Aura
Aura, najnowsza płyta RGG jest wielkim sukcesem zespołu. Wiadomo wydać album w OKEH Records, w wydawnictwie istniejącym od 1918 roku, która wydawała niegdyś Louisa Armsotornga, niedocenianego u nas ciągle Bixa Beiderbecka czy wielkiego Ahmada Jamala, a teraz błyszczy albumami Sonny’ego Rollinsa, Billa Frisella, Dee Dee Dridgewater czy Branforda Marsalisa to jest coś.
Wejść w sieć międzynarodowej dystrybucji to coś jeszcze ważniejszego, bo czy nie jest kłopotem naszej jazzowej sceny, fakt, że o jej klasie mało kto na świecie wie? I naprawdęmiło jest wiedzieć w niemieckich sklepach płytowych płytę innego twórcy niż Tomasz Stańko, Marcin Wasilewski Leszek Możdżer czy Adam Bałdych. Bycie w OKEH to także zmiana jakościowa w działaniu promocyjnym na terenie Polski. Aurę można kupić bez większych problemów, co jest raczej rzadkością. To cześć powszechnej wiedzy, że jazzowe stanowiska w naszych wiodących sieciach handlowych sprawiają wrażenie jakby jazz umarł tak dawno, że nonsensem jest udawanie, że jest inaczej.
Dziś pisze i mówi się o RGG wszędzie, a jak nie wszędzie, to w tak wielu miejscach, że inne jazzowe zespoły mogą tylko o tym pomarzyć. Bywa, że grupa zapraszana jest nawet do programów telewizji śniadaniowej. Może trafi też do dziennych pasm radiowej Trójki, która tak bardzo chce upozorować się na promotora jazzu. Tu jednak bym w przesadny optymizm nie wpadał, bo muzyka z „Aury” możliwa do docenienia jest tam chyba tylko przez Jana Ptaszyna Wróblewskiego, a ten choć mądrym człowiekiem jest, to raczej nie ma posłuchu u młodszych zawiadowców antenowej ramówki .
Cieszmy się więc z promocyjnego impaktu, bo akurat w przypadku „Aury” można mieć mocne poczucie, że intensywność działań promocyjnych, służy czemuś więcej niż tylko pomnożeniu stanu konta wydawcy. Ja się cieszę bardzo, bo odkąd posłuchałem jej po raz pierwszy, wiedziałem, że dla mnie będzie to jedna z najważniejszych płyt w roku, w którym się ukaże. Zresztą co tam najważniejszych! Będzie płytą, do której będę wracał regularnie, która nie znudzi mi się i którą ciągle będę chciał od nowa przeżywać i która w końcu chyba przetrwa próbę czasu.
Jeśli miałbym opisać ją najbardziej lapidarnie jak tylko potrafię powiedziałbym, że jest dowodem słuszności tezy „less is more”. RGG raczej zawsze miało w ją powadze, ale wraz z nastaniem w nim Łukasza Ojdany wydaje się mieć ona szczególne znaczenie. Grać te dźwięki, które są najważniejsze, wiedzieć co się mówi, nie bić muzycznej piany do upadu, wypowiadać się własnymi zdaniami, a nie zasłyszanymi sentencjami. Rozmawiać o rzeczach różnych, o Ornecie Colemanie, Miltonie Nascimento, Carli Bley, Peterze Gabrielu, ukraińskich pieśniach ludowych albo sakralnych melodiach z Taize, ale rozmawiać o nich po swojemu. Im więcej słucham tej płyty, tym bardziej nabieram pewności, że w zespołowych wersjach utworów wymienionych kompozytorów, sedno tkwi nie w tym, żeby zamanifestować skalę zainteresowań i puścić oko w stronę publiczności, ale by zwrócić uwagę, dlaczego muzyka innych jest ważna i w jaki sposób ukształtuje własny język. Co pięknego w niej dostrzegamy i w jaki sposób to piękno potem funkcjonuje w muzyce autorskiej.
Nie mniej ważne, a dla mnie ważne szczególnie, że w muzyce z „Aury”, jest zostawione miejsce dla nas, słuchaczy. Że możemy w sobie właściwy sposób i po trosze też na własnych zasadach, z ta muzyką rozmawiać i nie zabraknie nam tlenu, przemierzając jej meandry. Myślę też, że mamy też rzadką możliwość wspólnego z zespołem budowania jej poświaty. To wspaniała cecha.
Nie wiele jest w moim odczuciu takich płyt, niewielu jest też muzyków, którzy nie spędzają czasu, aby udowodnić światu jak dobrze odrobili lekcje i jak bardzo potrafią upodobnić się do wielkich kreatorów jazzu. Tak, jestem szczęśliwy, że „Aura” ujrzała światło dzienne i dumny, że właśnie ona trafi do tysięcy uszu na świecie.
1. Adivinanza (Łukasz Ojdana), 2. W.R.U (Ornette Coleman), 3. Letila Zozula (ukrainian folk song), 4. Walking Batterie Woman (Carla Bley), 5. Don’t Give Up (RGG version) (Peter Gabriel), 6. Pulsar (Maciej Garbowski), 7. Divisi (Łukasz Ojdana), 8. Without Eight (Łukasz Ojdana), 9. Encontros e Despedidas (Milton Nascimento), 10. Whirl (Maciej Garbowski), 11. Arytmia (Łukasz Ojdana), 12. Fabula (Łukasz Ojdana), 13. Liryka Śpiącego (Maciej Garbowski), 14. Crucem Tuam (sacral song)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.