Szczupły skromny człowiek - Svengali - rzecz o Gilu Evansie cz. 2
Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi na myśl po usłyszeniu nazwiska Gila Evansa to widok skromnego, szczupłego człowieka, niezwykle szanowanego przez wszystkich wielkich muzyków jazzu. To oni - będąc świadomymi ogromnej wiedzy i talentu artysty - najlepiej potrafili ocenić to, czego dokonał. Tkwiąca w nim cicha i skupiona siła wybuchała z wielką energią podczas koncertów i nagrań jego orkiestry. Podczas realizacji partytur, które były przelanymi na papier wizjami nowych, możliwych brzmień, jakie powstawały dzięki wielkiej wyobraźni artysty. Te „obiektywne", bo zapisane nutami pomysły muzyczne okazywały się dla najlepszych nawet muzyków na tyle ciekawe, a momentami wręcz fascynujące, że wkładali oni całą swoją duszę i umiejętności w wykonanie utworów Evansa. Dzięki temu jego orkiestry miały ten niepowtarzalny styl polegający na zachowaniu wspaniałej równowagi pomiędzy niezwykle gorącą improwizacją a chłodnymi, kompozytorsko-aranżerskimi koncepcjami. Gerry Mulligan (także wspaniały kompozytor i aranżer, znany powszechnie jako najlepszy barytonista w historii jazzu) powiedział kiedyś o Evansie: „Spośród aranżerów, których utwory grałem, Gil był jedynym, który potrafił napisać rzecz tak, jakby zagrał to solista." Być może Evans był tak oryginalny ponieważ całe życie pozostał autodydaktą. Był pierwszym muzykiem, który podniósł aranżację do rangi sztuki, i to sztuki najwyższej, przyćmiewającej czasami umiejętność gry solowej czy sztukę improwizacji.
W wieku czterdziestu pięciu lat Evans nagrał swój pierwszy album pod własnym nazwiskiem („Big Stuff' 1957). Jego kariera rozwijała się dość szczególnie, wznosząc się i opadając jak nieregularna sinuso-ida. Bardzo produktywne i intensywne pod względem twórczym okresy przedzielone były nagłymi wycofaniami z życia artystycznego. Jako osobowość artystyczna pozostawał niedefiniowalny.
Trendy i style wydawały się go nie obchodzić. Tak wspominał początki swoich zainteresowań muzycznych: „W latach trzydziestych radio było wielką rzeczą. Każda stacja nadawała program z sal tanecznych i nocnych klubów. Prawie każdego dnia słyszałem takie zespoły jak Duke Ellingtona, Casa Loma, Claude Hop-kinsa."
Gil kupował ich płyty i transkrybował aranżacje: „...Kochałem to. Kupowałem wszystkie płyty Louisa Armstronga, które ukazały się między 1927 a 1936 rokiem. W istocie uczyłem się z nich Armstronga. Uczyłem się kochać muzykę, kochać piosenki. On robił dużo nagrań i dużo tam było słabych utworów, część była okropna, ze złą orkiestracją i sekcjami rytmicznymi... Ale w każdym z tych trzyminutowych nagrań zdarzał się jakiś magiczny moment, w każdym z nich." Gil Evans urodził się 13.05.1912 w Toronto, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało Ian Ernest Gilmore Green. Zmarł 20.03.1988 w Cuernavaca, w Meksyku. Kanadyjczyk, ale w jego żyłach płynęła także australijska krew. Do Stanów Zjednoczonych przybył jako ośmioletni chłopiec. Na pytanie dlaczego uważał się zawsze za Amerykanina odpowiada z rozbrajającą szczerością: „Bo w Ameryce był jazz". Od roku 1933 prowadził własną orkiestrę swingową w Stockton, w Kaliforni.
