykiem grają Thomas Morgan – muzyk, z którym już przy okazji kilku własnych albumów się spotykał – a także legenda norweskiej perkusji Jon Christensen. 
     
  • Ad Rem

    Kiedy zastanawiałem się nad tym, jak zacząć recenzję drugiej płyty ELMY, dosyć długo nie mogłem znaleźć słów, które choć w minimalnym stopniu oddawałyby sedno muzyki polsko-fińskiego kwartetu. “Ad Rem” będące drugą odsłoną tego projektu, skłoniło mnie do przemyśleń na temat istoty improwizacji i jej postrzegania. Kontekst ten, jak sądzę, jest kluczowy dla zrozumienia oryginalnego zamysłu twórczego następcy “Hic Et Nunc” wydanego przez słowacką wytwórnię Hevhetię.

  • Ab Baars Trio i Ig Henneman w Pardon To Tu - jazz nie dla idiotów.

    Jest lepiej, może nie najlepiej, ale jednak lepiej. Widać dobrą zmianę, i co ważne, zmianę nie zadekretowaną, ale oddolną. Na koncercie Aba Baarsa, jego tria i duetu z Ig Henneman było znacznie więcej ludzi niż przy poprzednim pobycie artysty w Warszawie. To dobry znak. Ci którzy nie byli żałować powinni, choć wiadomo raczej, że muzyka Baarsa nie jest na tyle atrakcyjna, aby wyciągnąć z domu tłumy. Nie jest pod nóżkę, nie ma charakteru ludycznego kiwadełka, ale też nie dotyka minimal music i nie wpisuje się w przestrzenie elektroniczne.

Strony