Gravity
Wybór dróg twórczych, jakiego po opuszczeniu opiekuńczych progów jazzowych wydziałów uczelni muzycznych dokonują ich absolwenci jest stale powracającym tematem dyskusji zainteresowanych środowisk dziennikarskich. A to narzeka się na muzyków, którzy nie korzystając ze swego potencjału zajmują się li tylko bezrefleksyjnym kopiowaniem starych mistrzów, a to znów mówi o takich, których potencjał został nieustannym odgrywaniem standardów w ogóle przytarty. Ale czy naprawdę jest sens załamywać ręce? Korzystniejszym wyjściem byłoby chyba poświęcenie cennego czasu jednostkom, które rzeczywiście mają coś do zaoferowania. Przykład debiutanckiego albumu Quantum Trio dowodzi, że wbrew pozorom wcale ich nie brakuje.
Choć w Quantum Trio gra dwóch rodzimych muzyków, historia zespołu rozpoczyna się nie w Polsce, a w Holandii. To tam, w murach rotterdamskiego Codarts University for the Arts w okolicach roku 2012 zetknęły się ścieżki saksofonisty Michała Ciesielskiego, pianisty Kamila Zawiślaka oraz perkusisty Luisa Mory Matusa. I jak to w podobnych razach się zdarza, po pewnym okresie wspólnych uczelnianych i pozauczelnianych ćwiczeń panowie zdecydowali się powołać do życia własne trio. Takie przypadki zdarzają się dość regularnie, jednak nie za każdym razem prowadzą one do równie zadawalających efektów.
Nie to, żeby zespół miał brawurowo zawojować jazzowy światek jakimś nowatorskim pomysłem. Tak się pewnie nie stanie, a przynajmniej – nie od razu. Nie wszystkim jazzmanom po drodze z rewolucją, a i metoda pracy tudzież wydźwięk muzyki proponowanej przez Quantum Trio mają na celu zupełnie co innego. Co w takim razie sprawia, że warto po album Gravity sięgnąć?
Powodów jest kilka. Po pierwsze więc: szerokość horyzontów i wyobraźnia muzyków, dzięki której potrafią połączyć jazz starszy i współczesny, wpływy muzyki klasycznej oraz elementy awangardy w jeden spójny i osobisty muzyczny język. Po drugie: słuchając Gravity czujemy, że obcujemy z materiałem głęboko przemyślanym i stworzonym w konsekwencji świadomego procesu, a skrupulatna dbałość o brzmienie czyni z albumu wciągającą lekturę. Sygnałem, że mamy do czynienia z kreatywnymi muzykami powinien być już sam dobór instrumentarium. Formuła tria z saksofonem, pianinem i perkusją nie jest spotykana szczególnie często i wymusza na muzykach odrobinę niestandardowego spojrzenia. Rezygnacja z wiążącego pulsu kontrabasu niesie za sobą konsekwencje kompozycyjne i brzmieniowe, ale zdolnym instrumentalistom otwiera drogę do rozwinięcia skrzydeł, pozwalając oddychać pełną piersią. W przypadku albumu Gravity z możliwości tej najbardziej skwapliwie korzysta Kamil Zawiślak. Wydobywając z klawiszy wyrazisty, ciemny i głęboki sound posługujący się znakomitym wyczuciem pianista swobodnie odnajduje się zarówno w utworach z natury refleksyjnych, jak i tych, w których muzycy podkręcają tempo. Quantum Trio to zresztą w ogóle projekt wysoce muzycznie zbalansowany. Nie tylko z racji, iż każdy z członków grupy wnosi równoważny wkład w brzemienie poszczególnych utworów – rzeczywiście fortepian Zawiślaka, elegancki, czysty ton tenoru i sopranu Michała Ciesielskiego i perkusja Luisa Mory Matusa uzupełniają się w sposób bardzo demokratyczny. Ta sama zależność tyczy się kształtu albumu: muzycy podzielili się bowiem także obowiązkami kompozytorskimi. Zaciekawiają zwłaszcza świetne, złożone i różnobarwne kompozycje perkusisty Luisa Mory Matusa. Stonowana, rosnąca w tchnącą głębokim oddechem improwizację Is, liryczne, filmowe Momentum (jedna z najpiękniejszych melodii na Gravity) z drugiej strony zaś groove żywiołowego And If Salfate Was Right? który wypuszcza pianistę w długie i pełne przygód solo po to by dotrzeć do mocnego finału w wykonaniu całej trójki oraz pełna humoru quasi-uroczysta miniatura Goofy’s Chocolate robią wrażenie – drummer z takim talentem pisarskim to nie lada skarb. Kompozytorsko zresztą muzycy, nawet jeśli korzystają z różnych rozwiązań konsekwentnie unikają przegadania: raz stawiając na wyraziste motywy melodyczne (A Falling Flight Kamila Zawiślaka, Wandering Late Michała Ciesielskiego), kiedy indziej sięgając do tricków ze skarbnicy contemporary classical (Spacetime Michała Ciesielskiego czy dwie części wspólnej kompozycji tria Dark Matter) stale opierają się na prostych środkach, co także sprzyja komunikatywności propozycji Quantum Trio.
Na tak solidnie skrojony debiut warto było czekać, i polecam zwrócić nań uwagę tym bardziej że dziś muzycy de facto dysponują już dużo większym doświadczeniem - od sesji nagraniowej Gravity do pojawienia się albumu w formie fizycznej upłynęły niemal dwa lata. Aby sprawdzić, jak rzecz wygląda w chwili obecnej, pozostaje wypatrywanie koncertów.
1.Is; 2.Momentum; 3.And If Salfate Was Right?; 4.Wandering Late; 5.Dark Matter I; 6.Spacetime; 7.Event Horizon; 8. Goofy’s Chocolate; 9.A Falling Flight; 10.Dark Matter II.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.