O tych początkach tak sam opowiada: „Nadeszła era swingu, zainteresowałem się aranżacją pod wpływem Duke'a, Dave Redmana i Gene Gifforda (orkiestra Casa Loma), a zwłaszcza Fletchera Hendersona ponieważ on aranżował dla Benny Goodmana." Już wtedy mówili o nim „Strawiński z drugiej ręki". W 1937 utworzył grupę, z którą pracował w „Rendezvous Ballroom" w Balboa Beach. Rok później piosenkarz Skinnay Ennis przejął ten zespół i Evans został jego dyrektorem muzycznym. „W dwudziestym siódmym roku życia poznałem muzykę Ravela, Debussy^go, Musorgskiego i oczywiście natychmiast się w niej zakochałem. Głównie na niej oparłem swój język harmoniczny, wzbogacając to czego nauczyłem się od Armstronga i Hendersona." Jako aranżer rozpoczął współpracę w 1941 roku z orkiestrą Thornhilla kontynuowaną, z przerwą na służbę w marynarce (43-46), do 1948 r. Już tam zaczął eksperymentować z nowymi barwami i składem saksofonów. Orkiestra ta miała w swojej obsadzie waltornie, a później tubę. Wkrótce stała się źródłem nowatorskich prac aranżerskich. Orkiestracją i styl aranżerski Thornhilla miały wielki wpływ na Evansa. Dodatkowe instrumenty łącznie ze zwyczajowymi instrumentami orkiestry tanecznej dawały zespołowi wyróżniający się, wyrafinowany dźwięk. Kiedy orkiestra zaczęła nieźle prosperować
Thornhill, a za nim i Evans zaciągnęli się do wojska. W 1946 roku zaraz po odejściu z armii Evans przeniósł się do Nowego Yorku, aby „...spotkać wszystkich moich bohaterów..." bebopowej rewolucji i dołączyć z powrotem do zespołu Thornhilla. Jego mieszkanie na 55 ulicy stało się mieszanką salonu jazzowego, college'u i domu dla długiej listy regularnych gości. Przychodzili tam: Charlie Parker, Miles Davis, Gerry Mulligan, George Russell, John Lewis, John Carisi. „To był jeden wielki pokój w suterenie, to wszystko. (...) Było tam pianino, łóżko i adapter. To wszystko co znajdowało się w tym miejscu - i zlew. Wynająłem to mieszkanie i przez dwa lata nie zamykałem drzwi. Nigdy nie wiedziałem ile osób tam będzie kiedy wrócę do domu. Nie obchodziło mnie to." J. Carisi wspominał: „...odbywała się tam całymi godzinami parada. Chłopcy wchodzili i wychodzili, cicho, cichutko, i grało wiele płyt, i było mnóstwo rozmów na temat muzyki." W 1948 Evans zrezygnował z pracy dla bandu Thornhilla, rozczarowany coraz bardziej mrocznym i przygnębiającym brzmieniem zespołu. Rok później doszło do sformowania no-netu, który był małą wersją orkiestry Thornhilla. Evans wspomina: „...Po prostu zredukowaliśmy do minimum ilość muzyków, żeby zrealizować harmonie."
Pracował z „Miles Davis Capitol Orchestra" w latach 1949 i 50 (utwory dla tego nonetu to Boplicity i Moon Dreams). Nagrania tego zespołu złożyły się na płytę „Birth of the Cool" z Davisem, Mulliganem, J. Lewisem, Lee Konit-zem. Później zatrudnił się jako aranżer do wynajęcia, orkiestrując muzykę dla potrzeb radia i telewizyjnych shows. Pisał dla takich piosenkarzy jak Tonny Bennet, Peggy Lee, Pearl Bailey, Helen Merrill, Polly Bergen, Johnny Mathis, Lucy Reed. Występował czasami jako pianista i grał wraz z Mulliganem w klubie „Basin Street", a także grał w duecie z perkusistą (z Nickiem Sta-bulasem) w innym klubie w Greenwich Village. Do spotkania i rozpoczęcia pracy z Davisem doszło znów w 1956 roku. Pierwszym efektem był aranż do „Round Midnight". Później pochłonęła ich praca nad projektem nagrań Davisa z dużym zespołem. Evans pracował także z orkiestrą Billy Butterfielda i Hala McKusicka w 1957 r. W tym samym roku dla potrzeb nagrań płytowych zorganizował swoją własną orkiestrę i wraz z nią rozpoczął współpracę z Davisem. Efektem tego było powstanie trzech płyt. Pierwsza to „Miles Ahead" -w 1957 r. Następne płyty to „Porgy and Bess" z 1959, „Sketches of Spain" z 1960, i „Carnegie Hall" z 1961 roku. „Sketches" Down Beat uznał za płytę roku, zaś Evans stał się tak sławny, że mógł nagrywać z własną dużą orkiestrą. W tych samych latach powstają płyty nagrywane pod jego własnym nazwiskiem. Pierwsza to „Big Stuff z 1957 roku, a następne to „New Bottle, Old Wine" (1958) z Cannonballem Adderleyem i „Great Jazz Standards" (1959). Te wymienione sześć albumów reprezentuje doskonały warsztat Evansa mieszcząc się w stylistyce od Tin Pan Alley do Kurta Weila i muzyki flamenco. Chociaż wszystkie albumy powstały w przeciągu zaledwie trzech lat, każdy ma własny, odrębny styl. Ukazują Evansa jako subtelnego orkiestratora posiadającego umiejętność tworzenia wysmakowanego tła dla popisów solistycznych. W rękach Evansa aranżacja staje się rekompozycją.
W 1959 roku Evans i jego dziewiętnastoosobowa orkiestra wraz z zespołem Davisa (z Coltranem) wzięli udział w nagraniu programu telewizyjnego pt. „The Sound of Miles Davis". Jest to wspaniały, najstarszy (i jeden z niewielu) materiał filmowy dotyczący Evansa. Lata sześćdziesiąte przynoszą zdecydowany zwrot w twórczości artysty. Po „mocnych" i mrocznych płytach przychodzi okres sporadycznej pracy pozostawiającej po sobie nieskończone dzieła. Na początku 1961 roku, po najdłuższym kontrakcie jaki zawarł w swojej karierze (sześć tygodni codziennej pracy w nowojorskiej Jazz Gallery) Evans wraz ze swoją orkiestrą znów znalazł się w studio nagraniowym. Powstała wówczas płyta „Out of the Cool".
