Folk Five
Od czasu, kiedy Zbigniew Namysłowski przedstawił nasz folklor jazzowemu światu minęło pół wieku. Kujawiak grany najpierw na jazzowo poszedł później w funky tudzież fusion i w takich postaciach funkcjonował jako jedna z wizytówek polskiej sceny gatunku lat 60-tych i 70-tych. Obecnie za sprawą eksporterów w rodzaju Kapeli ze Wsi Warszawa rodzimy folk znów szerzej dociera do zagranicznej publiczności. Jednak grać go i przedstawiać obcokrajowcom, a skłonić ich do grania polskiej muzyki ludowej na świecie to dwie zupełnie różne sprawy. Irkowi Wojtczakowi ta wolta się udała jak chyba nikomu wcześniej.
Wypadki, które doprowadziły to powstania tej płyty w dużej mierze mają zresztą źródło po drugiej stronie Atlantyku. To stamtąd właśnie przed czterema laty przybył do Sopotu Ravi Coltrane, by na zorganizowanych tam warsztatach poprosić muzyków: „Zagrajcie mi waszą muzykę.” Sens prośby zrozumiał i wziął do siebie Irek Wojtczak, który już wtedy zaczynał poszukiwać czegoś dla siebie na gruncie folkloru regionu łęczyckiego – w repertuarze miał np. ludowego „Kujona” którego z ochotą grywał na koncertach. Ostatecznie w ten sposób przekonany do idei czerpania z własnych muzycznych korzeni ruszył na poszukiwania i odnalazłwszy mentora w osobie 90-letniego ludowego skrzypka Tadeusza Kubiaka jął przekuwać ją w czyn.
„Folk Five” jest już drugim po eksperymentalnej płycie „Direct Memory Access” owocem wydanym na tej drodze. Liderowi składu towarzyszą nowojorscy muzycy, których Irek Wojtczak poznał przy okazji scenicznego spotkania na Festiwalu Jazz i Okolice – Joe Fonda, Michael Jefry Stevens, Herb Robertson oraz Harvey Sorgen. Czy weteranów amerykańskiej sceny free długo trzeba było namawiać do wycinania kujawiaków i oberków? Nie sądzę, bo entuzjazm z jakim grają na tym albumie świadczy sam o sobie.
Ktoś kiedyś powiedział, że folklor jest jeden na całym świecie. Tkwi w tym stwierdzeniu cząstka prawdy: choć geograficznie od siebie odległe, wywodzący się wszak z muzyki ludowej amerykański jazz i folklor spod Łęczycy zlewają się na „Folk Five” i dopełniają wzajemnie z wielką naturalnością. I to nie tylko ze względu na Wojtczaka, który łączący oba nurty sposób improwizowania zdążył już wykształcić. Z zapałem i zgodnie z najlepszą wiedzą sekundują mu początkujący na tym polu muzycy Fonda / Stevens Group. W motywach bardziej bezpośrednio przełożonych z oberków i kowali grają nowojorczycy zachowując zapisaną w nich żywotność. Rozkolebane rytmy i transowy puls ludowych przyśpiewek słyszalnie wciągają znakomitego Joe Fondę (wyczucie formy słychać choćby w Łęczyckim, a stopień zaangażowania obrazuje najlepiej rozgorączkowana gra w Kiej Jo Idę w Pole). Herb Robertson partneruje Wojtczakowi na równych prawach współgrając unisono, gdzie indziej zaś tak samo dobrze wypada w partiach solowych - współpraca w tym samym Kiej Jo Idę w Pole, gdzie po solo trąbki odzywa się basklarnet Irka jest jednym z najbardziej „jazzowych” momentów albumu. Tam, gdzie ludowe utwory przekształcone zostają w liryczne ballady najpełniej do głosu dochodzi z kolei pianista Michael Jefry Stevens, z miękkim polotem wygrywający wbrew tytułom stonowane polkę Pod Gazem czy kujona Weselnego.
W tym wszystkim dobrze odnajduje się Harvey Sorgen, który w zależności od potrzeb lekko akcentuje poczynania kolegów lub ciągnie dynamicznym swingiem – to jego bębny rozbrzmiewają na początku albumu, zaraz po wstępnych słowach samego Tadeusza Kubiaka. Nie mogło też na płycie zabraknąć popisowego „Kujona” Irka, który przez lata ewoluował w całkowicie opętany, roztańczony i rozimprowizowany do granic popis wirtuozerki sopocianina spod Łodzi. To właśnie ten utwór „Folk Five” zamyka, pozostawiając słuchacza w nastroju radosnego niedosytu, który zmusza wręcz do ponownego wciśnięcia „play” na odtwarzaczu.
Nawet przy obecnej fali powrotów do źródeł „Folk Five” to inicjatywa wyjątkowa i niezwykle cenna. Przywraca do łask polską muzykę ludową nie po to, aby ją dla zabawy dekonstruować, ale po to, by nadać jej świeżego, nie tchnącego cepelią oddechu i w takiej postaci przywrócić samym sobie - a także pokazać światu. Po znakomitej reakcji zagranicznych portali jazzowych już wiemy, że się to udało. My wkrótce będziemy mogli z tą muzyką poobcować na żywo nieco częściej – wieść niesie, że Irek Wojtczak już szykuje do wyruszenia na trasę polski skład...
1. Ale Zagrajże Mi Kowola; 2. Cztery Mile Za Warszawą; 3. Łęczycki (oberek); 4. Pod Gazem (polka); 5. Kiej Jo Ide W Pole (polka); 6. Weselny (kujon); 7. Oj Stary Jo se Stary (mazurek); 8. Ogrywka (kujawiak)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.