Three Compositions
Po zaledwie roku przerwy fani jednego z filarów Art Ensemble of Chicago i AACM, Roscoe Mitchella doczekali się kolejnego, wydanego przez wytwórnię RogueArt krążka z muzyką napisaną przez legendarnego improwizatora na większy skład. O Ile jednak na płycie „Numbers” usłyszeć możemy Roscoe również w roli instrumentalisty - członka zespołu, na płycie „Three Compositions” ogranicza się on jedynie do pełnienia honorów kompozytora i dyrygenta dowodzącego zespołem innej charyzmatycznej postaci amerykańskiej sceny improwizowanej. Mowa o Nicole Mitchell –wielokrotnie nagradzanej przez DownBeat flecistce i współpracownicy Roscoe (zbieżność nazwisk przypadkowa) oraz jej Black Earth Ensemble.
Założona w 1998 r. przez Mitchell grupa sięga w swej twórczości do różnych nurtów muzycznej kultury tworzonej przez Afroamerykanów, choć nie tylko - na internetowej Nicole znaleźć można określenie granej przez BEE muzyki jako „ splotu swingu, bluesa, awangardowego jazzu, bebopu, afrykańskich rytmów, azjatyckich skal oraz dźwięków zachodniej muzyki klasycznej”. W 2009 r. podczas znanego ze swej otwartości na jazzową awangardę festiwalu w sardyńskim Sant’ Anna Arresi mieli oni okazję zmierzyć się z przygotowanymi przez legendę sceny chicagowskiej tytułowymi trzema kompozycjami, w których odnaleźć można echa sonorystyki oraz kameralistyki.
Te pobrzmiewają już w pierwszej z trzech przygotowanych przez Roscoe kompozycji – Quintet no 1 for Eleven, w której dźwiękowe poszukiwania pod batutą Roscoe prowadzą pianistka Myra Melford , tenorzysta Davida Boykin, skrzypaczka Renée Baker oraz trębacz Robert Griffin. Każda z trzech kompozycyjnych ram, które improwizacją wypełniają członkowie BEE to raczej odrębny koncepcyjnie mikrokosmos aniżeli integralny element trzyczęściowej opowieści. Drugi z owych mikrokosmosów powołuje do życia nie do końca mnie przekonująca melodeklamacja poematu Daniela Moore’a „Memoirs of Dying Parachutist” w wykonaniu wokalistki Mankwe Ndosi. W trzecim – muzycznie najbogatszym – mamy do czynienia z moim zdaniem najlepszym momentem tego krążka, czyli siedmiominutową porywającą partią solową Nicole, kontrapunktującą zapętlony fortepianowy motyw.
„Three Compositions” to płyta intrygująca, acz nieco nierówna – świetne partie solistów przeplatają się nierzadko z tymi nieco słabszymi. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z Roscoe nie tylko w roli kompozytora i dyrygenta, ale i jednego z solistów skomponowana przezeń muzyka byłaby nie tylko bogatsza w warstwie improwizatorskiej, ale i jeszcze bardziej osobista i autentyczna.
1. Quintet #1 for Eleven, 2. Cards for Orchestra, 3. Quintet #9 for Eleven
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.