Jest ona w brzmieniu i rodzaju spontanicznej organizacji materiału zdecydowanym i jednoznacznym zerwaniem z poprzednimi pracami leadera. Evans współpracował później z Davisem nad muzyką do sztuki, która nigdy nie została pokazana na Broadwayu. Materiały, które pozostały wykorzystał w nagranej w 1963 roku płycie „The Individualism of Gil Evans". Aranżował także dla Kenny Burrella i Astrud Gilberto. W 1968 roku zdobył stypendium Guggenheimów w zakresie kompozycji. Z początkiem lat siedemdziesiątych Evans zwrócił się w kierunku elektroniki (syntezatora użył po raz pierwszy w 1971 r. w swoim „Where Flamingos Fly") i zainteresował się muzyką rockową. Odkrył, jak sam powiedział, „bardzo dobrego piosenkarza" - Jimi Hen-drixa i planował z nim współpracę. Pomysł ten rozwiał się po śmierci gitarzysty. Dokonania Evansa z tego okresu cieszyły się zmiennym powodzeniem. Nagrał cały zestaw zaaranżowanych przez siebie kompozycji Hendrixa i od tego czasu stało się zwyczajem Evansa włączanie do koncertów przynajmniej jednego takiego utworu. Odnosił duże sukcesy w Japonii w 1972 roku. W Europie głośne było jego tournee w 1974 (min. był w Pradze), lecz w Stanach nie przestawał walczyć o godziwą egzystencję. W 1974 zdobył tytuł najlepszego aranżera (Down Beat). Także jego orkiestra zaliczana była do najlepszych.
Nagrany w 1975 roku studyjny album „There Comes a Time" najpełniej wyraża twórczość artystyczną Gila z tamtych lat. Nieortodoksyjna instrumentacja, która zawsze go cechowała, tutaj także znajduje swój wyraz. Muzycy obsługują po kilka instrumentów i dzięki temu możliwym stało się np. użycie aż pięciu syntezatorów, czy gra pięciu perkusistów (instrumenty perkusyjne). Muzyka z tego albumu stanowi kontrast w stosunku do poprzednich upodobań aranżera - rytmicznych subtelności i pastelowych odcieni. Pełna jest dramatycznych zwrotów, jasnych kolorów i wyrazistych rytmów. Peter Keepnews w piśmie Billboard twierdzi, że Evans miał swój udział w powstaniu znanych płyt Davisa „Filles De Kilimanjaro" i „Star People". Począwszy od wiosny 1983 roku orkiestra Gila Evansa zyskała niejako stałe miejsce pobytu występując w każdy poniedziałek w nowojorskim klubie „Sweet Basil". Nagrania pochodzące z tego okresu sygnowane są nazwą „Monday Night Orchestra". Oprócz nagrań i koncertów z własną orkiestrą Evans pracował także z Helen Merril (wokalistka, ur. 1929) przy płycie „Dream of You", z Donem Elliottem (trębacz i wibrafonista, ur. 1926) przy płycie ,Jamaica Jazz", z Kenny Burrellem (gitarzysta, ur. 1931) przy płycie „Guitar Forms" (w 1965 r.), z Halem McKusic-kiem (saksofonista, ur. 1924) w 1957 roku przy pracy na płytą Jazz Workshop" (Evans poznał go w orkiestrze Thornhilla, w której McKusick pracował jako klarnecista w 1948 i 49 roku), z Astrud Gilberto przy realizacji albumu „Look at the Rainbow". Opracował także jeden utwór na płycie „Teddy Charles Tentet" (T. Charles był wibrafonista). Jest autorem muzyki do filmu „Absloute Beginners"; wraz ze swoją orkiestrą występował wspólnie ze Stingiem. Można by wymienić jeszcze dużo podobnych, „drobnych kawałków" składających się na artystyczną mozaikę, jaką stanowi dzieło Evansa. W dalszej części tej pracy starałem się uwzględnić je wszystkie, choć zdaję sobie sprawę, iż nie było to naprawdę możliwe. Być może nie jest to też wcale konieczne. Omówiłem najważniejsze prace Gila Evansa i mam nadzieję, że postawiony został pierwszy krok na drodze do pełniejszego i bardziej systematycznego poznania w Polsce jego spuścizny. Każda następna publikacja może zawierać nowe szczegóły, a jej autorzy mogą podjąć próbę spojrzenia na te same tematy z innej strony. Będzie to tylko z korzyścią dla evansowskiej muzyki.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.