Sound Prints, Live At Monterey Jazz Festival
W 2011 roku na wspólna trasę koncertowa wyruszyli Dave Douglas i Joe Lovano, wcześniej ich drogi przecięły się w zespole SF Jazz Collective i na kilku koncertach w Masadzie Johna Zorna. Kto był pomysłodawcą projektu Sound Prints? Dave Douglas mówi o Joe Lovano:mój mistrz i z należnym szacunkiem wskazuje na ogromną sylwetkę stojącego w oddali saksofonisty. Nie wnikając w detale porozumienia wybitnych instrumentalistów można stwierdzić, że powstał zespół o sporym potencjale, a biorąc pod uwagę klasę wszystkich pozostałych muzyków, można mówić o swoistej super grupie i chociaż termin ten nie bardzo pasuje do muzyki jazzowej, to jednak dobrze oddaje poziom tego artystycznego spotkania, bliskiego temu, które onegdaj (w latach 70. i 80. XX wieku) pięciu innych gigantów jazzu, sygnowało marką V.S.O.P.
Dwa koncerty w 2011, w których miałem przyjemność uczestniczyć, ugruntowały moje przekonanie o koncertowej wyjątkowości i atrakcyjności kwintetu Sound Prints, a dziś po blisko 5-letniej praktyce koncertowej wreszcie ukazuje się koncertowa płyta zespołu, która udowadnia, że Sound Prints to machina nie byle jaka, trochę jak piękny stylistycznie wehikuł z ubiegłej epoki, i trochę jak supernowoczesny sportowy samochód. Płyta, wydana wiosna 2015 przez zasłużony Blue Note Records, zawiera 6 długich kompozycji, po dwie Dave'a Douglasa i Joe Lovano, pozostałe autorstwa Wayne Shortera. Łącznie nieco ponad 50 minut inwencyjnej i dynamicznej muzyki, w której oczywistymi liderami są wprawdzie Douglas i Lovano, lecz sekcja: Linda Oh / Joey Baron, oraz znakomity pianista Lawrence Fields, mają równie znaczący wkład artystyczny w brzmienie grupy. Zaskakują improwizacje Douglasa, który w rezonansie z Joe Lovano, zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, brzmi hard-bopowo, tymczasem wielki Joe nie pozostawia cienia wątpliwości, kto tu naprawdę swobodnie porusza się po jazzowej tradycji. Muzyka ma zmienny przebieg, raz nabiera tępa, a wtedy następujące po sobie sola zdają się ze sobą konkurować, innym razem perfekcyjna machina zwalnia i cyzeluje solowe narrację. W każdej chwili zespół absorbuje naszą uwagę. Nie jest to muzyka, która może sączyć się gdzieś w tle rozmowy lub przysparzać nastroju stosownego do relaksacji, w takich okolicznościach szybko stanie się się denerwującą i zmusi do zmiany krążka.
Nagrania koncertu Lovano/Douglas - Sound Prints albo słucha się z uwagą, albo lepiej nie słuchać go wcale, to nie banalny jazz-ik szemrzący czule coś do ucha, lecz zestaw odniesień, podsumowań i inwencji składających się na cały dotychczasowy dorobek artystyczny w/w. muzyków. Podsumowując, chcę napisać, że Sound Prints bardzo efektownie prezentuje się na koncertach, jednak zapis koncertu z 2013 nieco rozczarowuje, muzyce brakuje jednoznacznie autorskiego charakteru: dominują efektowne sola, techniczna precyzja i elegancka rywalizacja między trębaczem a saksofonistą, jakby w tle pozostają rzeczywiste inspiracje, m.in. muzyką Wayne Shortera czy Milesa Davisa. Owszem to spotkanie, którego celem była i jest wzajemna inspiracja, spotkanie na szczycie instrumentalnych kompetencji, które jednak zdają się tu nieco za mocno dominować.
1. Sound Prints (Joe Lovano), 2. Sprints (Dave Douglas), 3. Destination Unknown (Wayne Shorter), 4. To Sail Beyond The Sunset (Shorter), 5. Weatherman (Lovano), 6. Power Ranger (Douglas)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.